Sposób przygotowania:
Zupa ogórkowa z ryżem :
Marchewkę , pietruszkę , seler utrzeć na tarce jarzynowej ( grube oczka ) . Porę drobno pokroić . Mięso , jarzyny , kostki bulionowe , ziele i liść laurowy zalać wodą . Zagotować . Wsypać ryż . Gotować na małym gazie 1,5 godziny . Wyjąć mięso .Obrać od kości i ze skórek. Podzielić na kawałki i włożyć do zupy . Wlać przecier ogórkowy . Posypać koperkiem .Śmietanę dodać do zupy w garnku lub podać by każdy wlewał sobie na talerzu.
Anula
Babciagramolka
W 100% z Tobą się zgadzam - ale wytłumacz to mojej Mamci . To jej ulubiona zupka . A tarte warzywa kładła by najchętniej do każdej zupy .Poświęcam się i tyle ( hi hi ).
yola
A ta zupka apetycznie wygląda i do ulubionych.
kubus2007
Paola
lejesz mi ogórkowy miód na serce :)
Jestem teraz w miejscu, gdzie jedynie słusznym sposobem gotowania zupy ogórkowej to: przyrządzenie jej z ziemniakami. Sposób naprawdę pyszny ! :)
Ale ...
...nie jedyny. ;)
Wzięłam więc Twój przepis. Wyjęłam z zamrażarki woreczek domowego bulionu pozostałego po gotowaniu rosołu, z aromatem i smakiem nieobecnych całych warzyw ;) , kawałkami wołowiny i kurczaka.
Skreśliłam z listy zakupów słoik z przecierem ogórkowym i-jak mama i babcia- swojskie ogórki obrałam i pokroiłam w drobną kostkę.
Buniu, co im, tym jedynie ziemniaczanym, na widok ryżu opadło, przemilczę :)
Było pysznie i pokazowo ;)
yourash
Babciagramolka
Tytuł jest za ilość zdobytych w czasie pobytu na stronie punktów ( a co za tym idzie dodanych przepisów ) a nie za jakość gotowania - to raz .
Dwa a od kiedy to używanie przypraw ( bo tak traktuję kostki bulionowe ) ma być wstydem ? Mój smak- mój wybów . Jesli ktoś nie używa nie skorzysta z tego przepisu - nie zmuszam.
Po trzecie - nie znoszę obłudy i nie udaję, że czegoś nie używam jak jest taka moda . Uzywam produktów Knorra od dawna ( nie zawsze ) i nie mam zamiaru sie z tego tłumaczyć . Tak samo jak jadam Pangę i parę innych rzeczy bo mi tak pasuje .
Za to nie znoszę dyskutowania z anonimami którzy nie prezentują swojej pracy a oceniają innych .Przykro mi ale zerowe konto przepisów nie upoważnia Cie do oceniania tego co sam/sama gotujesz bo nie moge sie odnieść do tego czy Ty robisz to lepiej .
I jeszcze raz powtarza - nie dam sobie wmówić , że użycie kostki bulionowej czy innego ,, gotowca " degraduje mój sposób gotowania .Ja po prostu nie ukrywam tego co dodaję do garnka i bycie Platynowym Ekspertem nie ma tu nic do rzeczy bo to ranga nie majaca żadnego znaczenia a tylko ,, licznik punktów"
zbysiowa
Podobny wpis miałam na swoim blogu, podpisuję pod tym co napisałaś Buniu:)
Dorcia
Dla wielu mlodych osob ,rowniez spoza "Gotujmy" ktore jednak tu zagladaja i korzystaja z przepisow , jestes jednak Buniu Ty i Twoj tytul autorytetem ,tak samo i inne osoby...Warto o tym pamietac....Pozdrawiam i zycze milego dnia...
Babciagramolka
Polecam przemyślenie czy opór przed kostkami nie jest lekko ukierunkowany - a co z cukrem wanilinowym , proszkiem do pieczenia , galaretkami używanymi do ciast i deserów itd itp ? Przecież w tym wszystkim są zwiazki chemiczne.
monikaT83
yourash
Wyczuwam wiek nieco nie-babciowy
Jesteś autorytetem, a to zobowiązuje. Nie można mówić "róbta co chceta".
Młode pokolenie wychowane na McD i chińskich zupkach, ledwie rozróżniające schabowego od bitki wołowej wymaga edukacji.
Przykładem p. Bosacka w programach "Wiem co jem"
Pozdrawiam.
Babciagramolka
O nie ! Kategorycznie odmawiam i to nie zależnie od wieku ( akurat u mnie bardzo Babciowy - bo mam wnuczkę 19 letnią a najmłodsze wnuki po 3 lata mają , a po środku troche ich jeszcze jest ) bycia dla kogo kolwiek wzorcem i to nie tylko kulinarnym .Dla mnie osobiście nie ma świętości i neguję wszystko . Robię to co chcę i jak chcę ( byle by nikogo przy tym nie krzywdzić ) .Nie zacznę zmieniać swojego trybu życia tylko dla tego , że mając wstawionych ileś tam przepisów zaczynam dla kogoś być ,, autorytetem" . Odpowiem na pytania , podpowiem jak coś wiem , ocenię co mnie sie nie podoba lub podoba w czyimś przepisie ale jako ja , a nie jako guru .Autorytetami to niech sobie będą Ci dla których gotowanie jest zawodem i którym nie wypada przyznać sie do zrobienia sosu z papierka ( a ja wiem , ze jak sie spiesze to rozmrażam kilka łyzek mrozonych grzybków , kawałek masła kurkowego , zalewam wodą , dosypuje sos borowikowy i gotuje - a potem zaprawiam śmietanką . Mam dobry sos za 5 minut i wcale się tego nie wstydzę . Moje podejście do tego rodzaju ,, sztucznosci" jest specyficzne - pochodze z rodziny chemików i wiem ,że to co określa się jako ,, beee " w żywności jest czasem po prostu wytworzonym w fabryce naturalnym zwiazkiem chemicznym ( sól to też jest chlorek sodu NACL - można ją wykopać w kopalni , a można wyprodukować w zwykłym laboratorium ) . Czasem odnoszę wrażenie , że dajemy się zwariować i udajemy .Nie mam nic przeciw zdrowemu odżywianiu , ekologii , humanitarnemu traktowaniu zwierząt itd ale zdaje się , że zaczyna to ingerowac w moje życie w sposób jak dla mnie nie akceptowalnyn . Tu już ,, warczę..." .Nikt mi nie będzie mieszał w garnkach i oceniał czy mogę czy nie mogę wrzucić kostkę bulionową .
-Natka-
W zupełności popieram słowa Buni, Dorci i Moniki, ale nie o tym będę mówić. Ustosunkuję się do ostatniego komentarza Pana Yourasha.
1. Co się tyczy bycia autorytetem to każdy sam sobie wybiera autorytet i dla jednych Babciagramolka nim jest, a dla innych nie i sama Bunia nie ma większego wpływu na to dla kogo będzie autorytetem a dla kogo nie. Nie rozumiem natomiast stwierdzenia, że "bycie autorytetem zobowiązuje". Do czego to zobowiązuje według Pana?
2. Ja zaliczam się do młodego pokolenia, bo mam zaledwie 24 lata i (przykro mi nie potrafię odróżnić schabowego od bitki wołowej), wielokrotnie jadłam dania z McD. oraz zupki chińskie, stosowałam kostki rosołowe i dania z torebek oraz słoików, a wszystko popijałam napojami gazowanymi, energetycznymi i kawą - tak się ożywiałam za czasów studenckich. Za to teraz powinnam być według Pana zlinczowana.
Ale historia się zmieniła - przeprowadziłam się do rodzinnego miasta, mieszkam na wsi (tak, nie wstydzę się tego) w domu, mam własną działkę z warzywami i ziemniakami oraz kilka drzewek owocowych, mam własne kurki i zdrowe jajka, a rodzice hodują (na własny użytek) kaczki. Warzywa i ziemniaki przez cały rok mam swoje, które nigdy nie były pryskane ani nawożone w żaden sposób, jabłka także mam swoje, mam zdrowe jajka od szczęśliwych kurek, które odżywiają się naturalnymi zbożami a nie są karmione paszami i nie wyciska się im na siłę jajek z dupek (za przeproszeniem). Mięso z kaczki również mamy swoje, które jest zdrowe i smaczne. Sporadycznie kupuję mięso wołowe czy wieprzowe. Może Pan również ma swoją działkę i hodowlę, że jest Pan takim strasznym przeciwnikiem chemii znajdującej się w jedzeniu?
Jestem bardzo ciekawa jakie produkty spożywcze i mięso Pan kupuje? Nawet jeśli bardzo by się Pan starał i tak jak przytoczona przez Pana Katarzyna Bosacka sprawdzał skład i pochodzenie danego produktu to i tak niemożliwością jest uniknięcie wszystkiej chemii, która znajduje się w każdym produkcie spożywczym.
Również jestem bardzo ciekawa umiejętności kucharskich, które Pan posiada, bo jakoś nie raczy się Pan nimi pochwalić, może nie ma czym?
Może i jestem młoda i według Pana mało doświadczona, ale co już przeżyłam i co zrobiłam to moje. Jestem otwarta na nowości oraz na naukę, krytykę przyjmuję z pokorą i wyciągam wnioski z moich błędów i jedno wiem najlepiej, że w internecie jest wiele przemądrzałych, anonimowych znawców, którzy są tylko mądrzy jak siedzą po drugiej stronie monitora i szczekają tak jak mały piesek za płotem, a w bezpośredniej konfrontacji siedzieli by cicho z podkurczonym ogonem... Mamusia nauczyła mnie jednej bardzo mądrej rzeczy żeby nie rozmawiać z nieznajomymi, więc ja szanowny Panie się żegnam. Na tym zakończę mój wywód, bo lekko się uniosłam...
Przepraszam jeśli kogoś uraziłam, nie zrobiłam tego celowo.
yourash
Miło mi, że mój wpis obudził takie emocje, ale dyskusja staje się bezprzedmiotowa przy takich argumentach.
Mam tylko prośbę, aby znaleźć kilka minut i przeczytać artykuł zamieszczony pod tym linkiem.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,12434344,Jesz_tanio_i_dobrze__Akurat__Lubimy_bylejakosc_i_kupujemy.html
I jeszcze jedno:
Pakowanie świadomie chemii do garnka jest pójściem na łatwiznę kosztem zdrowia.
Bulion gotuje się 45 minut i to kilka porcji, ale nie przekonam nieprzekonanych.
Życzę niezapomnianych przeżyć smakowych z glutaminianem sodu i tłuszczem palmowym.
Na zdrowie.
Z poważaniem
Yourash (może być bez Pan)
Babciagramolka
Yourash (może być bez Pan) -- gotowanie bulionu przez 45 minut to dopiero jest bylejakość .Widzę, że ulegasz modowej presji kompletnie nie analizując co jest czym . Glutaminian sodu ( wszystko jedno czy naturalny wyciag z wodorostów czy wersja laboratoryjna jest po prostu naturalnym smakiem przypisanym do mięs - umami ). Z podobnych ,, wzmacniaczy korzystamy od wieków choćby suszone i sproszkowane miesa tzw pemikan . Jeśli wysuszymy mieso ,warzywa i tłuszcz liofilizując je przy tym , dodamy glutaminian i inne przyprawy bedziemy mieć erzac bo eraz ale produkt zastepczy dla gotowania bulionu lub dla doprawienia go. Używając ponad 1/2 kg miesa ( mołowina i drób ) plus masę warzyw na ugotowanie wywaru nie uważam by była to kuchnia byle jakich smaków . A to czym dosmaczam wywar to juz wybacz moja sprawa .
Jeszcze raz powtarzam - chcesz dyskutować merytorycznie pokarz mi swój przepis ( ze zdjeciem) bo pisanie dla pisania jest dla mnie po prostu zawracaniem głowy. Jesli nie masz swoich przepisów jesteś mało wiarygodny - teoretyzowac to każdy może .
A link podany przez Ciebie nie działa .
zewa
A może Pan nam wszystkim napisze gdzie w dzisiejszych czasach nie ma chemii ? No może w sklepach z ekologiczną żywnością, ale nie każdego na te sklepy stać. I czy mamy 100 % pewności, ze są eko ? Przecież nawet mając swoje warzywa czy owoce jak się nie popryska to albo mszyca zje, albo inne robactwo i cała robota i kasa ( bo przecież nasiona i sadzonki też kosztują ) na marne. Ja używam maggi w płynie i też się tego nie wstydzę, od czasu do czasu lubię ugotować żurek z torebki. I każdy kto z czegoś korzysta a Panu się nie podoba ma się z tego spowiadać i żałować za swoje grzechy ? W końcu po to jest to produkowane aby korzystać, a od czasu do czasu to chyba nie jest zbrodnia ? Proszę pochwalić się swoim dorobkiem ( przepisy i zdjęcia ) tak jak pisze Bunia i pokazać jaki to z Pana super eko kucharz. A program Pani Bosackiej czasami oglądam i gdybym miała czytać wszystkie etykiety tak jak to Ona zaleca, to zakupy robiłam chyba z pół dnia. Jest Pan na Gotujmy ponad 700 dni, czas najwyższy coś dać od siebie a nie krytykować. A to co gotuje Bunia i czym przyprawia to Jej sprawa, Pan tego jeść nie musi. Zresztą nikt nie powiedział, że przepis zamieszczony na stronie jest przymusem do wykorzystania przez innych. Każdy patrzy pod swój gust, podoba się to gotuję, nie podoba idę dalej.