Sposób przygotowania:
Salceson grzybowy, domowej roboty
grzyby dokładnie oczyściłam, opłukałam i osączyłam. Pokroiłam, ale niezbyt drobno. Żelatynę zalałam połową zimnego bulionu, zostawiłam żeby napęczniała a następnie podgrzałam aż zupełnie się rozpuściła. Na bardzo mocno rozgrzaną patelnię wlałam olej i wrzuciłam grzyby, smażyłam na ostrym ogniu aż zaczęły się rumienić. Dodałam posiekany czosnek i zalałam drugą częścią bulionu, tą bez żelatyny. Dusiłam całość ok. 10 min dodając jeszcze liść laurowy, ziele angielskie i posiekany drobno jałowiec. Na koniec dodałam natkę i doprawiłam do smaku pieprzem - nie soliłam bo bulion z kostki był dość słony. Zdjęłam patelnię z ognia, wlałam bulion z żelatyną i dokładnie wymieszałam, odstawiłam do wystudzenia. Naszykowałam naczynie na galaretę czyli ścięłam wierzch/górną część, ok. 1/3 okrągłej butelki po wodzie mineralnej, takiej 1 , 5 l i do dolnej części wlałam ostudzone grzyby w bulionie wcześniej usuwając ziele i liścia. Butelkę wstawiłam pionowo na noc do lodówki. Żeby podać rozcięłam butelkę delikatnie wzdłuż i wyjęłam "salceson" - pokroiłam go na niezbyt cienkie plastry i ułożyłam na półmisku. Można taki salceson zrobić z innych gatunków grzybów, np. małych, białych borowiczków czy żółtych kurek albo doprawić innymi, swoimi ulubionymi ziołami, ale ja poprawiać nie będę bo ten smak bardzo mi odpowiada. Przepis znaleziony kilka lat temu w dodatku do Gazety Wyborczej.
edytaha
zewa
ewelina.mn
stokrotk339