Dolmades - gołąbki z liści winogron

Pierwszy raz te gołabki jadłam 8 lat temu gdy w naszym domu przygotowała je goszcząca u nas bułgarka pochodzenie tureckiego. Obserwowałam cały proces ich przygotowania bo bardzo chciałam kiedys zrobic je znów. Gołabki zachwyciły nas smakiem. Zorka podała je wtedy tylko z jogurtem naturalnym. Przez cały ten czas problemem dla mnie bylo zdobycie liści, ale od niedawna produkt ten pojawia się już w wiekszości hireprmarketów i wcale nie jest to drogi zakup bo 12 zł to nei majatek plus mielone za 12zł i mamy full obiad na 6 osób. Rewelacyjna rzecz na spotkanie w gronie znajomych. Liście opłukać w zimnej wodzie.Ja wlałam zimną wodę do komory zlewozmywaka i tam sobie liście leżały a córka brała po kolei do zawijania. Jeżeli nie są dostatecznie miękkie powinno sie je sparzyć je wrzątkiem. W misce wymieszać mięso, ryż (suchy), cebulę, posiekaną drobno natkę pietruszki, (powinna być jeszcze posiekana świeża mięta ale ja jej nie lubię), koncnetrat, sok z cytryny, dodać sól, pieprz, troche oliwy z oliwek jezeli farsz jest trochę za suchy. Ja dodałam jeszcze troche przyprawy greckiej. Wyszło nam ok. 60 gołąbków róznej wielkosci od takich na jeden kęs po kilka na 3 kęsy. Wszystkie gołąbki poza pierwszym zawinęła córka:) Liście położyć błyszczącą stroną na desce. Na każdy w zależnosci do wielkości liścia wyłożyć farsz, po czym zawijać małe gołąbki, nie trzeba związywać, nie rozpadną się. Na dno garnka układamy warstwę liści zeby gołąbki nie przypaliły sie. Gołąbki należy w garnku ułożyć koliście, ściśle przylegające do siebie (mi wyszły trzy warstwy). Cytryne pokroic na ćwiartki wcisnąć między gołąbki. Następnie postawic na gaz, zalać bulionem, tak aby wszystkie gołabki całkowicie zostały zakryte. Przycisnąć gołąbki ciężkim talerzem. Całość gotować na średnim ogniu przez ok. 50-60 min. Zrobić sos z połączenia jogurtu, cytryny, natki i czosnku. Można podac z samym jogurtem lub dla tradycjonalistów dać sos pomidorowy. Ja podałam właśnie oba sosy bo moi kręcili nosem że jak to gołąbki z jogurtem. Skończylo sie na tym ze sos pomidorowy trafił prawie nietkniety do lodówki a jogurtowy zniknął w całości. Pychota. Polecam