W moim ogrodzie mszyce rozpanoszyły się na chmielu oraz forsycji, skąd przeniosły się na ogórki, koper i chyba wszystko inne, co było zielone... Otóż moi drodzy, niezawodne sposoby jak dotąd znalazłam dwa. I polecam albo zwykły ludwik (płyn do naczyń), rozcieńczony z wodą,albo...coca cola :) Wlewamy je do butelki ze spryskiwaczem i beznamiętnie uprzykrzamy życie tym małym wrednym robaczkom. Ja się ich pozbyłam z powodzeniem, jesli pojawią się za rok - broń już mam - i nie zawaham się jej użyć.