Tort migdałowy z brzoskwiniowym puree

Oddzieliłam żółtka od białek, przy czym każde białko umieściłam w oddzielnym spodeczku (będą pojedynczo ubijane). Przesianą mąkę posiekałam z margaryną, dodałam cukier, proszek do pieczenia, cukier wanilinowy i wymieszałam. Dodałam żółtka i szybko zagniotłam ciasto – ponieważ składniki nie chciały się połączyć, dodałam jeszcze łyżkę kwaśnej śmietany. Ciasto podzieliłam na cztery części. Piekarnik rozgrzałam do temperatury 170 stopni z termo obiegiem. Pierwszą część ciasta rozwałkowałam na cieniutki placek o średnicy 26 cm. Zrobiłam to na silikonowej podkładce, a następnie, odwracając „do góry nogami” przełożyłam na papier do pieczenia i ułożyłam na blaszce. Jedno białko ubiłam ze szczyptą soli na sztywna pianę, rozsmarowałam ją na cieście, po wierzchu posypałam 1/4 brązowego cukru i 1/4 płatków migdałowych. Wstawiłam do nagrzanego piekarnika i piekłam 20 minut. Po wyjęciu, razem z papierem przełożyłam na kratkę kuchenną do przestudzenia. Z pozostałych trzech części w taki sam sposób upiekłam kolejne trzy placki. Trzeba się z nimi ostrożnie obchodzić, bo są naprawdę kruche i delikatne. Brzoskwinie osączyłam z syropu, dokładnie zmiksowałam na puree. Żelatynę rozpuściłam w 4-5 łyżkach wrzątku. Odstawiłam. Serek mascarpone roztarłam z cukrem pudrem. Kremówkę ubiłam na sztywno, pod koniec, nie przerywając miksowania, wlałam cienkim strumieniem rozpuszczoną żelatynę. Ubitą śmietanę wymieszałam przy pomocy łyżki z serkiem mascarpone. Na paterze ułożyłam pierwszy kruchy placek, rozłożyłam na nim 1/3 śmietanowej masy, a na nią 1/3 puree z brzoskwiń. Tak samo postąpiłam z drugim i trzecim plackiem. Na wierzchu położyłam ostatni placek i delikatnie go docisnęłam. Wstawiłam do lodówki na około 4 godziny.