Nie tak dawno temu media straszyły, że Unia Europejska, na wzór przepisów szwedzkich, zabroni sprzedaży alkoholu dłużej niż 8 godzin dziennie i w miejscach innych niż obrzeża miast. Dla narodu, w którym napoje wyskokowe stanowią istotną część kultury i tradycji byłby to cios nie do zniesienia. A jak piją pozostałe narody świata?
Trzeźwy jak Szwed
W typowym szwedzkim sklepie nie kupimy alkoholu mocniejszego niż 3,5%, a sklepy monopolowe otwarte są do osiemnastej (w weekend do 13). Zresztą, nazwa „sklepy monopolowe” jest tu jak najbardziej adekwatna, gdyż szwedzkie państwo ma faktyczny monopol na sprzedaż alkoholu. W efekcie Szwedzi uprawiają swoistą ”alko turystykę” – czyli wyjazdy po piwo i wódkę, na przykład do Niemiec. Nawet jeśli do ceny sześciopaku doliczą koszt podróży, będzie to i tak bardzo opłacalny wyjazd.
Impreza na OIOMie
Jeśli do tej pory, uważałeś, że to Polacy to naród, łagodnie mówiąc, niestroniący od alkoholu, to powinieneś wybrać się do Wielkiej Brytanii. Z opublikowanych tam pod koniec zeszłego roku statystyk wynika, że mieszkańcy Wysp w ilości spożytego alkoholu doganiają już nawet Rosjan. Coraz bardziej popularne staje się picie w samotności, na przykład… jednej butelki whisky dziennie.
Ogromnemu zainteresowaniu alkoholem nie towarzyszy dostateczna wiedza o tym, jak reaguje nań organizm. Anglicy piją szybko, na umór i równie szybko wypity alkohol zwracają. Co roku z powodu nadmiernego pijaństwa, do szpitala trafia 50 tyś Wyspiarzy. Aż 1/3 brytyjskich nastolatków przyznaje się, że wciągu ostatniego roku przynajmniej raz upiła się do nieprzytomności.
Gry i zabawy z alkoholem
Wybitnie rozrywkowo do alkoholu podchodzą amerykanie. Młodym mieszkańcom USA nie wystarcza już drink czy piwo. Do dobrej zabawy potrzebują oni na przykład, alkoholowych gier towarzyskich. Są to już nie tylko, znane z filmów czy opowiadań, zabawy w picie podczas stania na głowie, czy wlewanie alkoholu wprost do gardła za pomocą lejka. Amerykanie lubują się w nieco bardziej wyszukanych grach. W jakich? – na przykład, w Beer-pongu. To gra polegająca na wrzucaniu piłeczki pingpongowej do kufli piwa.
Obie drużyny stoją naprzeciw siebie po dwóch stronach stołu pingpongowego. Drużyna, do kubka, której wpadnie piłeczka musi opróżnić jeden kufel (jeśli piłeczka nie dotknęła w locie stołu) lub dwa (jeśli piłeczka odbiła się wcześniej od połowy przeciwnika).
Ci, spośród Amerykanów, którzy bardziej od sportu kochają kuchnię, próbują swoich sił robiąc galaretki z wódką, lody z whisky albo nalewki z kolorowych cukierków.
Pijany jak francuz
Mieszkańcy Francji mają pewne stare powiedzenie - saoul comme un Polonais – co znaczy pijany jak Polak. To przysłowie nobilituje mieszkańców kraju nad Wisłą, bowiem dotyczy osób, które pomimo ogromnej ilości wypitego alkoholu zachowują trzeźwość (przynajmniej względną) rozumu. Trudno, natomiast powiedzieć, by zachowanie takie charakteryzowało francuzów. Ci, postrzegani jako uroczy nudziarze, miłośnicy wina od jakiegoś czasu umawiają się na grupowy aperitif. Wznoszenie (kilkunastu) toastów w kilkuset osobowym tłumie kończy się przeważnie tym, że uczestniczących w nich ludzie tratują się nawzajem w amoku. I jak tu nie lubić Francuzów?
Przemysław Ziemichód
Trzeźwy jak Szwed
W typowym szwedzkim sklepie nie kupimy alkoholu mocniejszego niż 3,5%, a sklepy monopolowe otwarte są do osiemnastej (w weekend do 13). Zresztą, nazwa „sklepy monopolowe” jest tu jak najbardziej adekwatna, gdyż szwedzkie państwo ma faktyczny monopol na sprzedaż alkoholu. W efekcie Szwedzi uprawiają swoistą ”alko turystykę” – czyli wyjazdy po piwo i wódkę, na przykład do Niemiec. Nawet jeśli do ceny sześciopaku doliczą koszt podróży, będzie to i tak bardzo opłacalny wyjazd.
Impreza na OIOMie
Jeśli do tej pory, uważałeś, że to Polacy to naród, łagodnie mówiąc, niestroniący od alkoholu, to powinieneś wybrać się do Wielkiej Brytanii. Z opublikowanych tam pod koniec zeszłego roku statystyk wynika, że mieszkańcy Wysp w ilości spożytego alkoholu doganiają już nawet Rosjan. Coraz bardziej popularne staje się picie w samotności, na przykład… jednej butelki whisky dziennie.
Ogromnemu zainteresowaniu alkoholem nie towarzyszy dostateczna wiedza o tym, jak reaguje nań organizm. Anglicy piją szybko, na umór i równie szybko wypity alkohol zwracają. Co roku z powodu nadmiernego pijaństwa, do szpitala trafia 50 tyś Wyspiarzy. Aż 1/3 brytyjskich nastolatków przyznaje się, że wciągu ostatniego roku przynajmniej raz upiła się do nieprzytomności.
Gry i zabawy z alkoholem
Wybitnie rozrywkowo do alkoholu podchodzą amerykanie. Młodym mieszkańcom USA nie wystarcza już drink czy piwo. Do dobrej zabawy potrzebują oni na przykład, alkoholowych gier towarzyskich. Są to już nie tylko, znane z filmów czy opowiadań, zabawy w picie podczas stania na głowie, czy wlewanie alkoholu wprost do gardła za pomocą lejka. Amerykanie lubują się w nieco bardziej wyszukanych grach. W jakich? – na przykład, w Beer-pongu. To gra polegająca na wrzucaniu piłeczki pingpongowej do kufli piwa.
Obie drużyny stoją naprzeciw siebie po dwóch stronach stołu pingpongowego. Drużyna, do kubka, której wpadnie piłeczka musi opróżnić jeden kufel (jeśli piłeczka nie dotknęła w locie stołu) lub dwa (jeśli piłeczka odbiła się wcześniej od połowy przeciwnika).
Ci, spośród Amerykanów, którzy bardziej od sportu kochają kuchnię, próbują swoich sił robiąc galaretki z wódką, lody z whisky albo nalewki z kolorowych cukierków.
Pijany jak francuz
Mieszkańcy Francji mają pewne stare powiedzenie - saoul comme un Polonais – co znaczy pijany jak Polak. To przysłowie nobilituje mieszkańców kraju nad Wisłą, bowiem dotyczy osób, które pomimo ogromnej ilości wypitego alkoholu zachowują trzeźwość (przynajmniej względną) rozumu. Trudno, natomiast powiedzieć, by zachowanie takie charakteryzowało francuzów. Ci, postrzegani jako uroczy nudziarze, miłośnicy wina od jakiegoś czasu umawiają się na grupowy aperitif. Wznoszenie (kilkunastu) toastów w kilkuset osobowym tłumie kończy się przeważnie tym, że uczestniczących w nich ludzie tratują się nawzajem w amoku. I jak tu nie lubić Francuzów?
Przemysław Ziemichód