Sposób przygotowania:
Kruche ciastka korzenne z witrażykami
Jedna z koleżanek podała ostatnio przepis na piernik, do którego dodała sos sojowy...to mnie zachęciło do eksperymentu :-)
Landrynki posegregowałam wkładając sztuki każdego koloru do oddzielnych torebek z grubej folii. Przy pomocy tłuczka do mięsa pokruszyłam je - nie musi być bardzo drobno.
Mąki przesiałam razem z mielonymi przyprawami. Jajka roztrzepałam z sosem sojowym i miodem. Za pomocą miksera utarłam miękkie masło z cukrem na puszystą masę, dodałam też cukier waniliowy. Wlałam płynne składniki i cały czas powoli miksując dodawałam po łyżce mąki. Kiedy masa zrobiła się na bardzo gęsta i mikser już nie dawał rady przełożyłam ją na blat i wyrobiłam ręcznie podsypując mąką - kilka łyżek mąki zostawiłam do podsypywania przy wałkowaniu. Wyrobione ciasto podzieliłam na 5 części, każdą zawinęłam w folię spożywczą i włożyłam na noc do lodówki. Następnego dnia wyjęłam i rozwałkowywałam dość cienko, na grubość ok. 3 mm - trzeba podsypywać lekko mąką i najlepiej się wałkuje kiedy ciasto przykryjemy podwójnie złożonym arkuszem folii spożywczej. Dużą filiżanką i foremkami wycinałam koła a w nich otworki - u mnie oczywiście grzybki bo przecież jestem grzybnięta!
Wycięte ciastka przełożyłam na blaszki wyłożone papierem do pieczenia i w otworki nasypałam czubato pokruszonych cukierków. Piekłam w piekarniku nagrzanym do 160 st.C kilka minut - trzeba pilnować bo ciastka są cienkie i pieką się szybko a są gotowe kiedy masa z cukierków zacznie się lekko pienić. Blaszki wyjmowałam kolejno i odstawiałam do ostudzenia. Dopiero gdy ciastka przestygną można je zdjąć z papieru bo inaczej masa z cukierków się nie odklei - musi stwardnieć.
Naszykujcie sobie przynajmniej 3-4 blachy bo ciastek wychodzi dużo i muszą wystygnąć zanim je z nich zdejmiecie.
Ciasteczka można dość długo przechowywać, ale trzeba je trzymać w szczelnie zamykanych słojach albo pojemnikach żeby nie zawilgotniały.
Landrynki posegregowałam wkładając sztuki każdego koloru do oddzielnych torebek z grubej folii. Przy pomocy tłuczka do mięsa pokruszyłam je - nie musi być bardzo drobno.
Mąki przesiałam razem z mielonymi przyprawami. Jajka roztrzepałam z sosem sojowym i miodem. Za pomocą miksera utarłam miękkie masło z cukrem na puszystą masę, dodałam też cukier waniliowy. Wlałam płynne składniki i cały czas powoli miksując dodawałam po łyżce mąki. Kiedy masa zrobiła się na bardzo gęsta i mikser już nie dawał rady przełożyłam ją na blat i wyrobiłam ręcznie podsypując mąką - kilka łyżek mąki zostawiłam do podsypywania przy wałkowaniu. Wyrobione ciasto podzieliłam na 5 części, każdą zawinęłam w folię spożywczą i włożyłam na noc do lodówki. Następnego dnia wyjęłam i rozwałkowywałam dość cienko, na grubość ok. 3 mm - trzeba podsypywać lekko mąką i najlepiej się wałkuje kiedy ciasto przykryjemy podwójnie złożonym arkuszem folii spożywczej. Dużą filiżanką i foremkami wycinałam koła a w nich otworki - u mnie oczywiście grzybki bo przecież jestem grzybnięta!
Wycięte ciastka przełożyłam na blaszki wyłożone papierem do pieczenia i w otworki nasypałam czubato pokruszonych cukierków. Piekłam w piekarniku nagrzanym do 160 st.C kilka minut - trzeba pilnować bo ciastka są cienkie i pieką się szybko a są gotowe kiedy masa z cukierków zacznie się lekko pienić. Blaszki wyjmowałam kolejno i odstawiałam do ostudzenia. Dopiero gdy ciastka przestygną można je zdjąć z papieru bo inaczej masa z cukierków się nie odklei - musi stwardnieć.
Naszykujcie sobie przynajmniej 3-4 blachy bo ciastek wychodzi dużo i muszą wystygnąć zanim je z nich zdejmiecie.
Ciasteczka można dość długo przechowywać, ale trzeba je trzymać w szczelnie zamykanych słojach albo pojemnikach żeby nie zawilgotniały.
msewka
Andrzej20l
nikogo
jaNina
Śliweczka
Pyza
A.B.
marietta