To było dwa lata temu. Byłam akurat na wycieczce krajoznawczej na Dolnym Śląsku i szukając z narzeczonym klimatycznej i niedrogiej restauracji natknęliśmy się zupełnie przypadkiem na malutką Siestę, we Wrocławiu, na Starówce przy ul. Szewskiej 8. Knajpa niepozorna, gdy pogoda dopisuje z wystawionym na zewnątrz ogródkiem mogłaby pozostać przez niezauważona. Okazało się, że to typowa włoska restauracja, przytulna i jak się później okazało bardzo smaczna. Dania zadowolą nawet wybredne gusta: pasty, lasagne, mięsa, pizza, owoce morza, sałatki, zupy i nieco potraw tradycyjnych, wszystko podane schludnie, na czas i za rozsądną cenę (nawet na moją studencką kieszeń), można dokonywać zmian w zamawianych potrawach, bez dodatkowych opłat, do tego liczne alkohole i herbaty smakowe. Ja z dań osobiście polecam tagliatelle z borowikami, ale wszystko jest tam bardzo aromatyczne, świetnie przyprawione i w dodatku spokojnie można się najeść. Restauracja składa się z dwóch pięter, pierwsze gustownie urządzone, drewno i skóra, przytłumione światło, mały bar, obok kręte schody prowadzą na dół, a tam sala urządzona na podobieństwo dna morza, ściany imitujące głębinowe skały a w nich urocze lampiony, a w samym centrum kolorowe, bajkowe akwarium z pięknymi rybkami (dołączam własnoręcznie zrobione zdjęcie). Posiłek zjada się tutaj z przyjemnością, obsługa miła i nienachalna, z pewnością zasłużyła na napiwek.
W tym roku za żadne skarby nie mogłam znaleźć Siesty w gąszczu restauracji na Starówce, mapa nie była zbyt przydatna, ale w końcu udało się, jesienią nie było już ogródka, ale po cieple bijącym zza szyby poznałam moją ulubioną wrocławską knajpę. Warto było szukać w chłodzie i deszczu, aby zasiąść w znanym miejscu, przy grzanym winie. Czy w mojej Łodzi powstanie kiedyś takie miejsce?
Siesta, Wrocław,ul. Szewska 8, róg Oławskiej, czynna w godz. 9 – 23, latem nawet dłużej.