Pizzeria na Barskiej w Warszawie

Pizzeria na Barskiej jest podobno najstarszą pizzerią w Warszawie.

         
ocena: 4/5 głosów: 3
Pizzeria na Barskiej w Warszawie

Skręcam z placu Narutowicza w jedną z mniejszych uliczek-Barską, mającą dla mnie dość magiczne znaczenie(ale niestety niezwiązane z jedzeniem), by po paru chwilach poczuć zapach pizzy. Pizzeria ma łatwą do zapamiętania i sugerującą lokalizację nazwę: Pizzeria na Barskiej (Barska 37). Jest podobno najstarszą pizzerią w Warszawie. Znajduje się tam około 40 miejsc siedzących, które w powszednie dnia nie są zapełnione do połowy, ale z miejscem w niedzielne popołudnie jest już problem. W ofercie są „tylko" pizze, ale nikt , kto był tam kiedyś, nie użyje tego słowa bez cudzysłowu. Pizzeria jest otwarta codziennie od 12-22 i przyjmuje zarówno płatności gotówka jak i kartą. Ja swoją pizzę zamawiam  wcześniej telefonicznie (0228222750) tak, że gdy przychodzę czekam max. 5 minut. Nawet, gdy nie uda mi się wcześniej poinformować kucharza o konieczności przygotowania kolejnej pizzy Torino z dodatkowym ananasem, mogę miło spędzić czas w niezwykłym i przypominającym słoneczną Italię miejscu. Gdy jest się tam pierwszy raz można z zainteresowaniem obserwować proces powstawania pizzy, przy którym często wykrzykuje się „łał, jak zręcznie podrzuca", ale i „jak dużo sera kładą", „jak dużo szynki!". Zabieram w to miejsce każdego, kto chce się ze mną spotkać w Warszawie, zapewniając, że lepszej pizzy nie jadł. Zawsze mam rację. Najczęściej czekamy na pizzę Torino (pieczarki, oliwki, cebula) z dodatkowym ananasem (nigdy nie ma problemów z wymianą dodatków, z dzieleniem pizzy na pół) dla mnie, z racji tego, ze nie jadam mięsa i na Wiejską (szynka, czosnek, cebula, pomidor) dla osoby towarzyszącej. W większości przypadków jest nią mój chłopak, ale oczekiwanie na pizzę w obitym ciemną, dającą poczucie ciepła i wygody boazerią wnętrzu było udziałem zarówno rodziny jak i kolegów i koleżanek. Każdy zwraca uwagę na pomysłowo wykonane kinkiety - rolę abażurów spełniają butelki po włoskiej oliwie z oliwek z obciętym dnem.  

I wreszcie dostajemy pizzę. Na każdym stoliku stoi duży dzbanek sosu, do użycia którego zmuszam każdego. Nigdzie nie jadłam jeszcze tak dobrego sosu, nie jest pikantny, nie jest tez mdły, ma mocno pomidorowy smak z dodatkiem nieznanych mi, ale z pewnością włoskich ziół. Pisząc to czuję smak sera żółtego, który jest jednym z czynników sprawiających, że pizza smakuje tak, jak nigdzie. Na pizzy nie brakuje też dodatków, co zdarza się w niektórych pizzeriach. No i ciasto.. Nie za twarde, nie za miękkie, nierozwodnione i nie suche. Dziwię się cały czas, że wielkie sieci pizzerii nie walczą o przepis na takie ciasto. Tutaj zawsze zjadam brzegi! O sosie mogę napisać jeszcze raz.. Nie jest niezbędny, ponieważ czasem jadałam pizzę bez niego, by lepiej poczuć smak niej samej, ale nie radzę nikomu pominąć spróbowania go.

Zawsze wychodzę najedzona, choć zjadam pół pizzy a żołądek mam duży. Zawsze wychodzę też w dobrym humorze, czując jeszcze smak pizzy w ustach. Na pójście do pizzerii czekamy z chłopakiem z niecierpliwością i nigdy nie traktujemy go „ot tak". Nie znaczy to, że pizze są drogie, bo za sycący pizzowy obiad dla dwóch osób płacimy 20-25 zł, ale nie chcemy żeby chodzenie do tej pizzerii stało się rutyną albo czymś, choć trochę nieprzypominającym święta.

Smarkaty

 Laureat konkursu "Książka za opis restauracji"