Marta Chowaniec: Jaka jest Pani ulubiona kuchnia?
Aleksandra Krzyżanowska: Po pierwsze lubię kuchnię prostą. Taką, która wymaga niewielkiego wkładu pracy. Zwykle podczas przygotowywania posiłków dzieci są w domu, więc nie chcę, aby gotowanie zajęło mi zbyt dużo czasu. Chyba, że dzieci włączają się w przygotowania :) Po drugie uwielbiam kuchnię włoską. Jest zdrowa, prosta, radosna. Wykorzystuje mnóstwo warzyw, świeże sałaty, oliwę. Takie smaki bardzo lubię i wiem, że nie napracuję się przy tego typu potrawach. Po trzecie zaczyna mnie kusić kuchnia francuska, której do niedawna nie lubiłam za zbyt skomplikowane przepisy. Okazuje się jednak, że istnieją francuskie przepisy nie wymagające spędzenia godzin w kuchni.
Jakie są Pani ulubione składniki?
Takich ukochanych składników, z których bardzo często korzystam, mam kilka: oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia, przecier pomidorowy, czekolada. Jeżeli miałabym wybrać, z którego z nich korzystam najczęściej, to będzie to oliwa z oliwek. Używam jej niemal do każdego smażenia i pieczenia, często również dodaję łyżkę oliwy do gotowanej zupy, a czasem nawet do ciast i ciasteczek. Większość sałatek, które jadamy, polana jest samą oliwą lub sosem winegret na bazie oliwy z pierwszego tłoczenia na zimno. Taka oliwa jest zdrowa i bardzo podnosi smak potraw. Chociaż... jest jedna potrawa, do której oliwa zupełnie mi nie pasowała. Kiedy byliśmy we Włoszech u zaprzyjaźnionej rodziny, zostaliśmy poczęstowani jajkami na twardo, przekrojonymi na pół i ułożonymi na płaskim talerzu. W naturalny sposób taki widok kojarzy mi się z majonezem, bo jest to jedno z moich wspomnień z dzieciństwa. Tymczasem u naszych przyjaciół te jajka polane były oliwą. Nie zdecydowałam się spróbować...
Jaki jest Pani ulubiony smak dzieciństwa?
To trudne pytanie, bo takich smaków jest wiele. Najbardziej zapadły mi w pamięć obiady mojej Mamy: pieczony kurczak z surówką z marchwi, kotlety mielone z marchewką z groszkiem i ziemniakami puree, barszcz z ziemniakami, puree i skwarkami (na oddzielnym talerzu), wigilijny barszcz z uszkami. Wszystkie te smaki kocham do dziś i składam na nie zamówienia, gdy jedziemy do mojego domu rodzinnego. Prawdopodobnie oprócz smaku bardzo ważna jest tu atmosfera rodzinnego spotkania, bez której te obiady nie byłyby takie same.
Co doradziłaby Pani osobom, które zaczynają prowadzić swojego bloga kulinarnego?
Osobom, które dopiero zaczynają kulinarne blogowanie, doradziłabym to, co
mój tata mówi mi zawsze w chwilach, kiedy dopada mnie kryzys: rób swoje. I rzeczywiście: to działa! Kiedy nachodzą mnie filozoficzne myśli, że mój blog nie jest doskonały (bo oczywiście, że nie jest!), to najlepsze, co mogę zrobić, to przejść nad tym do porządku dziennego. Nadal robić to, co robię, starając się pracować jak najlepiej. Zawsze mam świadomość, że czytelnicy internetowych przepisów kulinarnych różnią się od siebie i są wśród nich i tacy, do których przemawia właśnie mój styl gotowania i pisania o tym.
Drugą ważną sprawą w pisaniu bloga jest to, by pozostać sobą. Nieszczerość zostanie szybko wychwycona przez czytelników i nie będzie akceptowana. Tymczasem autentyczne blogi, nawet te które nie wpasowują się w ogólnie przyjęte normy pisania przepisów kulinarnych, zawsze będą interesujące dla innych.
Proponuję przepisy:
Pieczone roladki z piersi kurczaka
2 podwójne piersi kurczaka
sól, pieprz, ew. papryka
3-4 łyżki oliwy na dno naczynia żaroodpornego
pól małego sera mozzarella z zalewy
kilka śliwek kalifornijskich
kilka suszonych pomidorów
kilka orzechów pekan lub włoskich
kilka owoców żurawiny suszonej
ew. sok z cytryny
2 łyżeczki masła
Inne propozycje nadzienia:
cytryna + miód
miód + tymianek
jabłko + miód + tymianek
seler naciowy + lubczyk + masło
curry + czosnek + masło
mozzarella + pieprz kajeński
Piersi umyj, przekrój na pół, odetnij błonki i tłuszczyk. Każdą pojedynczą pierś przekrój wzdłuż tak, by otrzymać 2 cieńsze płaty. Jeśli chcesz, możesz rozbić każdy kawałek tłuczkiem (najlepiej rozbijać mięso włożone do woreczka foliowego). Ja moich nie rozbijałam. Posyp mięso przyprawami. Na grubszym końcu każdego płatu ułóż nadzienie: plaster mozarelli, pasek pomidora suszonego, śliwkę kalifornijską, żurawinę, podłużny kawałek orzecha. Skrop sokiem z cytryny.
Zwiń płat w roladkę, zepnij wykałaczką i ułóż pionowo w naczyniu żaroodpornym wysmarowanym oliwą. Na wierzchu ułóż kilka kawałeczków masła. Jeżeli chcesz, żeby mięso się przypiekło, nie przykrywaj go. Ja przykryłam w pierwszej fazie pieczenia, a na ostatnie 15 minut zdjęłam pokrywkę. Mięso zrumieniło się bardzo delikatnie. Piecz w temperaturze 180°C z termoobiegiem przez 30-40 minut.
Zimowa sałata z jabłkiem, żurawiną i orzechami
mieszanka różnych sałat
jabłko soczyste i twarde
kilka orzechów pekan lub włoskich
mała garść suszonej żurawiny
łyżka oliwy z pierwszego tłoczenia
łyżeczka syropu klonowego
Sałatę umyj, osusz, porwij na mniejsze kawałki. Jabłka nie obieraj, pokrój w ósemki, a potem na kawałki. Orzechy posiekaj grubo. Wszystkie składniki wymieszaj.
Puszyste i delikatne jak chmurka ciasto czekoladowe
6 białek
2 szkl mąki
kopiasta łyżeczka proszku do pieczenia
tabliczka (100g) gorzkiej czekolady
20 dkg cukru
20 dkg masła
1 łyżka płynnego miodu (skrystalizowany trzeba rozpuścić)
Masło rozpuść i podgrzej aż osiągnie orzechowy kolor (to bardzo ważne dla ostatecznego smaku!). Pianę z masła wyrzuć. Rozpuść czekoladę. Białka ubij, dodając stopniowo cukier, a potem miód i rozpuszczoną czekoladę. Odłóż mikser. Przesiewaj do masy mąkę z proszkiem i delikatnie mieszaj, dodając na zmianę z rozpuszczonym masłem. Wylej masę na dużą blachę wyłożoną papierem do wypieków. Piecz 15-20 minut w temperaturze 180°C. Przed wyjęciem z piekarnika sprawdź patyczkiem, czy ciasto jest upieczone.
Aleksandra Krzyżanowska: Po pierwsze lubię kuchnię prostą. Taką, która wymaga niewielkiego wkładu pracy. Zwykle podczas przygotowywania posiłków dzieci są w domu, więc nie chcę, aby gotowanie zajęło mi zbyt dużo czasu. Chyba, że dzieci włączają się w przygotowania :) Po drugie uwielbiam kuchnię włoską. Jest zdrowa, prosta, radosna. Wykorzystuje mnóstwo warzyw, świeże sałaty, oliwę. Takie smaki bardzo lubię i wiem, że nie napracuję się przy tego typu potrawach. Po trzecie zaczyna mnie kusić kuchnia francuska, której do niedawna nie lubiłam za zbyt skomplikowane przepisy. Okazuje się jednak, że istnieją francuskie przepisy nie wymagające spędzenia godzin w kuchni.
Jakie są Pani ulubione składniki?
Takich ukochanych składników, z których bardzo często korzystam, mam kilka: oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia, przecier pomidorowy, czekolada. Jeżeli miałabym wybrać, z którego z nich korzystam najczęściej, to będzie to oliwa z oliwek. Używam jej niemal do każdego smażenia i pieczenia, często również dodaję łyżkę oliwy do gotowanej zupy, a czasem nawet do ciast i ciasteczek. Większość sałatek, które jadamy, polana jest samą oliwą lub sosem winegret na bazie oliwy z pierwszego tłoczenia na zimno. Taka oliwa jest zdrowa i bardzo podnosi smak potraw. Chociaż... jest jedna potrawa, do której oliwa zupełnie mi nie pasowała. Kiedy byliśmy we Włoszech u zaprzyjaźnionej rodziny, zostaliśmy poczęstowani jajkami na twardo, przekrojonymi na pół i ułożonymi na płaskim talerzu. W naturalny sposób taki widok kojarzy mi się z majonezem, bo jest to jedno z moich wspomnień z dzieciństwa. Tymczasem u naszych przyjaciół te jajka polane były oliwą. Nie zdecydowałam się spróbować...
Jaki jest Pani ulubiony smak dzieciństwa?
To trudne pytanie, bo takich smaków jest wiele. Najbardziej zapadły mi w pamięć obiady mojej Mamy: pieczony kurczak z surówką z marchwi, kotlety mielone z marchewką z groszkiem i ziemniakami puree, barszcz z ziemniakami, puree i skwarkami (na oddzielnym talerzu), wigilijny barszcz z uszkami. Wszystkie te smaki kocham do dziś i składam na nie zamówienia, gdy jedziemy do mojego domu rodzinnego. Prawdopodobnie oprócz smaku bardzo ważna jest tu atmosfera rodzinnego spotkania, bez której te obiady nie byłyby takie same.
Co doradziłaby Pani osobom, które zaczynają prowadzić swojego bloga kulinarnego?
Osobom, które dopiero zaczynają kulinarne blogowanie, doradziłabym to, co
mój tata mówi mi zawsze w chwilach, kiedy dopada mnie kryzys: rób swoje. I rzeczywiście: to działa! Kiedy nachodzą mnie filozoficzne myśli, że mój blog nie jest doskonały (bo oczywiście, że nie jest!), to najlepsze, co mogę zrobić, to przejść nad tym do porządku dziennego. Nadal robić to, co robię, starając się pracować jak najlepiej. Zawsze mam świadomość, że czytelnicy internetowych przepisów kulinarnych różnią się od siebie i są wśród nich i tacy, do których przemawia właśnie mój styl gotowania i pisania o tym.
Drugą ważną sprawą w pisaniu bloga jest to, by pozostać sobą. Nieszczerość zostanie szybko wychwycona przez czytelników i nie będzie akceptowana. Tymczasem autentyczne blogi, nawet te które nie wpasowują się w ogólnie przyjęte normy pisania przepisów kulinarnych, zawsze będą interesujące dla innych.
Proponuję przepisy:
Pieczone roladki z piersi kurczaka
2 podwójne piersi kurczaka
sól, pieprz, ew. papryka
3-4 łyżki oliwy na dno naczynia żaroodpornego
pól małego sera mozzarella z zalewy
kilka śliwek kalifornijskich
kilka suszonych pomidorów
kilka orzechów pekan lub włoskich
kilka owoców żurawiny suszonej
ew. sok z cytryny
2 łyżeczki masła
Inne propozycje nadzienia:
cytryna + miód
miód + tymianek
jabłko + miód + tymianek
seler naciowy + lubczyk + masło
curry + czosnek + masło
mozzarella + pieprz kajeński
Piersi umyj, przekrój na pół, odetnij błonki i tłuszczyk. Każdą pojedynczą pierś przekrój wzdłuż tak, by otrzymać 2 cieńsze płaty. Jeśli chcesz, możesz rozbić każdy kawałek tłuczkiem (najlepiej rozbijać mięso włożone do woreczka foliowego). Ja moich nie rozbijałam. Posyp mięso przyprawami. Na grubszym końcu każdego płatu ułóż nadzienie: plaster mozarelli, pasek pomidora suszonego, śliwkę kalifornijską, żurawinę, podłużny kawałek orzecha. Skrop sokiem z cytryny.
Zwiń płat w roladkę, zepnij wykałaczką i ułóż pionowo w naczyniu żaroodpornym wysmarowanym oliwą. Na wierzchu ułóż kilka kawałeczków masła. Jeżeli chcesz, żeby mięso się przypiekło, nie przykrywaj go. Ja przykryłam w pierwszej fazie pieczenia, a na ostatnie 15 minut zdjęłam pokrywkę. Mięso zrumieniło się bardzo delikatnie. Piecz w temperaturze 180°C z termoobiegiem przez 30-40 minut.
Zimowa sałata z jabłkiem, żurawiną i orzechami
mieszanka różnych sałat
jabłko soczyste i twarde
kilka orzechów pekan lub włoskich
mała garść suszonej żurawiny
łyżka oliwy z pierwszego tłoczenia
łyżeczka syropu klonowego
Sałatę umyj, osusz, porwij na mniejsze kawałki. Jabłka nie obieraj, pokrój w ósemki, a potem na kawałki. Orzechy posiekaj grubo. Wszystkie składniki wymieszaj.
Puszyste i delikatne jak chmurka ciasto czekoladowe
6 białek
2 szkl mąki
kopiasta łyżeczka proszku do pieczenia
tabliczka (100g) gorzkiej czekolady
20 dkg cukru
20 dkg masła
1 łyżka płynnego miodu (skrystalizowany trzeba rozpuścić)
Masło rozpuść i podgrzej aż osiągnie orzechowy kolor (to bardzo ważne dla ostatecznego smaku!). Pianę z masła wyrzuć. Rozpuść czekoladę. Białka ubij, dodając stopniowo cukier, a potem miód i rozpuszczoną czekoladę. Odłóż mikser. Przesiewaj do masy mąkę z proszkiem i delikatnie mieszaj, dodając na zmianę z rozpuszczonym masłem. Wylej masę na dużą blachę wyłożoną papierem do wypieków. Piecz 15-20 minut w temperaturze 180°C. Przed wyjęciem z piekarnika sprawdź patyczkiem, czy ciasto jest upieczone.