6 etapów posiadania robota kuchennego

Żyjemy w erze nowych technologii, które coraz częściej towarzyszą nam w kuchni. Zakup nowego robota kuchennego może być powodem wielu radości, ale potrafi też przyprawić o ból głowy.

         
ocena: 5/5 głosów: 2
6 etapów posiadania robota kuchennego
fot. Fotolia
Oto 6 etapów, które mogą nam towarzyszyć od momentu zakupienia nowego sprzętu po wyniesienie go do piwnicy.

1. Euforia – w końcu przybył - twój wymarzony, nowy, lśniący i gotowy do działania. Podczas odpakowywania go z kartonu wyobrażasz sobie przygody, które będziecie razem przeżywać i dania, które wspólnie wyczarujecie. Wszystko wydaje Ci się w nim idealne. Problemem nie jest nawet to, że żeby zmieścić robota w kuchni trzeba wstawić lodówkę do przedpokoju i zdjąć trzy szafki. Ale i tak niczego nie żałujesz, bo przecież wspólnie zaczynacie przygodę swojego życia.

2. Ciekawość – z uwagą oglądasz mieszadła, miski i zaczytujesz się w instrukcji obsługi. Co jakiś czas z niepewnością połączoną z fascynacją spoglądasz na nowy nabytek. Z każdą kolejną stroną rośnie w tobie poczucie, że to właśnie na twoich barkach spoczywa wymóg zrozumienia go i poznania. Wiesz, że on potrzebuje cię, by mógł wykorzystać w pełni swój potencjał i wielozadaniowość. Pierwsze włączenia i wyłączenia idą dość opornie, jednak po jakimś czasie odkrywasz radość ze wspólnego gotowania i wasza współpraca układa się coraz lepiej.

3. Zaangażowanie – z pasją odkrywasz nowe przepisy. Nie wiesz jak do tej pory udawało ci się żyć bez sześciu rodzajów babeczek na śniadanie, osiemnastu rodzajów zup i trzech dań głównych. Od rana do nocy nie wychodzisz z kuchni. Bierzesz urlop w pracy, by oddawać się wymyślaniu coraz bardziej skomplikowanych dań. Stajesz się apostołem używania robotów kuchennych. Znajomi mają cię powoli dość, gdy za każdym razem, gdy robią coś ręcznie w kuchni pytasz z niewinną miną „a czy nie szybciej byłoby używając robota?”.

4. Zwątpienie – zaczynasz zauważać, że nie wszystko jest tak idealnie, jak ci się na początku wydawało. Owszem, wprawdzie większość czynności w kuchni możesz wykonywać znacznie szybciej, jednak zaoszczędzony czas przeznaczasz na zmywanie 145 części, urządzenia (z których 144 nie można myć w zmywarce). Poza tym zaczyna cię irytować jego głośna praca i duże gabaryty, które wcześniej jakoś nie rzucały się w oczy.

5. Zaprzeczenie – po początkowym kryzysie starasz się na nowo odnaleźć plusy całej sytuacji. Przypominasz sobie wasze pierwsze wspólne babeczki, ciasto marchewkowe i surówkę z marchwi. To trochę pomaga, ale jedynie do momentu ponownego włączenia robota kuchennego. Kiedy po raz kolejny słyszysz to buczenie nie jesteś w stanie poradzić sobie z ogarniającą cię irytacją. Zwłaszcza, kiedy kolejny raz mijasz lodówkę w przedpokoju i potykasz się o zagradzające przejście szafki, które trzeba było zdjąć przy przemeblowaniu.

6. Rezygnacja – wiesz już, że nic z tego nie będzie. Coś w tobie umarło i nie potrafisz odnaleźć w sobie wcześniejszej radości z gotowania. Unikasz patrzenia w kierunku robota i nie przejmujesz się kolejnymi warstwami, które tworzy na nim kurz. Gdy wyruszasz z nim w ostatnią podróż do piwnicy czujesz smutek (z powodu rat czekających na spłatę) ale i ulgę (bo w końcu zyskasz miejsce w kuchni). Gdy zamykasz za sobą drzwi obiecujesz sobie, że był to ostatni raz, kiedy zwiodły cię roboty kuchenne. Nie masz oczywiście na myśli zamówionego przed chwilą wielofunkcyjnego parowaru - on  jest zupełnie inny i czujesz, że ten zakup zrewolucjonizuje twoje gotowanie.