W cyklu Bloger Tygodnia doceniamy kulinarnych blogerów - mniej i bardziej znanych. Jeżeli chcielibyście znaleźć się w rubryce piszcie na redakcyjną skrzynkę - redakcja.ludzie.gotujmy.pl Czekamy też na sugestie kogo chcielibyście zobaczyć wśród Gwiazd w Kuchni.
Co więcej - każda blogerka (lub bloger) wyróżniona kiedykolwiek w tej rubryce dostanie też 500 wirtuali nagrody!
Dzisiaj na nasze pytania odpowiadają Beata i Witek, autorzy bloga Magazyn Kuchenny, który możecie znaleźć pod adresem magazynkuchenny.com
Gotuję i bloguję bo...
Beata: W pewnym momencie zauważyłam po prostu, że moje życie kręci się wokół kulinariów. Gotujący mąż, znajomi – kucharze, większość kupowanych książek to były książki kucharskie, tak samo gazety. Czytałam o jedzeniu, rozmawiałam o jedzeniu, w czasie wolnym wychodziłam coś zjeść. Wreszcie zaczęłam o jedzeniu pisać i stwierdziłam, że sprawia mi to przyjemność. Ponieważ blogować każdy może, zaczęłam i ja.
Witek: Gotować zacząłem w czasach, kiedy praca w gastronomii dawała dostęp do produktów nieosiągalnych w sklepach. Było to wtedy moje okienko na świat, które stało się prawdziwym oknem, kiedy zawód kucharza umożliwił mi podróżowanie po całym świecie. Blog za to pozwala mi się rozwijać fotograficznie.
Najbardziej niedoceniony kuchenny gadżet
Witek: Porządny, duży i dobrze naostrzony nóż. Oraz zdrowy rozsądek. Brak obu to prosty przepis na kuchenną katastrofę.
Beata: Bez noża ani rusz, dodam jeszcze że Witek bardzo lubi swój termometr. A ja nie wiem, czy mogłabym się teraz obejść bez wagi.
Skąd czerpiesz kulinarne pomysły?
Ze wszystkich możliwych miejsc, w których pojawia się jedzenie – książek, magazynów i programów kulinarnych, restauracji, barów i straganów z jedzeniem ulicznym. Na blogu jest przepis, do którego inspirację znalaleźliśmy w McDonald’s. Ciekawe, czy ktoś poznałby, który to?
Określ w jednym zdaniu swój styl gotowania
Klasyka z całego świata, ale w nowoczesnym wydaniu. Staramy się używać sezonowych produktów, choć może na blogu nie zawsze to widać. Los rzucił nas na drugi koniec świata, a co za tym idzie nie zawsze mamy dostęp do popularnych w Polsce w składników.
Wymień swoje największe kulinarne sukcesy i porażki
Beata: Za sukces uważam każdą potrawę, na którą przepis publikuję na blogu oraz fakt, że robię to już od ponad dwóch lat i to z coraz większą częstotliwością! Wytrwałość i systematyczność to moje pięty achillesowe, to się teraz zmienia. Porażka? Ciągle nie umiem złożyć idealnego omletu, ale się uczę.
Witek: Ćwierć wieku w kuchni!
Kulinarny idol
Beata: Mój mąż! Gdyby nie on, pewnie dalej gotowałabym wodniste zupy i smażyła suchą jajecznicę. Dzięki niemu wiem, że gotowanie może być przyjemnością, nie tylko obowiązkiem, że sekretem smacznego dania nie są wyszukane składniki, ale wiedza i doświadczenie, że nie ma niesmacznych potraw, są tylko źle zrobione. Jest fantastycznym szefem kuchni i dobrym duchem tego bloga. Czasem nawet daje się namówić na gotowanie – omlet z szynką i serem jest jego dziełem.
Witek: Thomas Keller. Za to że jest niesłychanie precyzyjny i wszystkie jego przepisy są dopracowane do perfekcji. Nie przeszkadza mi nawet to, że ich czytanie może trwać dłużej niż właściwe gotowanie. Keller nie podąża ślepo za trendami, to jego chcą naśladować. Jako bodajże jedyny ze znanych mi szefów w kuchni, nie opowiada bajek o pasji, tylko mówi otwarcie, że do pracy w kuchni potrzeba przede wszystkim ogromnego samozaparcia.
Czego nigdy nie weźmiesz do ust?
Beata: Nigdy nie mów nigdy, ale... chyba owadów. W każdym razie nie potrafię się przełamać. Jadłam już różne rzeczy poczynając od flaków i móżdżku, na stuletnim jajku i sfermentowanych rybach kończąc, ale przed talerzem pełnym smażonych larw pszczół wymiękłam.
Witek: Nie mam luksusu wyboru, muszę próbować wszystkiego.
Gdybym była potrawą byłabym...
Beata: Jedną potrawą? Niemożliwe. Byłabym suto zastawionym stołem! :)
Witek: Lodami waniliowymi? Hmm...
Beata: Tak, tak. Jak chce (czegoś) to potrafi być słodziutki.
Co lubisz robić, jak już nie gotujesz?
Beata: Nałogowo oglądam seriale, mam też dużą słabość do kulinarnych show. Na szczęście nie brakuje ostatnio bardzo dobrych, wręcz trzeba robić odsiew i wybierać najlepsze, bo na wszystkie nie starczyłoby czasu. Jeśli chodzi o programy kulinarne, za najlepsze uważam te, które oprócz rozrywki edukują i to nie nachalnie, a dając dobry przykład. Uwielbiam australijską wersję MasterChefa, z której się dużo uczę o gotowaniu, o kulinarnych trendach uczę się z amerykańskiej edycji Top Chef. Relaksuję się przy Jamiem Oliverze, a słuchając Anthony‘ego Bourdaina mam nadzieję wyostrzyć sobie dowcip.
Witek: Chwytam za aparat.
Który ze swoich przepisów chcesz polecić tym, którzy pierwszy raz odwiedzają Twojego bloga?
Mamy nadzieję, że czytelnicy gotujmy.pl skuszą się na sernik z serka mascarpone, który był pierwszym wielkim hitem na blogu. I słusznie, bo to jeden z lepszych serników, jakie jedliśmy!
Cytrynowy sernik z serkiem mascarpone
Składniki:
(na 1 okrągłą formę 24 cm.)
-160 g herbatników typu Digestive
-80 g masła, rozpuszczonego i przestudzonego
-500 g kremowego serka typu Philadelphia
-220 g (1 szklanka) cukru
-4 jajka + 1 żółtko
-3 łyżki soku cytrynowego
-skórka z 1 cytryny (lub do smaku)
-400 g serka mascarpone
-1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
-opcjonalnie: cukier puder, do posypania
Uwaga: składniki do ciasta, szczególnie serki, powinny być w temperaturze pokojowej.
Przygotowanie:
Rozgrzej piekarnik do 150˚C.
Formę z wyjmowanym dnem wysmaruj lekko masłem i wyłóż papierem do pieczenia, a z zewnątrz szczelnie owiń folią aluminiową. Przygotuj naczynie, na tyle duże, żeby swobodnie zmieściła się w nim forma z ciastem.
Herbatniki drobno pokrusz lub zmiel w malakserze. Wymieszaj je z rozpuszczonym masłem i wyłóż nimi dno formy do ciasta, dobrze je uklepując.
Za pomocą miksera wymieszaj serek kremowy z cukrem, dodaj jajka, żółtko, skórkę cytrynową oraz sok z cytryny i zmiksuj na gładką masę. Na koniec dodaj serek mascarpone oraz ekstrakt waniliowy i jeszcze raz wszytko dobrze wymieszaj mikserem.
Masę serową wlej do formy, wstaw do przygotowanego wcześniej naczynia i uzupełnij je gorącą wodą, która powinna sięgać mniej więcej do połowy wysokości formy z sernikiem. Wstaw do nagrzanego piekarnika i piecz około 1 godziny*, aż wierzch sernika zetnie się, ale środek będzie jeszcze półpłynny. Wyłącz piekarnik i zostaw w nim sernik na jeszcze jedną godzinę. Gdy sernik stężeje, wyjmij go z piekarnika i odstaw do całkowitego ostygnięcia. Gdy będzie zimny, owiń go, razem z formą, w folię spożywczą i wstaw do lodówki na przynajmniej 4 godziny lub na noc.
Przed podaniem możesz posypać wierzch cukrem pudrem.
*Na ostatni kwadrans pieczenia można zwiększyć temperaturę do 160˚C, żeby przyrumienić lekko wierzch ciasta.
Więcej przepisów Beaty i Witka znajdziecie na ich blogu >>>
Co więcej - każda blogerka (lub bloger) wyróżniona kiedykolwiek w tej rubryce dostanie też 500 wirtuali nagrody!
Dzisiaj na nasze pytania odpowiadają Beata i Witek, autorzy bloga Magazyn Kuchenny, który możecie znaleźć pod adresem magazynkuchenny.com
Gotuję i bloguję bo...
Beata: W pewnym momencie zauważyłam po prostu, że moje życie kręci się wokół kulinariów. Gotujący mąż, znajomi – kucharze, większość kupowanych książek to były książki kucharskie, tak samo gazety. Czytałam o jedzeniu, rozmawiałam o jedzeniu, w czasie wolnym wychodziłam coś zjeść. Wreszcie zaczęłam o jedzeniu pisać i stwierdziłam, że sprawia mi to przyjemność. Ponieważ blogować każdy może, zaczęłam i ja.
Witek: Gotować zacząłem w czasach, kiedy praca w gastronomii dawała dostęp do produktów nieosiągalnych w sklepach. Było to wtedy moje okienko na świat, które stało się prawdziwym oknem, kiedy zawód kucharza umożliwił mi podróżowanie po całym świecie. Blog za to pozwala mi się rozwijać fotograficznie.
Najbardziej niedoceniony kuchenny gadżet
Witek: Porządny, duży i dobrze naostrzony nóż. Oraz zdrowy rozsądek. Brak obu to prosty przepis na kuchenną katastrofę.
Beata: Bez noża ani rusz, dodam jeszcze że Witek bardzo lubi swój termometr. A ja nie wiem, czy mogłabym się teraz obejść bez wagi.
Skąd czerpiesz kulinarne pomysły?
Ze wszystkich możliwych miejsc, w których pojawia się jedzenie – książek, magazynów i programów kulinarnych, restauracji, barów i straganów z jedzeniem ulicznym. Na blogu jest przepis, do którego inspirację znalaleźliśmy w McDonald’s. Ciekawe, czy ktoś poznałby, który to?
Określ w jednym zdaniu swój styl gotowania
Klasyka z całego świata, ale w nowoczesnym wydaniu. Staramy się używać sezonowych produktów, choć może na blogu nie zawsze to widać. Los rzucił nas na drugi koniec świata, a co za tym idzie nie zawsze mamy dostęp do popularnych w Polsce w składników.
Wymień swoje największe kulinarne sukcesy i porażki
Beata: Za sukces uważam każdą potrawę, na którą przepis publikuję na blogu oraz fakt, że robię to już od ponad dwóch lat i to z coraz większą częstotliwością! Wytrwałość i systematyczność to moje pięty achillesowe, to się teraz zmienia. Porażka? Ciągle nie umiem złożyć idealnego omletu, ale się uczę.
Witek: Ćwierć wieku w kuchni!
Kulinarny idol
Beata: Mój mąż! Gdyby nie on, pewnie dalej gotowałabym wodniste zupy i smażyła suchą jajecznicę. Dzięki niemu wiem, że gotowanie może być przyjemnością, nie tylko obowiązkiem, że sekretem smacznego dania nie są wyszukane składniki, ale wiedza i doświadczenie, że nie ma niesmacznych potraw, są tylko źle zrobione. Jest fantastycznym szefem kuchni i dobrym duchem tego bloga. Czasem nawet daje się namówić na gotowanie – omlet z szynką i serem jest jego dziełem.
Witek: Thomas Keller. Za to że jest niesłychanie precyzyjny i wszystkie jego przepisy są dopracowane do perfekcji. Nie przeszkadza mi nawet to, że ich czytanie może trwać dłużej niż właściwe gotowanie. Keller nie podąża ślepo za trendami, to jego chcą naśladować. Jako bodajże jedyny ze znanych mi szefów w kuchni, nie opowiada bajek o pasji, tylko mówi otwarcie, że do pracy w kuchni potrzeba przede wszystkim ogromnego samozaparcia.
Czego nigdy nie weźmiesz do ust?
Beata: Nigdy nie mów nigdy, ale... chyba owadów. W każdym razie nie potrafię się przełamać. Jadłam już różne rzeczy poczynając od flaków i móżdżku, na stuletnim jajku i sfermentowanych rybach kończąc, ale przed talerzem pełnym smażonych larw pszczół wymiękłam.
Witek: Nie mam luksusu wyboru, muszę próbować wszystkiego.
Gdybym była potrawą byłabym...
Beata: Jedną potrawą? Niemożliwe. Byłabym suto zastawionym stołem! :)
Witek: Lodami waniliowymi? Hmm...
Beata: Tak, tak. Jak chce (czegoś) to potrafi być słodziutki.
Co lubisz robić, jak już nie gotujesz?
Beata: Nałogowo oglądam seriale, mam też dużą słabość do kulinarnych show. Na szczęście nie brakuje ostatnio bardzo dobrych, wręcz trzeba robić odsiew i wybierać najlepsze, bo na wszystkie nie starczyłoby czasu. Jeśli chodzi o programy kulinarne, za najlepsze uważam te, które oprócz rozrywki edukują i to nie nachalnie, a dając dobry przykład. Uwielbiam australijską wersję MasterChefa, z której się dużo uczę o gotowaniu, o kulinarnych trendach uczę się z amerykańskiej edycji Top Chef. Relaksuję się przy Jamiem Oliverze, a słuchając Anthony‘ego Bourdaina mam nadzieję wyostrzyć sobie dowcip.
Witek: Chwytam za aparat.
Który ze swoich przepisów chcesz polecić tym, którzy pierwszy raz odwiedzają Twojego bloga?
Mamy nadzieję, że czytelnicy gotujmy.pl skuszą się na sernik z serka mascarpone, który był pierwszym wielkim hitem na blogu. I słusznie, bo to jeden z lepszych serników, jakie jedliśmy!
Cytrynowy sernik z serkiem mascarpone
Składniki:
(na 1 okrągłą formę 24 cm.)
-160 g herbatników typu Digestive
-80 g masła, rozpuszczonego i przestudzonego
-500 g kremowego serka typu Philadelphia
-220 g (1 szklanka) cukru
-4 jajka + 1 żółtko
-3 łyżki soku cytrynowego
-skórka z 1 cytryny (lub do smaku)
-400 g serka mascarpone
-1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
-opcjonalnie: cukier puder, do posypania
Uwaga: składniki do ciasta, szczególnie serki, powinny być w temperaturze pokojowej.
Przygotowanie:
Rozgrzej piekarnik do 150˚C.
Formę z wyjmowanym dnem wysmaruj lekko masłem i wyłóż papierem do pieczenia, a z zewnątrz szczelnie owiń folią aluminiową. Przygotuj naczynie, na tyle duże, żeby swobodnie zmieściła się w nim forma z ciastem.
Herbatniki drobno pokrusz lub zmiel w malakserze. Wymieszaj je z rozpuszczonym masłem i wyłóż nimi dno formy do ciasta, dobrze je uklepując.
Za pomocą miksera wymieszaj serek kremowy z cukrem, dodaj jajka, żółtko, skórkę cytrynową oraz sok z cytryny i zmiksuj na gładką masę. Na koniec dodaj serek mascarpone oraz ekstrakt waniliowy i jeszcze raz wszytko dobrze wymieszaj mikserem.
Masę serową wlej do formy, wstaw do przygotowanego wcześniej naczynia i uzupełnij je gorącą wodą, która powinna sięgać mniej więcej do połowy wysokości formy z sernikiem. Wstaw do nagrzanego piekarnika i piecz około 1 godziny*, aż wierzch sernika zetnie się, ale środek będzie jeszcze półpłynny. Wyłącz piekarnik i zostaw w nim sernik na jeszcze jedną godzinę. Gdy sernik stężeje, wyjmij go z piekarnika i odstaw do całkowitego ostygnięcia. Gdy będzie zimny, owiń go, razem z formą, w folię spożywczą i wstaw do lodówki na przynajmniej 4 godziny lub na noc.
Przed podaniem możesz posypać wierzch cukrem pudrem.
*Na ostatni kwadrans pieczenia można zwiększyć temperaturę do 160˚C, żeby przyrumienić lekko wierzch ciasta.
Więcej przepisów Beaty i Witka znajdziecie na ich blogu >>>
kołczu
Z sernikiem też się zmierzę bo wygląda bajecznie!
szpileczka
zbysiowa
Magazyn Kuchenny