Prócz informacji o dojazdach, stadionie i warszawskiej strefie kibica, znajdują się w nim przydatne wskazówki dotyczące tego jak rozpoznać fałszywy banknot, jak nie dać się naciągnąć nieuczciwemu taksówkarzowi czy nawet krótka wzmianka o tym, że „HIV nie wybiera – każdy może się zarazić”. Polscy kibice w 230 tys. egzemplarzy przygotowanych w ich rodzimym języku znajdą wiele zaskakujących informacji. Między innymi o tym, że w Warszawiacy jadają bigos, rosół czy żurek i czym właściwie owe dania są. Ciekawostką może być także fakt, że chleb to „naturalna i integralna część polskiej kultury”.
City Guide Warszawa
Mistrzostwa Euro to świetna okazja aby zaprezentować i rozreklamować własne miasto, lokalną kulturę – potrawy, zwyczaje. W Warszawie, podobnie jak w wielu innych miastach takich jak Kraków czy Łódź, został wydany specjalny przewodnik informacyjny – pochłaniając swoim nakładem w stolicy 390 tys. złotych. „City Guide” wydany zostanie w trzech wersjach językowych: polskim (230 tys. egzemplarzy), angielskim (200 tys. egzemplarzy) i rosyjskim (50 tys. egzemplarzy). Na stronach internetowych znajdziemy już wersję elektroniczną, drukowany dostępny będzie od 7 czerwca.
Czy na pewno wiem co jem?
Przewodnik skierowany od polaków dla Polaków zaskakuje dziecinnymi frazesami, jak na przykład dowiadujemy się, że rosół to „bulion drobiowy lub wołowy, wzmocniony wywarem z włoszczyzny…”. Podobnie przy kotlecie schabowym – chyba nikomu nie trzeba w tym kraju tłumaczyć, że jest to „smażony i panierowany kotlet z mięsa wieprzowego”. Tego typu definicji jest więcej: czym jest żurek, czym grochówka, gołąbki…
Absolutnym hitem stanie się z pewnością informacja o chlebie. Jego rola w polskiej kulturze, tradycji i religii była prawdopodobnie zdaniem twórców „City Guide” niezwykle znacząca, a przypomnienie o niej społeczeństwu – konieczne.
W przewodniku znajdziemy także wzmiankę o tym, że w Warszawie „najsławniejszymi smakołykami” są… słodycze.
Dla obcokrajowców informacje o charakterystycznych potrawach polskich i wytłumaczenie „z czym to się je” będzie jak najbardziej słuszne. Jednak polscy kibice przyjeżdżający z innych miast mogą poczuć się nieco wykpieni.
Nie tylko kulinarnie
Lapsusy w przewodniku pojawiają się także w innych jego działach, nie tylko tych związanych z jedzeniem. W opisie Pałacu Kultury i Nauki czytamy, zgodnie z faktem historycznym, że pomysłodawcą podarowania pałacu był „sam Józef Stalin”. Zważając na historię to dość niefortunne określenie. Rzecznik miasta broni jednak przewodnik – to tylko jedno zdanie na 72 strony – mówi.
Praska strona Wisły także zyskała ciekawą notatkę objaśniającą: „Prawy brzeg Wisły pozostaje w stanie naturalnym. Dzięki temu jest siedliskiem ptaków oraz zwierząt.”. Wygląda na to, że o mieszkańcach Pragi zapomniano. Opis dodaje: "Ochrona tego unikatowego biosystemu jest priorytetem". Czyżby właśnie wydało się na co idą pieniądze podatników, zamiast finansować rozwój miasta?
A w Łodzi o cmentarzach
Nie tylko Warszawski przewodnik zawiera takie niefortunne fragmenty. Łódzki przewodnik internetowy proponujący turystom zwiedzanie ciekawych zakątków w całym województwie rozpoczyna się od... cmentarzy. Kolejne porywające miejsca do zwiedzania to na przykład: dwór Bartochowskich w Ożarowie czy dwór Walewskich w Tubądzinie, dworzec Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej w Skierniewicach. Kibice z pewnością się ubawią.
City Guide Warszawa
Mistrzostwa Euro to świetna okazja aby zaprezentować i rozreklamować własne miasto, lokalną kulturę – potrawy, zwyczaje. W Warszawie, podobnie jak w wielu innych miastach takich jak Kraków czy Łódź, został wydany specjalny przewodnik informacyjny – pochłaniając swoim nakładem w stolicy 390 tys. złotych. „City Guide” wydany zostanie w trzech wersjach językowych: polskim (230 tys. egzemplarzy), angielskim (200 tys. egzemplarzy) i rosyjskim (50 tys. egzemplarzy). Na stronach internetowych znajdziemy już wersję elektroniczną, drukowany dostępny będzie od 7 czerwca.
Czy na pewno wiem co jem?
Przewodnik skierowany od polaków dla Polaków zaskakuje dziecinnymi frazesami, jak na przykład dowiadujemy się, że rosół to „bulion drobiowy lub wołowy, wzmocniony wywarem z włoszczyzny…”. Podobnie przy kotlecie schabowym – chyba nikomu nie trzeba w tym kraju tłumaczyć, że jest to „smażony i panierowany kotlet z mięsa wieprzowego”. Tego typu definicji jest więcej: czym jest żurek, czym grochówka, gołąbki…
Absolutnym hitem stanie się z pewnością informacja o chlebie. Jego rola w polskiej kulturze, tradycji i religii była prawdopodobnie zdaniem twórców „City Guide” niezwykle znacząca, a przypomnienie o niej społeczeństwu – konieczne.
W przewodniku znajdziemy także wzmiankę o tym, że w Warszawie „najsławniejszymi smakołykami” są… słodycze.
Dla obcokrajowców informacje o charakterystycznych potrawach polskich i wytłumaczenie „z czym to się je” będzie jak najbardziej słuszne. Jednak polscy kibice przyjeżdżający z innych miast mogą poczuć się nieco wykpieni.
Nie tylko kulinarnie
Lapsusy w przewodniku pojawiają się także w innych jego działach, nie tylko tych związanych z jedzeniem. W opisie Pałacu Kultury i Nauki czytamy, zgodnie z faktem historycznym, że pomysłodawcą podarowania pałacu był „sam Józef Stalin”. Zważając na historię to dość niefortunne określenie. Rzecznik miasta broni jednak przewodnik – to tylko jedno zdanie na 72 strony – mówi.
Praska strona Wisły także zyskała ciekawą notatkę objaśniającą: „Prawy brzeg Wisły pozostaje w stanie naturalnym. Dzięki temu jest siedliskiem ptaków oraz zwierząt.”. Wygląda na to, że o mieszkańcach Pragi zapomniano. Opis dodaje: "Ochrona tego unikatowego biosystemu jest priorytetem". Czyżby właśnie wydało się na co idą pieniądze podatników, zamiast finansować rozwój miasta?
A w Łodzi o cmentarzach
Nie tylko Warszawski przewodnik zawiera takie niefortunne fragmenty. Łódzki przewodnik internetowy proponujący turystom zwiedzanie ciekawych zakątków w całym województwie rozpoczyna się od... cmentarzy. Kolejne porywające miejsca do zwiedzania to na przykład: dwór Bartochowskich w Ożarowie czy dwór Walewskich w Tubądzinie, dworzec Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej w Skierniewicach. Kibice z pewnością się ubawią.