Fast food w slow czasach dzieciństwa

Jak chcesz sprawić kulinarną przyjemność swojemu dziecku, to nie gotuj mu zdrowej zupy z kaszą, ekologicznym kurczakiem, młodym jęczmieniem i toną zdrowych warzyw, tylko przypomnij sobie swoje najmilsze chwile z dzieciństwa (ale nie te jak babcia się nad Tobą trzęsła z rosołem jak byłeś chory, tylko te z dzieciakami na podwórku, w drodze powrotnej ze szkoły, albo ze „świeżymi” kieszonkowymi w garści…). Już wiesz? ;-)

         
ocena: 0/5 głosów: 0
Fast food w slow czasach dzieciństwa
fot. Fotolia
Do podstawówki i liceum chodziłam w Gnieźnie. To były czasy, kiedy dzieciaki chodziły do szkoły na piechotę, od 4 klasy miały klucz od domu na szyi, zawierały przyjaźnie przypieczętowane krwią z nakłutego serdecznego palca, potwierdzający dokument opalały zapałkami i czasem udawało im się przy okazji nie spalić firanek lub całego mieszkania (błagam, żeby nie czytały tego moje dzieci ;-)).

Nie pamiętam dokładnie od której klasy, ale dostawały też kieszonkowe. Ile też nie pamiętam, ale wiem, że starczało na bułę z pieczarkami w blaszanej budzie, która stała na drodze między szkołą a salką katechetyczną przy kościele.

Wtedy nawet religii nie było w szkołach… Takie to były czasy… ;-).

Pomysł na dziś: zaproś kilkoro znajomych w swoim wieku. Jak masz dzieci i oni też mają, to niech przyprowadzą.
Kup dobre pszenne bułki (a niech tam, raz się, żyje, w końcu nie zawsze musi być zdrowo).
Przekrój na pół, wstaw do piekarnika na kilka minut.
Na patelni podsmaż duuuużo cebuli i ogromnie duuuużo pokrojonych pieczarek. Posyp ulubionymi ziołami, dopraw solą i pieprzem (jak dla dzieci to mniej).

Podpieczone bułki posmaruj masłem lub polej oliwą. Nałóż pieczarki i cebulę, posyp grubo żółtym serem. Jeszcze na chwile włóż do piekarnika, żeby się ser roztopił.

Wyjmij, polej ketchupem. Nie musi być własnej roboty z eko pomidorów i bez cukru... ;-)).


A teraz wszystkie zadowolone dzieci palec do góry!!! Tak tak, 40-latkowie też mogą podnosić ręce ;-). I wytrzeć buzie, bo całe są w ketchupie!!!