No bo taki Nastolatek nie wierzy w Mikołaja, w ogóle trudno powiedzieć w co wierzy, ale za to ma przebłyski zależności przyczynowo-skutkowej.
I proponuję z tego skorzystać i do cna, z premedytacją wykorzystać.
Proces dedukcji wykonujemy następująco:
- XYZ lubisz święta?
- Tak.
- A dlaczego?
- Bo są prezenty.
- A chciałbyś mi zrobić prezent, żebym miała większą motywację do szukania prezentów dla Ciebie?
- Hmmm?
- To choć mi pomóż w kuchni.
<Kurtyna>
Proponuję nie pompować, że będzie miło, że pośpiewamy kolędy, że spędzimy razem całe 4(!) wieczory… Proszę nie!
Dajemy składniki i cieszymy się z efektu, bo przecież w święta musi być miło ;-).
- Mamo, smakuje?
- Jasne synku, jest przepyszne!
<kurtyna>
Tu przepis
I proponuję z tego skorzystać i do cna, z premedytacją wykorzystać.
Proces dedukcji wykonujemy następująco:
- XYZ lubisz święta?
- Tak.
- A dlaczego?
- Bo są prezenty.
- A chciałbyś mi zrobić prezent, żebym miała większą motywację do szukania prezentów dla Ciebie?
- Hmmm?
- To choć mi pomóż w kuchni.
<Kurtyna>
Proponuję nie pompować, że będzie miło, że pośpiewamy kolędy, że spędzimy razem całe 4(!) wieczory… Proszę nie!
Tylko dać mu puszkę kukurydzy, słoik oliwek, puszkę tuńczyka, przyprawy i broń Boże nie krytykować, że krzywo, że nie w tę stronę miesza, że więcej soli, mniej pieprzu, wytrzyj salaterkę, udekoruj pietruszką…. Nie!!!
fot. 100deliciousdays
Dajemy składniki i cieszymy się z efektu, bo przecież w święta musi być miło ;-).
- Mamo, smakuje?
- Jasne synku, jest przepyszne!
<kurtyna>
Tu przepis