W Polsce tradycyjnie dużo gęsiny jadało się 11 listopada, kiedy przypada dzień Świętego Marcina. "Święto Marcina - dużo gęsie się zarzyna", "Na świętego Marcina lepsza gęś niźli zwierzyna", "Polacy zaś ten zwyczaj mają, dzień świętego Marcina gęś tłustą piekają" mówią przysłowia, a dzisiaj ten zapomniany nieco zwyczaj, a także zinteresowanie mięsem gęsi stara się wskrzesić czwarta już edycja akcji "Gęsina na Świętego Marcina".
Trzy lata temu, o gęsinie nikt nie mówił, nie była obecna w polskich restauracjach, zniknęła też z wiejskich zagród nie wspominając o wygasłym wówczas zwyczaju rodzinnego pieczenia gęsi. Dzisiaj sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Co prawda, ciągle gęsinę w ponad 90% eksportujemy do Niemiec, jednak nikt już sobie nie wyobraża Święta Niepodległości bez pieczenia gęsi. Spożycie tego mięsa wzrosło ponad dwukrotnie i dzisiaj około 1500 ton gęsiny zjadają sami Polacy. Cóż, nie jest to imponująca ilość wobec 20000 ton eksportu do Niemiec, ale tendencja jest pozytywna. Do tego dochodzi ogromne zainteresowanie gęsiną przez najlepszych szefów kuchni w Polsce, żeby tylko wspomnieć Wojtka Modesta Amaro (Atelier Amaro), Adama Chrząstowskiego (Ancora), Krzysztofa Żurka (Trzy Rybki), Marcina Filipkiewicza (Copernicus – Kraków), Krzysztofa Rabka (Hugo Restaurant), Karola Okrasę (Plater), Grzegorz Nakrajnik (White House) czy Bartka Budnika (Romantyczna).
Czy gęsina jest tłusta? Przeczytaj artykuł >>>
Na współpracy z restauratorami właśnie opiera się slowfoodowa akcja „Gęsina na św. Marcina”. W tym roku blisko 50 najlepszych polskich restauracji rozsianych w całej Polsce będzie od 9 do 25 listopada serwować gęsinę w wydaniu autorskim. W każdej z rekomendowanych przez Slow Food restauracji będą w tym okresie serwowane przynajmniej 3 dania na bazie gęsiny. Do tego dojdzie specjalnie sprowadzone z Węgier dla tych lokali wino St. Martin z Benedyktyńskiego Opactwa w Pannonhalmie, warsztaty degustacyjne w wielu miastach Polski, konkurs na najlepszy restauracyjny przepis i promocja gęsiny podczas „Salone del Gusto” w Turynie. Jacek Szklarek, pomysłodawca akcji i prezes Slow Food Polska podkreśla jednak, „że restauracje i gastronomia w przypadku gęsiny to jednak koło zamachowe istoty całej akcji, której celem jest przywrócenie tradycji domowego pieczenia i przyrządzania gęsiny, tak by przysłowiowy Kowalski zjadał nie 30-35 gram tego doskonałego mięsa rocznie, ale przynajmniej pół kilograma”.
Więcej informacji na oficjalnej stronie akcji.
mimi65
2milutka
No cóż..gdzie mamy ją kupić jak pokolenie młodych się "spanoszyło " i gęsi nikt hodować nie chce...Niestety gatunek prowadzi do wymarcia...ja gęsinę często jadłam dzięki mamie która je hodowała nie tylko ze względu na mięso ale także na pierze ...dzięki temu mamy zapas kołder z puchu gęsiego:D i nikt mi nie wmówi że merynosy za 4 tysiące lepsze:)
Osobiście mięso mi nie smakuje ...ale wiem że są osoby które się zachwycają ..u nas w sklepach też jej nie ma ..nawet nie wiem gdzie ją teraz dostać nie mrożoną..
2milutka
I jeszcze dodam gęsi lepiej pilnują posesji niż niejeden owczarek niemiecki nikogo obcego na podwórko nie wpuszczą...:)
Gość
Gość
Czy aby ta gęś nie przypłynęła z Chińskiej Republiki Ludowej?
Za całą gęś mrożoną trzeba było zapłacić 20 złotych za kilogram. Tyle samo kosztowała mrożona perliczka.Na perliczkę to pewnie bym się skusił,bo kiedyś w dzieciństwie jadłem takowe mięso (nie mrożone ,tylko świerze) i bardzo mi smakowało. Ale skoro mnie Polskiego Przedsiębiorcę pracującego po szesnaście godzin dziennie nie bardzo stać na to,żeby sobie pozwolić na mięso z gęsi?
Gość
Teraz rozumiem dlaczego Polskie ekspedientki kupują fartuszki z dederonu.
Nie dlatego,że lubią taniochę.Tylko dlatego,że tylko na takie ich stać.
Koszty utrzymania rosną a zarobić jest coraz trudniej.