Kłopoty z rewolucją

  • 12

Magda Gessler zaczyna budzić złość. Denerwuje restauratorów, a nawet producentów ryb. Czy coraz częstsze ataki na gwiazdę TVN wróżą koniec jej kariery?

         
ocena: 5/5 głosów: 6
Kłopoty z rewolucją

Może wyglądam, na idiotkę, ale znam swoje prawa”, pisze w listach do mediów restauratorka, która wzięła udział w „Kuchennych rewolucjach”. Alicja Czycz, właścicielka restauracji Matalmara, chce wytoczyć Magdzie Gessler (59) proces o zniesławienie i pomówienie na oczach milionów Polaków. Zapowiada, że odwoła się też do Rzecznika Praw Obywatelskich, a nawet odda sprawę do Trybunału Konstytucyjnego (który tego typu sprawami się nie zajmuje). Wszystko przez nieudaną rewolucję. Kilka tygodni temu Czycz zaprosiła ekipę programu do swojej restauracji. Gessler od wejścia skrytykowała lokal za kiczowaty wystrój, paskudne jedzenie i niezrozumiałą nazwę. A potem, jak to ma w zwyczaju, zaproponowała liczne zmiany. Właścicielka – od początku sceptycznie nastawiona do pomysłów Gessler – tuż po wyjeździe ekipy telewizyjnej przywróciła stan sprzed rewolucji. „Nie podpisuję się pod tym, a moje nazwisko ma zniknąć z reklamy przed lokalem w ciągu pięciu minut”, zakończyła ten odcinek Gessler. Alicja Czycz w rewanżu nazwała program „skandalem” oraz „perfidną manipulacją”. Czy właścicielka Matalmary chce się teraz zemścić i czy faktycznie może postawić Gessler sądem?



 

Podwójna porażka

To mało prawdopodobne, aby jej pozew kiedykolwiek dotarł na adres Magdy Gessler. Powód? Uczestnicy programów nie mają podstaw, aby pozywać prowadzącą – wszelkie ewentualne roszczenia mogą być kierowane wyłącznie do producenta programu. A poza tym nikt nie zmusza nikogo do tego, aby poddał się „Kuchennym rewolucjom”. Stacja TVN wiele razy informowała, że każdy właściciel restauracji, godząc się na udział w programie, zna jego zasady i podejmuje ryzyko. I to jest jego własne ryzyko, bo przed przystąpieniem do zdjęć zgadza się na wykorzystanie swojego wizerunku i wypowiedzi. A w myśl umowy podpisanej z producentami nie może dyktować ekipie, jak program powinien być zmontowany.


Restauratorka z Goczałkowic nie jest pierwszą, której oczekiwania mocno rozminęły się z tym, co zobaczyła potem na ekranie. Dwa lata temu właściciele baru Jesz Burger z Lublina chcieli pozwać Gessler za to, że swoją krytyką w „Kuchennych rewolucjach” zniszczyła im interes. Z kolei włodarze Tawerny w Dobrym Mieście straszyli Gessler sądem, tłumacząc, że wystawiła ich na publiczne pośmiewisko, bo ujawniła ich rodzinne problemy. Wtedy coraz głośniej zaczęto mówić o tym, że Magdę Gessler bardziej niż menu interesuje życie prywatne właścicieli restauracji. – Magda nie ma wpływu na montaż programu, ale ma dar otwierania ludzi i czasem to się na niej mści. Niektórzy bohaterowie nie zdają sobie sprawy ze swoich słabości czy błędów do czasu, gdy zobaczą siebie w telewizji. A ich niesmak i rozgoryczenie są większe, gdy rewolucja się nie uda – mówi osoba z produkcji programu. Krytycy programu podejrzewają, że te porażki są celowo prowokowane przez realizatorów programu, bo podnoszą jego oglądalność. Z badań wynika, że „Kuchenne rewolucje” wciąż są hitem TVN, a ich prowadząca wciąż przyciąga reklamodawców. Po korytarzach stacji krąży nawet żart, że w programie było już wszystko poza podpaleniem restauracji. Ale mylą się ci, którzy o prowokowanie porażek podejrzewają samą Gessler. Magda nieraz mówiła, że czuje się odpowiedzialna za zaproponowane przez siebie zmiany, i ponoć przeżywa, gdy się coś nie uda. Zastanawia się też, dlaczego ludzie nie chcą wykorzystać szansy, bo przecież dla restauracji nie ma lepszej reklamy niż ten program. Jak widać, grożący Gessler restauratorzy inaczej rozumieją pojęcie reklamy. Ale to nie oni, ale właśnie ona częściej teraz obrywa.



 

W obronie fileta

Do krytyków Gessler dołączyło ostatnio Stowarzyszenie Importerów Ryb. Jego członkowie zarzucają restauratorce brak wiedzy na temat mrożonych ryb i wystosowali nawet list do TVN. „Nieuzasadnione »oskarżenia« pod adresem filetów wygłoszone przez panią Gessler na antenie TVN godzą w dobre imię kategorii produktu i firm zajmujących się ich obrotem”, napisali. Chodziło o mrożone filety miruny, pokazane w jednym z odcinków „Kuchennych rewolucji”. Gessler odczytała na etykiecie, że data ich przydatności do spożycia to 2019 rok, i oburzona, krzyknęła do właściciela restauracji: „Pan musi czytać, czy otruć ludzi czy nie otruć?”. – Magda nie zaskoczyła widzów niczym nowym w „MasterChefie”, a restauracji do rewolucjonizowania jest już coraz mniej. Czyżby jej pięć minut mijało? – spekuluje w rozmowie z „Party” osoba z branży telewizyjnej. I dodaje, że na potknięcie Magdy czekało wiele osób, bo jej medialny sukces kole w oczy.

Od jakiegoś czasu kulinarni blogerzy, klienci i konkurenci próbują kwestionować autorytet Gessler. Gdy otwierała restaurację Kryształową w Katowicach, tamtejszy kucharz i restaurator Grzegorz Jędrak wytknął jej brak znajomości kuchni śląskiej. „To jakaś kpina!”, skwitował menu Gessler. Restauratorka na te zarzuty odpowiedziała: „Nie jestem archeologiem kucharzem. Zawsze podkreślam, że jestem kreatorką smaku i chcę być postrzegana w kuchni jako artystka”. Ale kolejny cios przyszedł z najmniej oczekiwanej strony. Kilka dni później dowiedziała się z TVN, że gdyby startowała w „MasterChefie”, nie wygrałaby go. „Zabrałbym jej fartucha!”, wyznał Michel Moran w show Kuby Wojewódzkiego. Gessler zrobiło się przykro, bo prywatnie lubi się z Moranem. Czy to delikatny sygnał, że rzeczywiście powinna obawiać się o swoją pozycję w stacji?




Nowy pomysł

Magda Gessler nadal ciężko pracuje. Jest właśnie w trakcie nagrań do kolejnego sezonu „Kuchennych rewolucji” i nic nie wskazuje, aby program zniknął w najbliższym czasie z anteny. Chętnych restauracji do wzięcia udziału w programie ponoć nadal nie brakuje. A „MasterChef”? TVN już ogłosiła, że jesienią przyszłego roku będzie druga edycja i Magda weźmie w niej udział. W jej najbliższym otoczeniu panuje więc spokój, tym bardziej że poza telewizją Gessler i tak ma co robić. Kilka dni temu ukazała się na rynku jej książka z wybranymi przepisami z „Kuchennych rewolucji”, a 10 grudnia wystartowała z całkiem nowym pomysłem – portalem internetowym „Smaki życia”. Inspiracją do tego przedsięwzięcia stał się fan page Gessler na Facebooku, który polubiło 220 tysięcy użytkowników. Mimo że wśród nich ujawniło się też kilku „hejterów”, to trzon stanowią autentyczni i bardzo aktywni wielbiciele restauratorki. Choć Magda zbliża się do sześćdziesiątki, jest głodna życia, podróżuje po całej Polsce i nie rozstaje się ze swoim iPadem. Uważa, że Internet jest szybszą formą dotarcia do ludzi niż pisanie książek, dlatego jest bardzo aktywna w sieci.

– Kocham życie, dlatego chcę tworzyć portal o zdrowo pojętym hedonizmie, i to dla ludzi w każdym wieku: od nastolatka do siedemdziesięciolatka – zdradza „Party” Magda Gessler. W jej serwisie znajdzie się mnóstwo przepisów, i to nie tylko na potrawy, ale na przykład ciekawą dekorację wnętrza czy udaną podróż. Magda będzie dzieliła się z ludźmi bardziej niż do tej pory swoimi przemyśleniami, poglądami i pasjami. – Są rzeczy, które robię z potrzeby serca lub sprawdzenia się, a nie dla pieniędzy – mówi Gessler. Mało kto wie, że angażuje się, choć bez rozgłosu, w pomoc innym ludziom. Jej współpracownicy przyznają, że nie spotkali drugiej takiej osoby, która potrafiłaby jak Magda wykorzystać każdą sekundę swojego życia. W tej sytuacji pytanie ją o to, czy nie boi się krytyki, procesów i schyłku kariery w TVN, nie ma sensu. Ona się tym nie zajmuje. Po prostu… nie ma na to czasu. 



 

Gessler ma coraz więcej krytyków oto wrogowie rewolucji:

Właściciele restauracji oczekują od Gessler cudów, ale nie zawsze są gotowi na zmiany.

 

ZIEMNIAKI W PAŁACU

„Ktoś chciał nas wykończyć”, tak po nieudanej rewolucji przygodę z programem Gessler skwitowali właściciele restauracji Matalmara w Goczałkowicach.

 

DRUGIE DNO

„Cała Polska się ze mnie śmieje”, mówił po wizycie Magdy w Tawernie w Dobrym Mieście właściciel Arkadiusz Piekarski, bo w programie wyszło na jaw, że ma żonę i kochankę.

 

GÓRAL NIE POPUŚCI!

Sąsiedzi potępili właścicieli karczmy „U Bartka” w Bukowinie Tatrzańskiej za to, że wpuścili do siebie Gessler i obnażyli swoje małżeńskie sekrety.

 

STARY KOTLET

Właścicielka baru „Kapitan Nemo” w Skarbimierzu nie mogła wybaczyć Gessler tego, że powiedziała, iż zatruła się tutaj kotletem.

 

 

ROBIĘ SWOJE
Magda Gessler nie przejmuje się krytyką. Od zawsze wyznaje bowiem zasadę: „Od złych i toksycznych ludzi trzymam się z daleka”. Zajęta pracą w telewizji, swoimi restauracjami i nowymi pomysłami, jak wydanie książki, nie ma już czasu na życie towarzyskie.

 

 

Źródło: Sylwia Borowska/Patry - życie gwiazd!