Półfinał w stolicy
Ostatni mecz w Warszawie, rozgrywany między Niemcami a Włochami, przyciągnie tłumy do strefy kibica. Oczywiście spotkanie będzie obserwować mniej osób niż mecze z udziałem polskiej reprezentacji, ale szacuje się, że i tak pojawi się tam ok. 40 tys. fanów futbolu. Finał rozgrywany w Kijowie zgromadzi na pewno dużo mniej kibiców.
Atrakcje strefy
W warszawskiej strefie można zarówno napić się piwa, jak i zjeść przekąski z grilla, a nawet odwiedzić restaurację McDonald's. Ceny nie zachwyciły Polaków, jednak zagraniczni turyści oceniali, że były raczej niewygórowane, a na pewno niższe niż 4 lata temu w Wiedniu. W zasadzie to nie jedzenie, czy różne atrakcje- spektakle, występy i koncerty zachęciły do przybycia na pl. Defilad aż tylu widzów, ale atmosfera i chęć wspólnego dopingowania naszej drużyny.
Niestety w dniach, w których mecze się nie odbywały, w strefie bawiło się zaledwie 10 tysięcy widzów, co biorąc pod uwagę jej 12 hektarową powierzchnię oraz fakt, że w dniach meczów Polski z Rosją i z Czechami było w niej aż 170 tys. osób, jest raczej marnym wynikiem. Organizatorzy sprostali za to wyzwaniu zapewnienia ochrony bawiącym się kibicom, wszyscy czuli się bezpiecznie i obeszło się bez zamieszek i awantur.
Bilans EURO
Już za kilka dni strefa kibica w Warszawie zostanie zamknięta, pozostaje zastanowić się czy inwestycja ta była wielkim sukcesem czy też wielką klapą. Wydaje się jednak, że plusy przeważają minusy, a setki tysięcy ludzi, którzy przewinęli się przez pl. Defilad są zadowoleni i na długo zapadnie im w pamięć atmosfera towarzysząca minionym wydarzeniom. Narzekać też nie mogą sponsorzy, którzy nie ukrywaja, że odnieśli olbrzymi marketingowy sukces.
Ostatni mecz w Warszawie, rozgrywany między Niemcami a Włochami, przyciągnie tłumy do strefy kibica. Oczywiście spotkanie będzie obserwować mniej osób niż mecze z udziałem polskiej reprezentacji, ale szacuje się, że i tak pojawi się tam ok. 40 tys. fanów futbolu. Finał rozgrywany w Kijowie zgromadzi na pewno dużo mniej kibiców.
Atrakcje strefy
W warszawskiej strefie można zarówno napić się piwa, jak i zjeść przekąski z grilla, a nawet odwiedzić restaurację McDonald's. Ceny nie zachwyciły Polaków, jednak zagraniczni turyści oceniali, że były raczej niewygórowane, a na pewno niższe niż 4 lata temu w Wiedniu. W zasadzie to nie jedzenie, czy różne atrakcje- spektakle, występy i koncerty zachęciły do przybycia na pl. Defilad aż tylu widzów, ale atmosfera i chęć wspólnego dopingowania naszej drużyny.
Niestety w dniach, w których mecze się nie odbywały, w strefie bawiło się zaledwie 10 tysięcy widzów, co biorąc pod uwagę jej 12 hektarową powierzchnię oraz fakt, że w dniach meczów Polski z Rosją i z Czechami było w niej aż 170 tys. osób, jest raczej marnym wynikiem. Organizatorzy sprostali za to wyzwaniu zapewnienia ochrony bawiącym się kibicom, wszyscy czuli się bezpiecznie i obeszło się bez zamieszek i awantur.
Bilans EURO
Już za kilka dni strefa kibica w Warszawie zostanie zamknięta, pozostaje zastanowić się czy inwestycja ta była wielkim sukcesem czy też wielką klapą. Wydaje się jednak, że plusy przeważają minusy, a setki tysięcy ludzi, którzy przewinęli się przez pl. Defilad są zadowoleni i na długo zapadnie im w pamięć atmosfera towarzysząca minionym wydarzeniom. Narzekać też nie mogą sponsorzy, którzy nie ukrywaja, że odnieśli olbrzymi marketingowy sukces.