Każdego z nas chociaż raz w życiu skusiła do zatrzymania na małe „co nie co” stojąca tuż przy trasie stacja benzynowa. Wewnątrz unosi się zapach gorących parówek do hot dogów i kawy zakupionej przez poprzedniego klienta. Nasz wzrok dostrzega w dali lodówki, wyłożone pysznymi, zachwycającymi swą świeżością kanapek… czy aby na pewno?
Chyba nikt nie przypuszczał, że bułki z mnóstwem przepysznych dodatków mogą być aż tak szkodliwe dla naszego zdrowia, a już na pewno nikt nie brał pod uwagę, że są sprowadzane do Polski ze Słowacji. Jak donosi jeden z pracowników Ostródzkiego koncernu paliwowego sprzedawane kanapki nie są przygotowywane na miejscu, a przywożone z za granicy z poważnym uszczerbkiem na dacie przydatności. Nawet nie wiadomo ile dokładnie dni mają proponowane nam produkty, to pozostaje tylko naszym domysłom…
Jakby tego było mało według prawa unijnego nie można nikogo posądzić o przestępstwo ponieważ producenci mają wyłącznie obowiązek zamieszczenia informacji o dacie ważności pieczywa, a nie produkcji lub pakowania.
Klienci są zatem oszukiwani, a przede wszystkim truci, gdyż taka mała, zwykła kanapka zawiera ogromną ilość szkodliwych dla organizmu konserwantów. O liczbie tych niszczących środków świadczy to, że normalna bułka wytrzyma w lodówce kilka godzin, a potem natychmiast zaczyna czerstwieć i psuć się. Wyobraźmy sobie co stałoby się z nią podczas 900 kilometrowej podróży. Średnio zachęcająca przekąska prawda?
Zanim po raz kolejny zdecydujemy się na zakup pięknie wyglądającej kanapki ze stacji benzynowej poważanie się zastanówmy nad naszą decyzją. Chyba lepiej poświęcić chwilę czasu w domu na sporządzenie czegoś do jedzenia niż ryzykować możliwością nabawienia się niestrawności, alergii, a nawet grzybicy… Uważajmy, co jemy, kupujemy i koniecznie sprawdzajmy skład produktów z tyłu opakowania.
