Żurek mamy i krakowski sernik

  • 1

Stanisław Bobrowski opowiada o swoich kulinarnych wyzwaniach.

         
ocena: 4/5 głosów: 1
Żurek mamy i krakowski sernik
Marta Chowaniec: Skąd pomysł na pływanie na statkach?

Stanisław Bobrowski: W 2000 roku zawiązało się Stowarzyszenie Polskich Kucharzy, Oddział Podkarpacki. Wtedy skontaktowała się z nami firma Ship Personal Crousing zajmująca się rekrutacją załogi na statki pasażerskie. Zaiteresowanie wśród kucharzy było bardzo duże, lecz również duże były wymagania stawiane przed kandydatami, dotyczące doświadczenia i znajomości języka. Z 40 chłopaków na szkolenie i egzamin w Gdańsku pojechałem jedynie ja. Wtedy nie było innych możliwośći wyjazdu na praktykę zagranicę, a moim marzeniem od dawna było pływanie na słynnym TSS „Stefan Batory”. Co prawda „Batorego” już nie było, ale pojawiła się inna możliwość, którą wykorzystałem.

Przez wiele lat pływałeś na statkach pasażerskich, jak wyglądała Twoja kariera?

W Rzeszowie, gdzie na początku pracowałem, pomimo młodego wieku byłem już uznanym doświadczonym kucharzem. Przed wyjazdem gotowałem dla Prezydentów podczas szczytu Grupy Wyszehradzkiej, a na statku zacząłem znów od pomocnika kucharza. Było to dla mnie początkowo frustrujące, lecz przy podpisywaniu kolenych kontraktów oferowano mi coraz wyższe stanowiska. Po kilku rejsach byłem już Pierszym Kucharzem.

Na jakich statkach pływałeś?

Pływałem na wielu statkach lini Princess Cruises, lecz wszystkie na których gotowałem zabierały ponad 1000 pasażerów. Największe wycieczkowce, na których spędziłem najwięcej czasu to Grand Star i Sapphire. Te statki mieśliły ponad 2600 pasażerów i 1200 osób załogi – prawdziwe wyzwanie dla kucharza!

Jakie było Twoje pierwsze wrażenie po zetknięciu się z kuchnią na statku?

Pierwszym wrażeniem był ogrom statku, kuchni i całego otoczenia. Robiło to niesamowite wrażenie. Kuchnia była prawdziwie multikulturowa – na naszą załogę składało się ponad 15 narodowości, od Hindusów, Filipińczyków przez Włochów, Rumunów i Polaków. Fascynujący miks kulturowy.

Jak wygląda kuchnia na statku?

Kuchnia na liniowcu w niczym nie przypomina kambuzów na jachtach – Nasza kuchnia była duża i świetnie wyposażona. Kuchnie mieściły się na dwóch pokaładach i były bardzo przestronne. Dodatkowo na statku mieściła się piekarnia, cukiernia, rzeźnia, wszystko to świetnie wyposażone. Oprócz dwóch głównych restauracji na statku było jeszcze kilka mniejszych restauracji tematycznych, np włoska, indyjska i oczywiście bary.

Jaka jest specyfika dań podawanych na statkach?

Kiedy wyobrażałem sobie gotowanie na statku, spodziewałem się, że będą tam używane półprodukty, a okazało się że wszystko było świeże i przygotowywane na miejscu – żadnych kompromisów. Rejs zaczynaliśmy od wystawnego Welcome Captain Dinner, podczas której musieliśmy serwować 3000 porcji homara dla 2500 osób! Każda kolacja była pod inną tematyką, podczas rejsów serwowaliśmy bażanty, halibuta, czy Beef Wellington, ale zdecydowanie przygotowywanie homara było największym wyzwaniem.

Jakie produkty lokalne będą promowane w Twojej kuchni?

W Radisson Blu Kraków chciałbym przygotowywać klasykę polskich smaków z różnych regionów. Nasza polska jagnięcina jest równie dobra jak ta z Nowej Zelandii, a naszych regionalnych serów śmiało mogliby pozazdrościć nam Francuzi i Włosi. Chciałbym promować polskość ale w sposób ciekawy, wykorzystując smaki i osiągnięcia kuchni europejskiej. Moje pomysły to na przykład gravadlax (łosoś) marynowany w buraczkach i polskiej wódce, czy deska polskich serów do wina albo polska jagnięcina na dwa sposoby – jako indyjska kofta i grillowany comber. Pracując nad menu jesienno-zimowym, które zamierzm wprowadzić od września w restauracji Milk&Co, wybieram produkty sezonowe, dostosowane do pory roku. Uznaję tylko świeże mięso i ryby, które słusznie są od dawna symbolem hotelowej restauracji Milk&Co. Chiałbym także na miejscu produkować wszystkie sosy i dipy.

Czym chcesz zaskoczyć swoich gości?

Kuchnia hotelu Radisson Blu była dotą znana z fantastycznych dań rybnych i owoców morza. Unikatem jest serwowany tutaj kilka razy w tygodniu bufet Surf&Turf z największym w mieście wyborem ryb i z doskonałymi mięsami, a do tego tematycznymi specjałami z różnych zakątków świata. Ja bardzo dobrze czuję się w tej konwencji i uważam, że to wszystko powinno być kontynuowane.
Chciałbym aby ryby nadal były ważnym elemantem menu, a nawet chciałbym podnieść ich rangę - moim marzeniem jest nauczyć Polaków jedzenia ryb. Obecnie cena ryb nie odbiega znacznie od cen innych mięs, a ich wartość odżywcza jest dużo, dużo większa. Dlatego w nowym menu znajdą się ryby, zarówno jako przystawki jak i dania główne.

Jak już wpomniałem, chciałbym jednak większy nacisk położyc na polskie produkty. Mam tu na mysli na przykład sery zagrodowe takie jak „Węgajny”, „Widżajny” czy polskie sery typu Blu. Są napawdę świetne.

Oprócz tego każda potrawa oprócz doskonałego smaku musi również pięknie pachnieć i dobrze wyglądać. Bo pierwsze wrażenie jest najważniejsze. O takich walorach często decyduje własny styl kucharza. Dlatego dobra i doświadczona ekipa w kucharzy to dla niego podstawa.

Ulubione danie?

Zdecydowanie żurek mojej mamy!

Przez kilka lat pracowałałeś w Wielkiej Brytani będąc szefem kuchni w jednym z hoteli sieci Marriott, jaki jest twój ulubiony deser z czasów pobytu na wyspach?

To łatwe, klasyczny bread and butter pudding, deser przyrządzany w piekarniku z chleba tostowego posmarowanego masłem, polanego śmietaną, wanilią, podawanego z lodami lub owocami. Typowy angielski deser – wspaniały!

A jakie desery zamierzasz podawać w restauracji Milk&Co hotelu Radisson Blu?

Oczywiście pierwsze co zawsze kojarzyło mi się z Krakowem to sernik, więc nie chciałbym by zabrakło go w naszej karcie! Na desery mam swój pomysł – chciałbym serwować klasyczne polskie specjały jak Murzynek czy Ptasie mleczko, ale podawane w niebanalny sposób... W jaki? Zapraszam wszystkich do naszej hotelowej restaurcaji – tutaj już wkrótce najlepiej się o tym przekonacie!

Jakie cechy według Ciebie powinien mieć najlepszy szef kuchni?

Z pewnością powinien być osobą kreatywną. Powinien przekonać i natchnąć swoją wizją załogę i nie godzić się na niepotrzebne kompromisy.


Nowy Szef Kuchni krakowskiego hotelu, Stanisław Bobowski, trafił do 5-gwiazdkowego Radisson Blu prosto z Wielkiej Brytanii. Przez kilka lat zajmował tam stanowisko Zastępcy Szefa Kuchni w hotelu Royal Bristol Marriott, a następnie, jako jedyny Polak w Anglii – stanowisko Szefa Kuchni hotelu Marriott w Swindon. Wcześniej przez 6 lat pracował na luksusowych statkach pasażerskich linii Princess Cruises, które na rejsy po całym świecie – od Alaski po Malediwy – zabierały nawet 2600 pasażerów. Na statkach serwowano tylko świeże dania w standardzie najlepszych hoteli.