W cyklu Bloger Tygodnia przepytujemy kulinarnychblogerów - bardziej i mniej znanych, obecnych na gotujmy lub nie.Jeżeli chcielibyście znaleźć się w rubryce piszcie na redakcyjnąskrzynkę - redakcja.ludzie.gotujmy.pl
Czekamy też na sugestie kogo chcielibyście zobaczyć wśród Gwiazd wKuchni. Co więcej - każda blogerka (lub bloger) wyróżniona kiedykolwiekw tej rubryce dostanie też 500 wirtuali nagrody!
Dzisiaj na nasze pytania odpowiadają Kasia i Iza Radomskie, autorki bloga Paleta Smaku.
Gotuję i bloguję bo...
Kasia: ...lubię się dzielić, a jedzenie jest czymś absolutnie fantastycznym „do dzielenia”. Najfajniejsze wspomnienia mam z kuchni i jadalni, smak placków i naleśników autorstwa mamy, czy pierogów leniwych babci do dzisiaj pamiętam i staram się go odtworzyć. Lubię gotować i piec dla kogoś, ale także kocham jeść w towarzystwie, bo myślę, że wspólne jedzenie bardzo zbliża ludzi.
Z tego też wynika blogowanie – to też w pewnym sensie dzielenie się jedzeniem. Może tylko w przepisach i na zdjęciach, ale mam gdzieś z tyłu głowy myśl, że ktoś może to ugotować na obiad czy kolację dla bliskich i sprawić komuś radość. To chyba cały sens kulinarnego blogowania.
Iza: Ja gotuję, bo muszę – już nie mogłabym żyć bez gotowania :) Gotowanie jest odzwierciedleniem mojej kreatywności – gdy przygotuję coś naprawdę fajnego to czuję, jakbym namalowała obraz. Blogowanie jest tego kontynuacją – to co zrobiłam idzie gdzieś w świat i mam nadzieję służy innym.
Najbardziej niedoceniony kuchenny gadżet
Kasia: Chyba trzepaczka ręczna. Po kilku wykończonych do ostateczności blenderach ręczna trzepaczka jest czymś, co zdecydowanie każdy powinien mieć w swojej szufladzie.
Iza: Wg mnie najbardziej niedoceniony jest minutnik – kuchenny gadżet, bez którego jajko na miękko będzie na twardo, a suflet, który ma być w piekarniku tylko 12 minut opadnie :)
Skąd czerpiesz kulinarne pomysły?
Iza: Przede wszystkim z wyobraźni. Mam często ochotę na coś konkretnego – np. wołowinę albo czerwoną soczewicę i już w myślach staram się to jakoś „obrobić”, znaleźć dodatki i ułożyć na talerzu. Później to tylko wcielam w życie. Kiedyś częściej zaglądałam do książek kucharskich, teraz robię to tylko, gdy chcę zrobić jakieś bardziej skomplikowane ciasto.
Kasia: Z książek, blogów, fotografii, natury, stoiska z warzywami – inspiracje są wszędzie. Częściej niż Iza zaglądam do książek kucharskich – tych starych i nowszych. Szukam sposobów na soczyste mięso czy puszysty sernik. Same pomysły rodzą się impulsywnie, później tylko trzeba poszukać sposobu na ich idealne wykonanie. Czasem mocno zainspiruje mnie jakieś zdjęcie, jestem historykiem sztuki i wzrokowcem i obrazy mocno wpływają na mój „smak”.
Określ w jednym zdaniu swój styl gotowania
Kasia: Ja jestem tradycjonalistką – lubię sprawdzać przepisy i dopiero później, na sprawdzonej bazie dostosowuję je do ilości składników, które mam i do swoich preferencji smakowych.
Iza: U mnie jest zupełnie na odwrót, bo dużo eksperymentuję, jestem trochę jak tornado w kuchni.
Wymień swoje największe kulinarne sukcesy i porażki
Kasia: Pamiętam, że na studiach, gdy mieszkałam w akademiku, chciałam zrobić rodzicom domowy obiad. Wybór padł na pierogi ze szpinakiem i fetą. Zrobiłam je kilka godzin przed ich przyjazdem i włożyłam do lodówki... Oczywiście w warstwach, bo zawsze było za mało miejsca na mojej półce. Niemiłosiernie się skleiły i nie udało się ich później ugotować. Od tamtej pory pierogi traktuję z większą uwagą...
Za to sukcesów było zdecydowanie więcej, bo każdy nowy, udany wypiek to sukces :) Dlatego do sukcesów mogę zaliczyć puszysty sernik nowojorski czy opalany tort bezowy – im jest trudniej, tym później satysfakcja jest większa.
Iza: Dla mnie sukcesami jest nabywanie nowych umiejętności – jak filetowanie łososia i idealne usuwanie mu skóry, umiejętność przeliczania ilości porcji dania na coraz bardziej liczne grono osób, dla których jest przeznaczone czy przygotowywanie tatara wołowego w nienaganny sposób. Porażek nie pamiętam – ostatnia była tak dawno temu, że już trudno mi sobie przypomnieć co to było :)
Kulinarny idol
Kasia: Nie istnieje jeden... Generalnie inspirują mnie bardziej kobiety w kuchni, jest ich dużo mniej niż gotujących Panów i dopiero przecierają ścieżki. Idolkami mogę śmiało nazwać Nigellę Lawson, Sophie Dahl czy Liskę – Elizę Mórawską (autorkę bloga Whie Plate).
Iza: Ja też chyba nie mam jednego idola... Jest kilku szefów kuchni, których cenię za pomysłowość, innowacyjność i odwagę w dążeniu do celu – jak np. Wojciecha Modesta Amaro, który w tym roku zdobył pierwszą w Polsce gwiazdkę Michelin. To duży sukces! Poza tym stale podziwiam inne osoby z „kulinarnej branży”, także te, z którymi pracuję na co dzień w restauracji przy czterogwiazdkowym hotelu. Praca w gastronomii wymaga sporego profesjonalizmu i zabiera mnóstwo czasu. Całe szczęście jest coraz bardziej doceniana.
Czego nigdy nie weźmiesz do ust?
Kasia: Nie przełknę zupy mlecznej i chyba miałabym problem z niektórymi robakami (bo istnieje już w naszym kraju restauracja serwująca dania z robaków), a poza tym nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Iza: Ja jestem wszystkożerna – nic w kuchni nie jest mi straszne... no dobrze, chyba nie ruszyłabym żywych robaków :)
Gdybym była potrawą byłabym...
Kasia: Czymś słodko-słonym – np. karmelkami z fleur de sel (kwiatem soli morskiej), albo lodami o smaku słony karmel.
Iza: U mnie zamiast soli byłoby trochę chili – mogłabym być czekoladową pianką z nutą chili lub czym bardziej konkretnym – porcją wołowiny stir fry w sosie teriyaki z dodatkiem kropli tabasco.
Co lubisz robić, jak już nie gotujesz?
Iza: Gdy nie gotuję to kombinuję co by tu ugotować, więc w zasadzie cały czas gotuję :) Poza tym lubię rowerowe wycieczki, pikniki, spotkania w gronie najbliższych. Wolnego czasu mam niewiele, więc aktywnie odpoczywam.
Kasia: Dużo pracuję... Poza tym czytam (nie tylko o kulinariach), ćwiczę fotografowanie, jeżdżę na warsztaty lub chodzę na jogę lub basen. I jem to, co z Izką ugotowałyśmy :)
Który ze swoich przepisów chcecie polecić tym, którzy pierwszy raz odwiedzają Wasz blog?
Polecamy przepis na czekoladową pokusę, czyli ciasto na zimno z niespodzianką
Składniki:
spód:
-150 g pełnoziarnistych herbatników maślanych
-150 g Nutelli (temp. pokojowa)
-500 g świeżych, dużych truskawek, jędrnych i dosyć twardych
I warstwa:
-200 ml śmietanki kremówki 30% zimnej
-180 g serka homogenizowanego waniliowego
-2 łyżki kakao
-3 łyżeczki żelatyny
-2 łyżki cukru lub cukru pudru
-1 łyżka cukru waniliowego
II warstwa
-200 ml śmietanki kremówki 30%
-180 g gorzkiej czekolady 60 % kakao
-2 łyżki cukru pudru
-50 g czekolady białej
Przygotowanie:
1. Keksówkę o wymiarach 22 x 8 x 7 cm wyłożyć arkuszami papieru do pieczenia, aby wystawały one poza brzegi formy, co ułatwi potem wyjęcie ciasta.
2. Herbatniki rozkruszyć w dłoniach, a potem w moździerzu lub blenderem - jak najbardziej rozdrobnić i wymieszać w misce z Nutellą.
3. Masą wyłożyć dno keksówki, dobrze dociskając i wyrównując powierzchnię.
4. Z truskawek odciąć szypułki, umieścić na kilka minut na ręczniku papierowym, by osuszyć z nadmiaru soku, nastepnie ułożyć na I warstwie.
5. W garnuszku rozmieszać 3 łyżeczki żelatyny z 4 łyżkami zimnej wody, następnie delikatnie podgrzać, tylko do rozpuszczenia żelatyny, nie zagotowywać! (lub w miseczce 1 min/450W w mikrofali)
6. Zimną śmietankę ubić elektryczną trzepaczką, następnie dodawać kolejno serek homogenizowany, kakao, cukier oraz rozpuszczoną, ciepłą jeszcze żelatynę, ubijając za każdym razem na niskich obrotach.
7. Masą zalać truskawki, tworząc II warstwę (kilka razy delikatnie upuścić keksówkę z 5 cm, żeby masa "weszła" pomiędzy truskawki). Schłodzić, aby masa stężała (ok. 30 minut wystarczyło).
8. Przygotować III warstwę - śmietankę zagotować z cukrem, zdjąć z ognia, dodać połamaną w kostki czekoladę gorzką i dokładnie wymieszać do całkowitego rozpuszczenia. Odstawić na 10 min do przestygnięcia.
9. Czekoladę białą rozpuścić w kąpieli wodnej, umieszczając w małym naczyniu a następnie w rondelku z gorącą wodą, podgrzewać do rozpuszczenia.
10. Masę z gorzkiej czekolady wlać do keksówki, tworząc III warstwę, wygładzić powierzchnię.
11. Białą czekoladę wylać miejscowo i rozmazywać wykałaczką - malując ósemki.
12. Ciasto dobrze schłodzić (4-5 godzin powinno wystarczyć).
13. Delikatnie wyjąć z keksówki, trzymając za wystające brzegi papieru, usuwając papier przełożyć na prostokątny talerz lub deskę.
14. Kroić bardzo ostrym nożem lub nożem z ząbkami na ok. 2 cm grubości kawałki i od razu na łopatce przenosić na talerzyki - ciasto jest delikatne, więc najlepiej nie kroić go na zapas ponieważ kruchy spód może odchodzić od warstwy środkowej. Przechowywać w lodówce.
Więcej przepisów dziewczyn znajdziecie na ich blogu - paletasmaku.pl >>>
Czekamy też na sugestie kogo chcielibyście zobaczyć wśród Gwiazd wKuchni. Co więcej - każda blogerka (lub bloger) wyróżniona kiedykolwiekw tej rubryce dostanie też 500 wirtuali nagrody!
Dzisiaj na nasze pytania odpowiadają Kasia i Iza Radomskie, autorki bloga Paleta Smaku.
Gotuję i bloguję bo...
Kasia: ...lubię się dzielić, a jedzenie jest czymś absolutnie fantastycznym „do dzielenia”. Najfajniejsze wspomnienia mam z kuchni i jadalni, smak placków i naleśników autorstwa mamy, czy pierogów leniwych babci do dzisiaj pamiętam i staram się go odtworzyć. Lubię gotować i piec dla kogoś, ale także kocham jeść w towarzystwie, bo myślę, że wspólne jedzenie bardzo zbliża ludzi.
Z tego też wynika blogowanie – to też w pewnym sensie dzielenie się jedzeniem. Może tylko w przepisach i na zdjęciach, ale mam gdzieś z tyłu głowy myśl, że ktoś może to ugotować na obiad czy kolację dla bliskich i sprawić komuś radość. To chyba cały sens kulinarnego blogowania.
Iza: Ja gotuję, bo muszę – już nie mogłabym żyć bez gotowania :) Gotowanie jest odzwierciedleniem mojej kreatywności – gdy przygotuję coś naprawdę fajnego to czuję, jakbym namalowała obraz. Blogowanie jest tego kontynuacją – to co zrobiłam idzie gdzieś w świat i mam nadzieję służy innym.
Najbardziej niedoceniony kuchenny gadżet
Kasia: Chyba trzepaczka ręczna. Po kilku wykończonych do ostateczności blenderach ręczna trzepaczka jest czymś, co zdecydowanie każdy powinien mieć w swojej szufladzie.
Iza: Wg mnie najbardziej niedoceniony jest minutnik – kuchenny gadżet, bez którego jajko na miękko będzie na twardo, a suflet, który ma być w piekarniku tylko 12 minut opadnie :)
Skąd czerpiesz kulinarne pomysły?
Iza: Przede wszystkim z wyobraźni. Mam często ochotę na coś konkretnego – np. wołowinę albo czerwoną soczewicę i już w myślach staram się to jakoś „obrobić”, znaleźć dodatki i ułożyć na talerzu. Później to tylko wcielam w życie. Kiedyś częściej zaglądałam do książek kucharskich, teraz robię to tylko, gdy chcę zrobić jakieś bardziej skomplikowane ciasto.
Kasia: Z książek, blogów, fotografii, natury, stoiska z warzywami – inspiracje są wszędzie. Częściej niż Iza zaglądam do książek kucharskich – tych starych i nowszych. Szukam sposobów na soczyste mięso czy puszysty sernik. Same pomysły rodzą się impulsywnie, później tylko trzeba poszukać sposobu na ich idealne wykonanie. Czasem mocno zainspiruje mnie jakieś zdjęcie, jestem historykiem sztuki i wzrokowcem i obrazy mocno wpływają na mój „smak”.
Określ w jednym zdaniu swój styl gotowania
Kasia: Ja jestem tradycjonalistką – lubię sprawdzać przepisy i dopiero później, na sprawdzonej bazie dostosowuję je do ilości składników, które mam i do swoich preferencji smakowych.
Iza: U mnie jest zupełnie na odwrót, bo dużo eksperymentuję, jestem trochę jak tornado w kuchni.
Wymień swoje największe kulinarne sukcesy i porażki
Kasia: Pamiętam, że na studiach, gdy mieszkałam w akademiku, chciałam zrobić rodzicom domowy obiad. Wybór padł na pierogi ze szpinakiem i fetą. Zrobiłam je kilka godzin przed ich przyjazdem i włożyłam do lodówki... Oczywiście w warstwach, bo zawsze było za mało miejsca na mojej półce. Niemiłosiernie się skleiły i nie udało się ich później ugotować. Od tamtej pory pierogi traktuję z większą uwagą...
Za to sukcesów było zdecydowanie więcej, bo każdy nowy, udany wypiek to sukces :) Dlatego do sukcesów mogę zaliczyć puszysty sernik nowojorski czy opalany tort bezowy – im jest trudniej, tym później satysfakcja jest większa.
Iza: Dla mnie sukcesami jest nabywanie nowych umiejętności – jak filetowanie łososia i idealne usuwanie mu skóry, umiejętność przeliczania ilości porcji dania na coraz bardziej liczne grono osób, dla których jest przeznaczone czy przygotowywanie tatara wołowego w nienaganny sposób. Porażek nie pamiętam – ostatnia była tak dawno temu, że już trudno mi sobie przypomnieć co to było :)
Kulinarny idol
Kasia: Nie istnieje jeden... Generalnie inspirują mnie bardziej kobiety w kuchni, jest ich dużo mniej niż gotujących Panów i dopiero przecierają ścieżki. Idolkami mogę śmiało nazwać Nigellę Lawson, Sophie Dahl czy Liskę – Elizę Mórawską (autorkę bloga Whie Plate).
Iza: Ja też chyba nie mam jednego idola... Jest kilku szefów kuchni, których cenię za pomysłowość, innowacyjność i odwagę w dążeniu do celu – jak np. Wojciecha Modesta Amaro, który w tym roku zdobył pierwszą w Polsce gwiazdkę Michelin. To duży sukces! Poza tym stale podziwiam inne osoby z „kulinarnej branży”, także te, z którymi pracuję na co dzień w restauracji przy czterogwiazdkowym hotelu. Praca w gastronomii wymaga sporego profesjonalizmu i zabiera mnóstwo czasu. Całe szczęście jest coraz bardziej doceniana.
Czego nigdy nie weźmiesz do ust?
Kasia: Nie przełknę zupy mlecznej i chyba miałabym problem z niektórymi robakami (bo istnieje już w naszym kraju restauracja serwująca dania z robaków), a poza tym nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Iza: Ja jestem wszystkożerna – nic w kuchni nie jest mi straszne... no dobrze, chyba nie ruszyłabym żywych robaków :)
Gdybym była potrawą byłabym...
Kasia: Czymś słodko-słonym – np. karmelkami z fleur de sel (kwiatem soli morskiej), albo lodami o smaku słony karmel.
Iza: U mnie zamiast soli byłoby trochę chili – mogłabym być czekoladową pianką z nutą chili lub czym bardziej konkretnym – porcją wołowiny stir fry w sosie teriyaki z dodatkiem kropli tabasco.
Co lubisz robić, jak już nie gotujesz?
Iza: Gdy nie gotuję to kombinuję co by tu ugotować, więc w zasadzie cały czas gotuję :) Poza tym lubię rowerowe wycieczki, pikniki, spotkania w gronie najbliższych. Wolnego czasu mam niewiele, więc aktywnie odpoczywam.
Kasia: Dużo pracuję... Poza tym czytam (nie tylko o kulinariach), ćwiczę fotografowanie, jeżdżę na warsztaty lub chodzę na jogę lub basen. I jem to, co z Izką ugotowałyśmy :)
Który ze swoich przepisów chcecie polecić tym, którzy pierwszy raz odwiedzają Wasz blog?
Polecamy przepis na czekoladową pokusę, czyli ciasto na zimno z niespodzianką
Składniki:
spód:
-150 g pełnoziarnistych herbatników maślanych
-150 g Nutelli (temp. pokojowa)
-500 g świeżych, dużych truskawek, jędrnych i dosyć twardych
I warstwa:
-200 ml śmietanki kremówki 30% zimnej
-180 g serka homogenizowanego waniliowego
-2 łyżki kakao
-3 łyżeczki żelatyny
-2 łyżki cukru lub cukru pudru
-1 łyżka cukru waniliowego
II warstwa
-200 ml śmietanki kremówki 30%
-180 g gorzkiej czekolady 60 % kakao
-2 łyżki cukru pudru
-50 g czekolady białej
Przygotowanie:
1. Keksówkę o wymiarach 22 x 8 x 7 cm wyłożyć arkuszami papieru do pieczenia, aby wystawały one poza brzegi formy, co ułatwi potem wyjęcie ciasta.
2. Herbatniki rozkruszyć w dłoniach, a potem w moździerzu lub blenderem - jak najbardziej rozdrobnić i wymieszać w misce z Nutellą.
3. Masą wyłożyć dno keksówki, dobrze dociskając i wyrównując powierzchnię.
4. Z truskawek odciąć szypułki, umieścić na kilka minut na ręczniku papierowym, by osuszyć z nadmiaru soku, nastepnie ułożyć na I warstwie.
5. W garnuszku rozmieszać 3 łyżeczki żelatyny z 4 łyżkami zimnej wody, następnie delikatnie podgrzać, tylko do rozpuszczenia żelatyny, nie zagotowywać! (lub w miseczce 1 min/450W w mikrofali)
6. Zimną śmietankę ubić elektryczną trzepaczką, następnie dodawać kolejno serek homogenizowany, kakao, cukier oraz rozpuszczoną, ciepłą jeszcze żelatynę, ubijając za każdym razem na niskich obrotach.
7. Masą zalać truskawki, tworząc II warstwę (kilka razy delikatnie upuścić keksówkę z 5 cm, żeby masa "weszła" pomiędzy truskawki). Schłodzić, aby masa stężała (ok. 30 minut wystarczyło).
8. Przygotować III warstwę - śmietankę zagotować z cukrem, zdjąć z ognia, dodać połamaną w kostki czekoladę gorzką i dokładnie wymieszać do całkowitego rozpuszczenia. Odstawić na 10 min do przestygnięcia.
9. Czekoladę białą rozpuścić w kąpieli wodnej, umieszczając w małym naczyniu a następnie w rondelku z gorącą wodą, podgrzewać do rozpuszczenia.
10. Masę z gorzkiej czekolady wlać do keksówki, tworząc III warstwę, wygładzić powierzchnię.
11. Białą czekoladę wylać miejscowo i rozmazywać wykałaczką - malując ósemki.
12. Ciasto dobrze schłodzić (4-5 godzin powinno wystarczyć).
13. Delikatnie wyjąć z keksówki, trzymając za wystające brzegi papieru, usuwając papier przełożyć na prostokątny talerz lub deskę.
14. Kroić bardzo ostrym nożem lub nożem z ząbkami na ok. 2 cm grubości kawałki i od razu na łopatce przenosić na talerzyki - ciasto jest delikatne, więc najlepiej nie kroić go na zapas ponieważ kruchy spód może odchodzić od warstwy środkowej. Przechowywać w lodówce.
Więcej przepisów dziewczyn znajdziecie na ich blogu - paletasmaku.pl >>>
Cukiereczek13
zbysiowa
evita0007
Netka
dża