Nasze serce robi to co do niego należy, bije 100.000 razy dziennie. To jak długo będzie w dobrej kondycji zależy od naszej diety, a przede wszystkim, od zawartości cholesterolu w naszym organizmie.
Otwierając książkę, miałem obawy, czy aby nie zobaczę w niej zbioru przepisów dla wegetarian. Przecież jesteśmy zasypywani informacjami, że tam gdzie jest tłuszcz – musi być cholesterol. Ależ było moje zdziwienie, kiedy wertując kartka po kartce znajdowałem coraz to nowsze, bardziej apetyczne przepisy. Przez chwilę zacząłem się zastanawiać, czy publikacja którą trzymam w rękach to książka o zdrowym jedzeniu, czy może menu jednej z ekskluzywnych restauracji. Przystawki, zupy, dania główne i desery… mniam. Na ziemię sprowadziły mnie przejrzyście napisane informację o przyrządzaniu potraw. Część z nich jest nawet uzupełniona o rysunki, które ułatwiają przygotowanie dania (chociażby dwa sposoby na pokrojenie mango).
„Kuchnia bez cholesterolu” to nie tylko książką kucharska. To przede dziesiątki porad co jeść, żeby pozbyć się „złego” i podwyższyć poziom „dobrego” cholesterolu. Nawet jeśli nie mamy czasu na pichcenie w domu, znajdziemy informacje jak „jeść na mieście”, żeby było zdrowiej i z pożytkiem dla naszego organizmu. Oprócz tego dowiemy się, jak szybko rozmrażać mięso, jak prawidłowo czytać etykiety produktów oraz przeczytamy o… dziesięciu sposobach na zmniejszenie wydatków na jedzenie.
Publikację Molly Siple mogę polecić z czystym sumieniem wszystkim. I tym, który borykają się z problemem wysokiego poziomu cholesterolu jak i tym, którzy po prostu chcą coś zmienić w nawykach żywieniowych. Kiedy będę szukał pomysłu na zdrowy obiad, ta książka będzie jedną z pierwszych publikacji do których z przyjemnością zajrzę w poszukiwaniu inspiracji.
Wydawnictwo Septem
mamqa