Warto czytać etykiety
Często słyszymy o parówkach, które zawierają 5% mięsa, produktach fitness o wyższej zawartości cukru niż te standardowe czy rzeczach bez konserwantów, które jednak w inny sposób rekompensują sobie ich nieobecność.
W większości te produkty znajdują drogę do naszych zakupowych koszyków i na stoły, mimo że na półkach możemy znaleźć lepsze i zdrowsze produkty, tylko w mniej spektakularnych opakowaniach.
A przecież często jest tak, że najcenniejsze są te skromne opakowania, które spokojnie stoją na swojej półce i nie świecą krzykliwymi etykietami. Te, za którymi nie stoi potężny przemysł marketingowy. Nie możemy więc poddać się presji i oceniać książki po okładce, no chyba że jest to jej tylna strona…
Co mówi etykieta?
Przede wszystkim – prawdę. Producenci w świecie dzisiejszych regulacji nie mogą oszukiwać konsumentów. Mogą ich próbować omamić i zaczarować – czy to piękną etykietą, czy znaną twarzą w reklamie lub pomysłową kampanią. Na etykiecie jednak muszą się wyspowiadać ze wszystkiego, co znajduje się w danym opakowaniu.
Musi tam się znaleźć poza składem produktu także technologia produkcji, przydatność do spożycia, oraz wszelkiego rodzaju potencjalne zagrożenia
Ile soku w soku?
Bardzo podatnym na manipulacje rynkiem produktów jest rynek soków. Wiele soków reklamujących się na etykiecie jako te zbliżone do naturalnych używa opisów „100% soku” kiedy w rzeczywistości są tylko napojami.
Sok od napoju różni się tym, że ten pierwszy powstaje na bazie zagęszczonego soku, ewentualnymi dodatkami mogą być woda i dodatki aromatyczne. Napoje owocowe to często tylko 20% soku, a oprócz tego woda, cukier, konserwanty, słodziki i barwniki.
Czarna marchew i sorbinian potasu
Dlatego kiedy dopadnie nas pierwsze jesienne przeziębienie i spróbujemy się leczyć domowymi sposobami, w tym herbatką z sokiem malinowym, zwróćmy uwagę na jego etykietę.
Niektóre z soków malinowych zawierają śladową ilość malin, niekiedy wręcz wcale, mimo że z koszyka na etykiecie wręcz wysypują się soczyste owoce. Etykieta wymienia za to zagęszczony sok jabłkowy, wyciąg z czarnej marchwi, koncentrat z różnych owoców (na etykiecie zapomniano je wymienić), konserwanty (a w tańszych sokach - sorbinian potasu) czy słodzik.
E300 czyli… witamina C!
Czytając etykiety na sokach innych produktach warto pamiętać o paru kwestiach.
Przede wszystkim – zasady znakowania produktów są regulowane przez ustawy krajowe i dyrektywy unijne. Zgodnie z tymi regulacjami możemy być pewni, że na każdej etykiecie znajdziemy informacje, takie jak: nazwa produktu spożywczego, składniki, data przydatności do spożycia, sposób przygotowania lub stosowania.
Nie ma także co drżeć przed tajemniczymi substancjami, oznaczanymi na etykietach jako E. Symbol E oznacza, że dana substancja spełnia normy europejskie, i została zaakceptowana do stosowania w produkcji żywności na podstawie oceny toksykologicznej.
Wiele z nich nie ma negatywnego wpływu na nasze zdrowie, co więcej – mogą mieć wartości zdrowotne, jak E300 czyli stara i dobra witamina C.
Oto co oznaczają poszczególne kody na etykietach:
• barwniki oznakowano jako E-100 do E-199
• substancje konserwujące – E-200 do E-299
• przeciwutleniacze i regulatory kwasowości – E-300 do E-399
• substancje stabilizujące, zagęszczające, emulgujące, stosowane na powierzchniach wyrobów – E-400 do E-499
• pozostałe np. środki spulchniające – powyżej E-500.
Pamiętajmy więc o tych oznaczeniach, szczególnie baczną uwagę powinni na nie zwrócić rodzice małych dzieci, alergicy, oraz osoby z wrażliwym układem pokarmowym.
mali.na
beatkaa