Co zjemy w samolocie?

  • 1

Lato to czas urlopów, a więc podróży - często dalekich. Zobacz, jakie menu możesz spotkać w samolocie.

         
ocena: 5/5 głosów: 1
Co zjemy w samolocie?
Jeśli nasza podróż samolotem będzie trwała dwie godziny, lub podróżujemy tanimi liniami to bardzo możliwe, że posiłku nie otrzymamy. Nie ma się jednak co dziwić - na tak krótkiej trasie serwowanie posiłków przewoźnikowi może się nie opłacać, chyba, że mowa o klasie biznesowej.

Korzystając z oferty tanich linii prawdopodobne jest, że na pokładzie znajdziemy sklepik - bufet, w którym jednak artykuły mają dosyć wygórowane ceny - oszczędzając na bilecie nie będzie nam się opłacało robienie w nim zakupów. Na pewno lepszym rozwiązaniem będzie wówczas spakowanie kanapek "na drogę".

W tym miejscu na myśl przychodzą Zapiski na pudełku od zapałek Umberto Eco. Pozwolę więc sobie przytoczyć fragment eseju z 1987 roku:

(...) typowe danie w samolocie składa się z mocno
wypieczonego mięsa tonącego w brązowym sosie, obfitych porcji
pomidorów, drobno posiekanych jarzyn moczonych w winie, a poza tym ryżu
i groszku z sosem. Wszyscy doskonale wiedzą, że groszki są
nieuchwytne - dlatego wlasnie nawet wielcy mistrzowie kuchni nie
potrafią przyrządzić groszku nadziewanego - a już zwłaszcza jesli ktos
się uprze, żeby, jak nakazują dobre maniery, jeść je widelcem, nie zaś
łyżeczką. Proszę mi tylko nie mowić, że w gorszej sytuacji są Chińczycy,
zapewniam bowiem, że łatwiej chwycić groszek pałeczkami niż nabić na
widelec. Na nic nie zda się także wyjaśnienie, że groszku nie nabija
się na widelec, lecz widelcem się go nabiera, gdyż wiem doskonale, iż
widelce są zawsze zaprojektowane w ten sposób, by spadały z nich
groszki, które rzekomo się nabiera.

Dodajmy, że groszek podaje się wyłącznie wtedy, gdy samolotem zaczyna
rzucać i kapitan wydaje polecenia zapięcia pasów. W konsekwencji tego
zawikłanego rachunku ergonomicznego groszki stają zatem przed
alternatywą: albo wpadają za kołnierz, albo do rozporka.

Starodawni bajkopisarze nauczają, że jeśli chce się uniemożliwić lisowi
picie ze szklanki, trzeba podać mu szklankę wysoką i waską. Szklanki w
samolotach są niskie, rozszerzone u gory, podobne do miseczek. Jest
rzeczą oczywistą, że wskutek działania praw fizyki wszelki plyn
przelewa się przez brzeżek, nawet jeśli nie ma żadnych zawirowań
powietrza. Jako pieczywo nie jest bynajmniej podawana francuska
bagietka, którą trzeba szarpnąć zębami również kiedy jest świeża, lecz
upieczony ze szczególnego rodzaju otrąb chleba, wybuchający w obłoczek
drobniutkiego pyłu, jak tylko się go ugryzie. Zgodnie z zasadą
Lavoisiera pył ów znika tylko pozornie; po wylądowaniu człowiek
odkrywa, że cała ta substancja osiadła na fotelu i oblepiła spodnie -
także na siedzeniu. Deser albo przypomnina bezę i natychmmiast zgniata
się w palcach, albo je oblepia, a przecież serwetka jest w tym momencie
nasiąknięta sosem pomidorowym i nie nadaje się do użytku.

Pozostaje co prawda chusteczka odwieżająca, ale nie sposób odróżnić jej
od torebeczek z solą, pieprzem i cukrem, wskutek czego najpierw posypał
człowiek surówkę cukrem, a potem wrzucił ową chusteczkę do kawy, którą
podają wrzącą i w filiżance z materiału dobrze przewodzącego cieplo,
wypełnionej poza tym po brzegi, żeby dzięki temu łatwo wysliznęła
się z poparzonych dłoni, a jej zawartość połączyła z sosem, który
zdążył już zakrzepnąć za paskiem spodni. W business class kawę wylewa
człowiekowi na podołek osobiście stewardessa, która następnie
przeprasza w esperanto (...)

Czy jest w tym ziarnko prawdy? Na pewno. Jak duże jest to ziarnko na pewno przekonacie się podczas lotu.


Tymczasem, co zjemy w samolocie?


Co do własnego prowiantu, który mozemy zabrać ze sobą właściwie nie ma większych restrykcji - na pewno nie pozwolą nam na zabranie napoju, którego objętość przekracza 100 ml. Co do jedzenia nie ma obecnie szczególnych obostrzeń.
Tuż po atakach terrorystycznych w Ameryce na pokład samolotu nie można było wnieść kanapki czy batona - dziś nie stanowi to już żadnego problemu, chociaż jeśli chodzi o trasy transatlantyckie wciąż oficjalnie nie można wwozić jedzenia np. do Kanady. Kontrola bagażowa odbywa się jednak dopiero po wylądowaniu, a więc z Europy możemy zabrać jedzenie, które zjemy na pokładzie.

Jeśli chodzi o posiłki serwowane przez obsługę, zazwyczaj jest to 1 ciepły posiłek, a na trasach 10-godzinnych 1 ciepły posiłek oraz kanapki. Wszystko jednak w dużej mierze zleży od przewoźnika, dlatego też warto sprawdzić na stronie lub dopytać o to odpowiednio wcześniej przy rezerwacji.

W menu pokładowym zazwyczaj znajdziemy także kawę, herbatę i soki. LOT na trasach transatlantyckich w klasie ekonomicznej wprowadził do karty alkohol - odpłatnie. Ceny jednak są stosunkowo niskie.


Jakość posiłków w karcie menu


Już samej nazwy "karta menu" używam umownie - jeśli chodzi o klasę ekonomiczną - a zapewne z takiej skorzystamy lecąc na wakacje - nie mamy wielkiego wyboru dań. Powinny znaleźć się tam potrawy mięsne i wegetariańskie.

Wiele osób skarży się na to, że smak serwowanych posiłków pozostawia wiele do życzenia. Okazuje się jednak, że na określonej wysokości i przy wysokim natężeniu szumów, niekiedy również turbulencji smak potraw będzie inny - zazwyczaj gorszy. Osłabia się wówczas odczuwanie smaku słonego i słodkiego, przez co serwowane dania mogą wydawać się nam mdłe.

Prawdą jest (co poświadczają pracownicy linii lotniczych), że jedzenie nie jest najlepsze. Warunki w jakich posiłki są przygotowywane i przechowywane nie pozwalają na to, by pasażerów gościć smacznym, domowym obiadem bez konserwantów.
Możemy się spodziewać, że bliżej im do faszerowanych chemią fast foodów znanym z barów szybkiej obsługi.


Kupując bilet lotniczy mamy jak w banku, że zostaniemy zapewnieni o doskonałej jakości posiłków, o tym, że wszystko jest smaczne i naturalne. w zależności od klasy możemy spodziewać się deserów, przystawek czy owoców. W zależności od tego, z usług którego przewoźnika skorzystamy mamy szansę trafić na prawdziwe specjały.

Życzymy udanych lotów, a tym, dla których będzie to pierwsza podniebna podróż - niezapomnianych wrażeń!!