Choć idealnym czasem na zbieranie kwiatów czarnego bzu jest przełom maja i czerwca, w tym roku mamy szansę zrobić to nieco później. Matka natura przewidziała pojawienie się spóźnialskich amatorów i przesunęła nieco okres kwitnienia. Dzięki temu mamy jeszcze trochę czasu na zrobienie zimowych zapasów. Ale bierzmy się do roboty, bo to już ostatni dzwonek!
Do przygotowania nalewki potrzebne nam będą:
- 1 l wody
- 0,5 kg cukru
- 40 – 60 świeżych kwiatostanów czarnego bzu (tzw. baldachimów)
- 1l dobrego spirytusu
- 3 cytryny
Przygotowanie: Do wody wsypujemy cukier, dokładnie mieszamy i podgrzewamy do momentu aż zgęstnieje. W tym czasie oczyszczamy i płuczemy kwiatostany. Ta ostatnia czynność jest sporna, gdyż niektórzy przestrzegają przed myciem kwiatów, inaczej tracą pyłki. Nad szklanym naczyniem obcinamy same kwiaty, bez zielonych łodyżek – nadają nalewce goryczkę. Kwiaty zalewamy przygotowanym syropem i dodajemy pokrojoną w plastry cytrynę. Naczynie przykrywamy gazą i odstawiamy na 8-10 dni. W tym czasie należy często mieszać zawartość. Następnie dwukrotnie odcedzamy uzyskany płyn przez ściereczkę, dodajemy spirytus i sok wyciśnięty z 2 cytryn. Pozostawiamy do leżakowania na 2 tygodnie, mieszając od czasu do czasu. Po tym czasie znów odcedzamy, zlewamy do butelek i odstawiamy w ciemne i chłodne miejsce do dalszego uszlachetnienia. Nalewka najlepsza jest po ok. 3 miesiącach, ale kto tyle wytrzyma bez degustacji…