Przedszkole od kuchni

Czy w przedszkolu karmi się maluchy zgodnie regułami dietetyki? Zazwyczaj tak, ale czy zawsze?

         
ocena: 4/5 głosów: 2
Przedszkole od kuchni
Na stan zdrowia twojego dziecka wpływa to, co je każdego dnia. Jego jadłospis powinien więc uwzględniać zasady zdrowego odżywiania, wszystkie substancje odżywcze, w tym mikroelementy i witaminy.

Cieszysz się, że twoja pociecha chodzi już do przedszkola i udoskonala sztukę samodzielnego jedzenia. Ale martwi cię pewnie to, że co czwarty przedszkolak nie jest odżywiany tak, jak powinien (potwierdzają to liczne badania). Boisz się, że i twoje dziecko może trafić do tej grupy? Spokojnie. Są sposoby na to, żeby dobrze zbilansować przedszkolne i domowe menu. Pod warunkiem że nie robi się tego przegryzkami kupowanymi po drodze z przedszkola do domu. Ale to akurat pewnie już wiesz... Przeczytaj, jakie dylematy dotyczące zawirowań kulinarnych na linii dom – przedszkole mają rodzice.

Kto właściwie układa jadłospisy w przedszkolach?

W państwowych placówkach są one narzucone przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i sanepid (który w prywatnych może kontrolować tylko sprawy związane z higieną posiłków). Dyrektorzy mają gotowe, tzw. dekadowe jadłospisy (czyli dziesięciodniowe), w których są konkretne porcje produktów, jakie powinny trafić na talerze naszych dzieci. To menu opracowano tak, żeby w 70 proc. pokrywało dzienne zapotrzebowanie na wszystkie witaminy i mikroelementy malców w tym wieku. W ubiegłym roku, w ramach akcji „Wiem, co jem”, Biuro Edukacji wraz z ekspertami z Wydziału Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji SGGW w Warszawie przygotowało propozycje całodniowych jadłospisów. Uwzględniono sezonowe owoce oraz warzywa. Stworzono jadłospisy na sezon wiosenno-letni, a także jesienno-zimowy. Z tych gotowców mogą również bezpłatnie korzystać prywatne przedszkola, które jednak komponują diety wyłącznie we własnym zakresie.

W prywatnym menu nie układa dietetyk?

Placówki prywatne nie mają obowiązku zatrudniać dietetyka do układania posiłków. Natomiast niektóre placówki chwalą się tym, że współpracują z konkretnym dietetykiem, który nie tylko komponuje ogólny jadłospis dla wszystkich dzieci, ale może też opracować indywidualną dietę dla każdego malca. Z reguły trzeba wtedy dopłacić za specjalne menu, np. dla alergika.

Czy to prawda, że najważniejszy jest jedzeniowy bilans całego tygodnia, a nie to, co dziecko zjadło tylko jednego dnia?
Tak jest. Dlatego nie ma sensu na siłę wmuszać w dziecko drugiego obiadu, jeśli wiemy, że w przedszkolu niewiele zjadło. Po jednym czy dwóch dniach smyk jeszcze nie opadnie z sił i nie nabawi się niedoborów. Ważne jednak, aby kontrolować, czy na przestrzeni całego tygodnia pojawiły się dania warzywne, mięsne i nabiał. Jeśli np. niewiele było potraw z mięsem lub smyk ich nie lubi, można uzupełnić tygodniowy bilans, podając mu dania z jaj. Dostarczają łatwostrawnego białka, witamin, zwłaszcza cennej B12 oraz A, D, E. Zdrowe są także jajka przepiórcze. Jedno kurze można zastąpić trzema przepiórczymi.

Które przedszkole jest lepsze dla niejadka: publiczne czy prywatne?
W prywatnych placówkach są zazwyczaj mniejsze grupy, zatem automatycznie paniom łatwiej dopilnować, czy smyk wszystko zjada. W państwowych zwykle grupa liczy około 25 dzieci. I chociaż przy posiłkach często asystują panie pomagające w kuchni lub asystentki (pomoce) grupy, to trudno im zapamiętać, co zjadło każde dziecko. Jednak oczywiście jest to kwestia nie tylko liczby dzieci, ale również podejścia, cierpliwości oraz umiejętności pań. A te niekoniecznie są lepsze akurat w prywatnej placówce.

Jak niejadka zachęcić do jedzenia w przedszkolu?
Przede wszystkim nie można straszyć dziecka (zanim pójdzie do przedszkola) i mówić, że „teraz skończy się wybrzydzanie i będzie musiało wszystko jeść”. Ta zasada dotyczy zresztą wszystkich maluchów. Lepiej działa komunikat pozytywny. Zachęcanie do wspólnych posiłków i opowiadanie, że przy jednym stole usiądzie jeszcze więcej osób niż np. w Wielkanoc. Warto też ćwiczyć z malcem samodzielne jedzenie (najpierw łyżeczką, potem widelcem), jeśli ma z tym kłopoty, i nie wyręczać go w domu. Im bardziej jest samodzielny przy stole, tym lepiej. Panie pomagają we wszystkich czynnościach, ale nie są w stanie naˇkarmić całej grupy. Zaradny maˇluszek ma łatwiej. Podobnie jak ten, który już jest przyzwyczajony do gryzienia wszelkich potraw. Jak wynika z wiedzy, którą dysponują dyrektorzy przedszkoli, aż 80 proc. świeżo upieczonych przedszkolaków ma problemy z gryzieniem i często dlatego właśnie nie jedzą one kotletów lub surówek. Rano czytajcie razem przedszkolny jadłospis. Czasem sposobem na małego niejadka są słowa zachęty: „Ale pyszności będziecie mieć dziś na obiad!”.

Co robić, gdy smyk nie chce nic jeść?
Jeśli maluch nie traci na wadze, jest wesoły i ogólnie zdrowy, najlepiej nie robić nic. Pamiętaj, że zdrowe dziecko nie da się zagłodzić i na pewno nadrobi braki po południu albo w ciągu najbliższych dni. Nie zmuszaj go do jedzenia i o to samo poproś panie wychowawczynie – jeśli ty nie zrobisz z tego problemu, najpewniej po jakimś czasie malec sam zacznie w przedszkolu jeść. Niektóre (zwłaszcza nieśmiałe) kilkulatki potrzebują nawet dwóch, trzech miesięcy, żeby w pełni oswoić się z nowym miejscem.

Czy dzieci jedzą chętnie z innymi maluchami?
Często się zdarza, że właśnie dopiero w towarzystwie innych dzieci niektóre maluchy nabierają apetytu i chętniej próbują nowych dań (bo koledze smakowało)! Bywają domowe niejadki, które w przedszkolu stają się łasuchami. A powodów braku apetytu może być wiele. Możliwe, że pierwszy posiłek, jakiego spróbowało dziecko w przedszkolu, nie smakował mu i się zraziło. Drugi powód – może przy pierwszym posiłku doszło do nieprzyjemnej sytuacji (ze strony dzieci lub nauczycielki) i teraz smyk boi się jeść, aby się nie powtórzyła. Trzeci – może dziecko nie jest wystarczająco dojrzałe, by chodzić do przedszkola, jest to dla niego za duży stres, który też sprawia, że nie je. Czwarty – może to być zwykły kaprys. Jak mamie zależy, bym jadła, to mogę przez to zamanifestować swoją niezależność lub wymusić spełnienie zachcianek. Warto nawiązać współpracę z nauczycielką i wspólnie spróbować znaleźć przyczynę niechęci do jedzenia.
Rozwiązaniem na krótką metę jest przynoszenie domowego jedzenia (jeśli panie się zgodzą). Powinny to być produkty, które dziecko lubi jeść najbardziej. Pamiętaj jednak, że taka sytuacja nie może się utrzymywać przez długi okres, bo brzdąc nigdy nie spróbuje jedzenia przedszkolnego.

A jeśli smyk jest alergikiem?

Na kartce wypisz produkty, których dziecko nie może jeść. Omów to z wychowawczyniami. Ustal również dokładnie, od kogo personel przedszkola ma czerpać informacje na temat diety malucha w razie wątpliwości. Najlepiej jednak, żeby to była jedna osoba z rodziny (mama czy tata, babcie nie zawsze znają w tej kwestii szczegóły), do której telefon panie mają pod ręką.
Śledź systematycznie jadłospis w waszym przedszkolu i jeżeli tylko pojawi się w nim produkt, na który pociecha jest uczulona, pytaj, co dostanie w zamian. Niestety, w wielu przedszkolach jadłospis alergika to po prostu menu dzieci pomniejszone o niebezpieczne produkty. W przypadku dzieci na ścisłej, nawet specjalistycznej diecie lepiej sprawdzają się prywatne placówki lub te, gdzie można przynosić własne posiłki. W niektórych przedszkolach dyrekcja wyraża na to zgodę, jeżeli przedstawisz aktualne zaświadczenie od alergologa.

Czy są w Polsce przedszkola dla wegetarian?

Tak! Jest ich już naprawdę całkiem sporo w większych miastach, a dokładne adresy znajdziesz na stronach Vege.pl oraz Wegedzieciak.pl. Możliwe jednak, że w waszej okolicy nie ma takiego. Dlatego, wybierając przedszkole, porozmawiaj z dyrekcją, może zgodzi się na przynoszenie przez was własnych, wegetariańskich posiłków. To uciążliwe, ale pozwoli jeść dziecku tak, jak chcecie.

Czy dawać dziecku śniadanie przed przedszkolem?

W dniu debiutu? Obowiązkowo! Dla dziecka to będzie duży stres, a głód jeszcze go wzmacnia. Jeśli smyk okaże się przedszkolnym niejadkiem, warto już zawsze rozpoczynać dzień pełnowartościowym śniadaniem w domu. Jeśli zaś chętnie je przedszkolne dania, o poranku wystarczy przekąska: kakao, twarożek lub mała kanapka. Dobrze, by dziecko zjadło coś ze zbóż (płatki) plus porcję owoców (np. kilka malin, pół jabłka) lub warzyw (plaster pomidora, kawałek papryki). Śniadanie w domu zależy też od tego, kiedy smyk wstaje. Jeśli lubi sobie pospać do 8.30, a macie blisko przedszkole, to śniadanie w domu nie ma większego sensu – o 9 dostanie je przecież w przedszkolu.

Czego rano nie dawać dziecku?

Jednym z częstych śniadaniowych błędów jest podawanie za dużej ilości białka
i zbyt małej produktów zbożowych, owoców, warzyw. Za duża ilość białka może bowiem powodować ból brzuszka. Chałka posmarowana masłem oraz nutellą, naleśnik z czekoladowym musem i kubek słodkiej herbatki – to też słabe pomysły. Organizm dostanie nieco wapnia, ale też mnóstwo cukru, kalorii. Paradoksalnie, po takim posiłku malec wkrótce znów będzie głodny. Słodycze szybko powodują uczucie głodu!

Jak poznać, czy dziecko się najada?
Jeśli twój malec domaga się po przyjściu do domu jedzenia, to znaczy, że się w przedszkolu nie najadł. Proponuj mu wtedy drugi obiad w domu. Może się okazać, że smyk ma apetyt, ale na parówki, żelki. Nie daj się! Aż 75 proc. polskich dzieci za często jada parówki. A 25 proc. ma nadwagę lub otyłość!




Źródło: Przedszkolak