Wegańskie życie Natalii Przybysz

  • 1

Hindusie papadam, pieczone buraki, kuchnia ajurwedyjska, szejk chlorofilu - czyli o tym, co lubi piosenkarka, zdeklarowana weganka.

         
ocena: 0/5 głosów: 0
Wegańskie życie Natalii Przybysz
Marta Chowaniec:  Na wegetariańskim stole znajdują się kotlety z soi i z grochu.

Natalia Przybysz: Niekoniecznie (śmiech).

To stereotyp?

Zdecydowanie tak. Jest jeszcze drugi stereotyp, że jemy tylko surówkę i ziemniaki.

W takim razie co pani ugotowała dziś na obiad?

Będę jadła buraki pieczone na ciepło z sosem sezamowym, do tego ryż basmati z kawałkami świeżego kokosa oraz hinduskie papadam, czyli placki z ciecierzycy. Jeszcze mam w domu cieciorkę, z której chcę przygotować humus albo być może zjem ją ze świeżym szpinakiem.

Lubi Pani gotować?

O tak, bardzo. Ale to co ja robię, to nie są żadne sztuczki, raczej coś prostego, zwykłego.

Podobno była Pani na warsztatach kuchni ajurwedyjskiej. To brzmi dość egzotycznie.

Kuchnia ajurwedyjska pochodzi z Indii. Ajurweda to jest medycyna, która współgra z rozwojem duchowym człowieka. Kuchnia ajurwedyjska to jest taki sposób traktowania pożywienia, aby służyło naszemu zdrowiu oraz rozwojowi duchowemu. Opiera się na równoważeniu poszczególnych elementów, tzw. dosz: vata, pitta i kapha. To akurat złożona teoria. Uczestniczyłam w takich warsztatach w Warszawie, poza tym w Indiach uczyłam się gotować od mojej nauczycielki śpiewu. Gotowania uczyłam się jeszcze od mojego drugiego nauczyciela śpiewu, który jest Amerykaninem i stosuje kuchnię afro-amerykańską; soulową (śmiech).

Oczywiście - zawsze dieta bezmięsna.

Dla mnie dieta to nie jest rodzaj ograniczenia się w jedzeniu, tylko sposób odżywiania.  Wegetarianizm to łatwizna, może weganizm jest troszkę trudniejszy, ale radzę sobie.

Ciekawe i niebanalne wegańskie przepisy znajdziecie tutaj >>>

Dlaczego zdecydowała się pani przejść z wegetarianizmu na weganizm?

Do momentu urodzenia dziecka ludzie byli mnie w stanie trochę zastraszyć, że nie będę miała odpowiednich wartości odżywczych w pożywieniu, ale mam świetną morfologię, a mleczna laktoza fermentuje w organizmie i nie jest po prostu zdrowa. Poza mlekiem kokosowym nie pożądam mleka innych gatunków. Rozumiem, że miałam tyle go wypić, ile wypiłam od swojej matki i myślę, że matkę krowę nadwyrężyłam nad wyraz już. Moje dziecko pije moje mleko i dziwne byłoby przystawiać je do sutka krowy, kozy, innego zwierzęcia czy obcej kobiety (śmiech).

Pij mleko, będziesz wielki?

Irytują mnie takie hasła, takie kampanie, to biznes i nie chcę rozwijać tego wątku.

Ale to wiąże się z kolejnym stereotypem, że dzieci wegetarian są anemiczne…


Fundacja Viva właśnie prowadzi badania na ten temat i okazuje się, co mnie nie dziwi, że ten stereotyp jest kompletną bzdurą.

Jest pani ambasadorką fundacji Viva.

Bycie wege zobowiązuje. Lubię wykorzystywać to, że jestem „sławna” w taki sposób, żeby coś dobrego z tego wynikło. Jeśli mogę wzbudzić w jakimś człowieku resztkę wrażliwości, którą już prawie całą zjadł, to robię to.

Jestem bardzo ciekawa, jaką gwiazdę muzyczną, wegetariankę zaprosiłaby pani na obiad?


Ostatnio na youtube widziałam wywiad z Erykah Badu, która okazała się być weganką. Ona ma świetne patenty kulinarne, które chciałabym od niej wyciągnąć, m.in. opowiadała o jakimś szejku z chlorofilu. Coś zielonego do picia - chciałabym tego spróbować! Gdyby moja ulubiona wokalistka przygotowałaby dla mnie wegański obiad, umarłabym ze szczęścia.