Jeśli chodzi o naleśniki to nie lubię dietetycznych kompromisów. Co więcej, bywam nawet bardziej zasadnicza niż dzieci:
Pierwszy: z serkiem waniliowym, drugi: z dżemem, trzeci: z malinami i bitą śmietaną.
Jak zostaną placki, to oczywiście świetnie się nadadzą na wytrawne warianty obiadowe. I tak np. ze szpinakiem, czosnkiem i gorgonzolą, z pieczarkami i maskarpone, z fetą, oliwkami i żółtym serem...
Takie naleśniki to świetna okazja, żeby zaprosić kogoś na 2 śniadanie. W zabieganym świecie wielkiego miasta, kiedy większość chodzi do pracy kończąc ją jak już jest ciemno, każdy weekend jest na wagę złota. U nas często dochodzi do dramatycznych wyborów pomiędzy zaproszeniem na sobotni lub niedzielny wieczór znajomych, a słodka wizją nic nierobienia.
A takie 2 śniadanie? To zupełnie co innego! Można się spotkać, pogadać, porobić jedzenie i zjeść je razem, a potem każdy idzie do domu, nakarmiony na ciele i towarzyskiej duszy i już nic nie musi…
Miłego weekendu!