Kiedy po raz pierwszy jadłam włoskie arancini, byłam jeszcze małą dziewczynką. Dziś, kiedy sama mam dzieci i wiem, jak trudno dogodzić tym małym brzuszkom, często u mnie na stole gości ten sycylijski przysmak.
Do przygotowania sycylijskiego przysmaku potrzebujemy jednak włoskiego ryżu, takiego jakiego używa się do risotto. Niestety, z naszym ryżem z torebki kulki nie wyjdą. Jeśli mamy możliwość, to zaopatrzmy się także w parmezan ze słonecznej Italii. Ten prawdziwy, Parmigiano Regano, byłby najlepszy. Jeśli będziemy robić zamówienie z Włoch, pamiętajmy także o oliwie z oliwek, takiej robionej z prawdziwych oliwek, a nie z wytłoczyn oliwnych. Taką oliwę najlepiej jest kupić wprost z plantacji.
Do przygotowania arancini potrzebujemy: 1,5 szklanki ryżu do risotto, około 3 szklanki bulionu warzywnego, oliwa z oliwek, 1 cebula, około 3 łyżek tartego parmezanu, sól, pieprz, 3 jajka (z czego 2 do panierowania) i najważniejsze, 1/3 szklanki białego wytrawnego wina, bułka tarta i olej - nie smażymy na oliwie z oliwek.
Najpierw robimy risotto, gotujemy je rano, bo ciepłe trudno będzie formować. W garnku podsmażamy cebulę na oliwie, wrzucamy ryż i czekamy aż oliwa ładnie się do niego przyklei, następnie stopniowo dodajemy bulion, najpierw pół szklanki - mieszamy aż ryż wchłonie go całkowicie, czynność powtarzamy, aż wykorzystamy 3 szklanki. Doprawiamy parmezanem, winem i przyprawami. Schłodzone w lodówce risotto potrzebuje jajka; wbijamy jedno, formujemy kulki i panierujemy. Smażymy na głębokim tłuszczu, możemy wykorzystać także frytkownicę.
Igraszki Losu