Z barwnikami spożywczymi spotykamy się na co dzień, nie tylko w wymyślnych lizakach i barwnych cukierkach. Zawierają je również takie produkty jak jogurty, alkohole, lody, przetwory owocowo-warzywne, a nawet wędlina czy pieczywo. Nadają one naszemu jedzeniu piękny kolor i zachęcają do konsumpcji. Często jednak są to barwniki syntetyczne, których cena wyprodukowania jest nieporównywalnie niższa z tymi pochodzenia naturalnego. Są to m.in. żółcień chinolinowa, amarant, czerwień koszenilowa, błękit brylantowy FCF, czy czerń brylantowa.
Gdy w naszej kuchni chcemy uzyskać barwne ciasta, kremy i lukry do dekoracji, a musimy skorzystać z gotowych barwników, warto zwrócić baczną uwagę, by były one pochodzenia naturalnego lub identyczne z naturalnymi. Powinniśmy też uważnie czytać etykiety wszystkich gotowych produktów.
Wszelkie barwniki, jak i inne substancje dodawane do naszego jedzenia, z tyłu na opakowaniach oznaczane są symbolami. Barwnikom przypisana jest grupa E od 100 do 199. I tak barwniki naturalne posiadają oznaczenia: E100, E100i, E120, E140, E141, E150a, E160a, E160c, E160d, E162, E163.
Musimy też pamiętać, że i naturalne barwniki, takie jak E174 i E175, czyli srebro i złoto, bezpiecznie jest spożywać tylko w śladowych ilościach. Również związki oznaczone symbolami E160b i E161b nie są jeszcze do końca przebadane i ich wpływ na nasze zdrowie nie jest pewny.
Pozostałe barwniki w tej grupie to barwniki pochodzenia syntetycznego. Bardzo często są one dopuszczone do obrotu i wykorzystywane w przemyśle spożywczym, ale część z nich może wykazywać szkodliwe działanie na nasz organizm. Baczną uwagę powinni na nie zwracać szczególnie alergicy i osoby z chorobami przewodu pokarmowego.
Nina W.