Białe trufle to historia wielkich miłości i namiętności skąpanych w smakach i zapachach, której lekturę można porównać do delektowania się wykwintnym jedzeniem.
"Ten, kto nie ma dobrego podejścia do kobiet, nie zostanie nigdy wielkim szefem kuchni.
Kiedy Delphine pierwszy raz odwiedziła Escoffiera w jego kuchni, zrozumiała, co mają na myśli ludzie, którzy mówią, że jest prawdziwym artystą. Specjalnie dla niej oprószył jajka posiekanym masłem, dodał śmietanę, umieścił krem w kieszonkach z brioszek i położył je na porcelanowych talerzach. Jeden kęs. Jeden pocałunek. Przepadła. Tak jak zresztą i inne kobiety, które Escoffier uwodził jedzeniem."
Beata Tyszkiewicz:
"Nie ma bardziej smakowitej lektury! Ta książka pozwoliła mi przeżyć chwile wiary w uczucia i pasje."
Michel Moran, francuski szef kuchni i restaurator, juror programu MasterChef:
"Wyśmienita opowieść o miłości, jedzeniu i miłości do jedzenia."
Robert Sowa:
"Białe trufle to wielka uczta, nie tylko smakowita opowieść o miłości, francuskiej kuchni i miłości do jedzenia. To przede wszystkim zmysłowa historia o jednym z najlepszych szefów kuchni we Francji - Auguście Escoffierze. Wykwintna lektura, polecam!"
Fragmenty książki:
"Tamtego lata w kuchni unosił się zapach anyżku, przyprawy do marynat i jagód jałowca. Dżem arbuzowy, galaretki z lawendy i kandyzowany koper włoski stygły powoli na półkach w spiżarni. Pikle z mango i cebuli, takie jak dawniej w Londynie, dojrzewały w słoikach, które wyniósł do piwniczki na wina. Plastry wosku ułożone w miskach na kredensie obsychały i czekały, aż – przetopione – staną się świeczkami lub, po wymieszaniu z oliwą z oliwek i sprasowaniu, posłużą za mydło. Gwałtowne burze trafiły do puszek wraz z powidłami.
Wspomnienia skapywały na sosnową podłogę. Łzy zmieniały się w krople potu. Escoffier nie zwracał na to uwagi. Był zbyt zajęty spisywaniem swoich wspomnień. Monte Carlo na nowo rozkwitło, a wraz z nim, niespodziewanie, również La Villa Fernand. Monte Carlo było niczym skalista wyspa niesiona przez nieskazitelny błękit wód Lazurowego Wybrzeża w stronę Prowansji. Ozdobione willami
i rezydencjami tonącymi w kwiatach bugenwilli było fortecą, magicznym deserem, surrealistycznym tortem weselnym zwieńczonym pozłacanymi kasynami, hotelami i kawiarniami, które rozjaśniały noc, jakby utkane z cukru i zbłąkanych gwiazd. Należąca do Escoffiera La Villa Fernand, okazała rezydencja z kamienia, rozciągała się wzdłuż krętej linii wybrzeża. Każdego wieczoru nad horyzontem zbierały się chmury i spychały różowe słońce w przejmujący szum błękitu, prosto do morza. (…)"
"To tylko kuchnia – pomyślała. – Po prostu przygotowujecie coś do jedzenia. Paliwo dla ciała i umysłu. To nie poezja. Ale to była poezja. Delphine zrozumiała to w chwili, gdy zaczęli pracę. Escoffier tworzył każde danie, a reszta patrzyła. Potem kolejno przygotowywali następne porcje. System brigade de cuisine sprawiał, że kucharze poruszali się, jakby tańczyli, szybko wpadając w uporządkowany rytm. Talerze trafiały z rąk do rąk. Ludzie płynęli, jak płyną wersy, uzupełniali się, dążąc do ostatecznej pointy. Powoli Delphine zaczynała rozumieć, że każda potrawa była stwarzana, a nie po prostu przyrządzana, jak się przyrządza tosty. Każda była piękna i głęboka na swój sposób, w każdej krył się inny rodzaj poezji.
Za każdym razem szefowie podawali sobie talerze z gotowymi daniami i w skupieniu degustowali: małe słonawe ostrygi z Korsyki na delikatnym posłaniu z różowej soli, sałatkę z wędzoną kaczką podawaną z białymi szparagami, wieprzowinę w sosie śmietanowym duszoną z gruszkami i jabłkami, młode ziemniaczki podsmażane na kaczym tłuszczu i oprószone truflami zebranymi późnym latem. Każde danie było bardziej niezwykłe od poprzedniego.
Po degustacji kucharze żywo dyskutowali. Każdy z mistrzów, bez względu na zajmowane stanowisko, mógł coś zasugerować. Raczej unikali pochwał.
Escoffier siedział naprzeciw żony i przyglądał się jej z uwagą, gdy jadła. Zdawał się oceniać reakcję Delphine na każde danie. (…)"
O autorce:
Nicole Mary Kelby - amerykańska pisarka polskiego pochodzenia (jej ojciec pochodził z Krakowa), autorka opowiadań i powieści. Mieszka na Florydzie, gdzie pracowała jako reporterka, wydawca i pedagog. Jest autorką pięciu książek, w tym bestsellera In The Company of Angels, wielokrotnie nagradzanej kolekcji opowieści Travel Guide for Reckless Hearts i książki The Constant Art of Being a Writer: The Life, the Work & the Business of Fiction (Writer’s Digest Books). Przez Southern Arts Federation została mianowana "Wybitną Południową Artystką". Jej książki uzyskały liczne nagrody, w tym Złoty Medal od Florida Book Awards, zostały też przetłumaczone na kilka języków, są polecane m.in. przez The Literary Guild, a dwie jej powieści Theater of the Stars i Whale Season są rekomendowane do ekranizacji. Nicole Mary Kelby pisze też bloga At Escoffier’s Table, gdzie bada duchowe, etyczne i literackie wpływy sztuki kulinarnej.
Wydawnictwo ZNAK/ Informacja prasowa
"Ten, kto nie ma dobrego podejścia do kobiet, nie zostanie nigdy wielkim szefem kuchni.
Kiedy Delphine pierwszy raz odwiedziła Escoffiera w jego kuchni, zrozumiała, co mają na myśli ludzie, którzy mówią, że jest prawdziwym artystą. Specjalnie dla niej oprószył jajka posiekanym masłem, dodał śmietanę, umieścił krem w kieszonkach z brioszek i położył je na porcelanowych talerzach. Jeden kęs. Jeden pocałunek. Przepadła. Tak jak zresztą i inne kobiety, które Escoffier uwodził jedzeniem."
Książkę polecają:
Beata Tyszkiewicz:
"Nie ma bardziej smakowitej lektury! Ta książka pozwoliła mi przeżyć chwile wiary w uczucia i pasje."
Michel Moran, francuski szef kuchni i restaurator, juror programu MasterChef:
"Wyśmienita opowieść o miłości, jedzeniu i miłości do jedzenia."
Robert Sowa:
"Białe trufle to wielka uczta, nie tylko smakowita opowieść o miłości, francuskiej kuchni i miłości do jedzenia. To przede wszystkim zmysłowa historia o jednym z najlepszych szefów kuchni we Francji - Auguście Escoffierze. Wykwintna lektura, polecam!"
Fragmenty książki:
"Tamtego lata w kuchni unosił się zapach anyżku, przyprawy do marynat i jagód jałowca. Dżem arbuzowy, galaretki z lawendy i kandyzowany koper włoski stygły powoli na półkach w spiżarni. Pikle z mango i cebuli, takie jak dawniej w Londynie, dojrzewały w słoikach, które wyniósł do piwniczki na wina. Plastry wosku ułożone w miskach na kredensie obsychały i czekały, aż – przetopione – staną się świeczkami lub, po wymieszaniu z oliwą z oliwek i sprasowaniu, posłużą za mydło. Gwałtowne burze trafiły do puszek wraz z powidłami.
Wspomnienia skapywały na sosnową podłogę. Łzy zmieniały się w krople potu. Escoffier nie zwracał na to uwagi. Był zbyt zajęty spisywaniem swoich wspomnień. Monte Carlo na nowo rozkwitło, a wraz z nim, niespodziewanie, również La Villa Fernand. Monte Carlo było niczym skalista wyspa niesiona przez nieskazitelny błękit wód Lazurowego Wybrzeża w stronę Prowansji. Ozdobione willami
i rezydencjami tonącymi w kwiatach bugenwilli było fortecą, magicznym deserem, surrealistycznym tortem weselnym zwieńczonym pozłacanymi kasynami, hotelami i kawiarniami, które rozjaśniały noc, jakby utkane z cukru i zbłąkanych gwiazd. Należąca do Escoffiera La Villa Fernand, okazała rezydencja z kamienia, rozciągała się wzdłuż krętej linii wybrzeża. Każdego wieczoru nad horyzontem zbierały się chmury i spychały różowe słońce w przejmujący szum błękitu, prosto do morza. (…)"
"To tylko kuchnia – pomyślała. – Po prostu przygotowujecie coś do jedzenia. Paliwo dla ciała i umysłu. To nie poezja. Ale to była poezja. Delphine zrozumiała to w chwili, gdy zaczęli pracę. Escoffier tworzył każde danie, a reszta patrzyła. Potem kolejno przygotowywali następne porcje. System brigade de cuisine sprawiał, że kucharze poruszali się, jakby tańczyli, szybko wpadając w uporządkowany rytm. Talerze trafiały z rąk do rąk. Ludzie płynęli, jak płyną wersy, uzupełniali się, dążąc do ostatecznej pointy. Powoli Delphine zaczynała rozumieć, że każda potrawa była stwarzana, a nie po prostu przyrządzana, jak się przyrządza tosty. Każda była piękna i głęboka na swój sposób, w każdej krył się inny rodzaj poezji.
Za każdym razem szefowie podawali sobie talerze z gotowymi daniami i w skupieniu degustowali: małe słonawe ostrygi z Korsyki na delikatnym posłaniu z różowej soli, sałatkę z wędzoną kaczką podawaną z białymi szparagami, wieprzowinę w sosie śmietanowym duszoną z gruszkami i jabłkami, młode ziemniaczki podsmażane na kaczym tłuszczu i oprószone truflami zebranymi późnym latem. Każde danie było bardziej niezwykłe od poprzedniego.
Po degustacji kucharze żywo dyskutowali. Każdy z mistrzów, bez względu na zajmowane stanowisko, mógł coś zasugerować. Raczej unikali pochwał.
Escoffier siedział naprzeciw żony i przyglądał się jej z uwagą, gdy jadła. Zdawał się oceniać reakcję Delphine na każde danie. (…)"
O autorce:
Nicole Mary Kelby - amerykańska pisarka polskiego pochodzenia (jej ojciec pochodził z Krakowa), autorka opowiadań i powieści. Mieszka na Florydzie, gdzie pracowała jako reporterka, wydawca i pedagog. Jest autorką pięciu książek, w tym bestsellera In The Company of Angels, wielokrotnie nagradzanej kolekcji opowieści Travel Guide for Reckless Hearts i książki The Constant Art of Being a Writer: The Life, the Work & the Business of Fiction (Writer’s Digest Books). Przez Southern Arts Federation została mianowana "Wybitną Południową Artystką". Jej książki uzyskały liczne nagrody, w tym Złoty Medal od Florida Book Awards, zostały też przetłumaczone na kilka języków, są polecane m.in. przez The Literary Guild, a dwie jej powieści Theater of the Stars i Whale Season są rekomendowane do ekranizacji. Nicole Mary Kelby pisze też bloga At Escoffier’s Table, gdzie bada duchowe, etyczne i literackie wpływy sztuki kulinarnej.
Wydawnictwo ZNAK/ Informacja prasowa
kołczu