Blog Kuchnia Pysznościowa to kolejne wyjątkowe miejsce w blogosferze kulinarnej. Pełne kuszących smaków, wyrazistych aromatów i oryginalnych połączeń. Wszystkie potrawy opatrzone są apetycznymi zdjęciami. Ostrzegam, od samego patrzenia możecie zrobić się głodni.
Autorką bloga jest Kasia Bolek, która wyjątkowymi smakami rozpieszcza najbliższych. Na żadnej imprezie nie pojawia się z pustymi rękami. Zawsze trzyma w nich przepiękny, przesmaczny, własnoręcznie wykonany tort. Co daje jej gotowanie? Jakiego składnika nigdy nie zabraknie w jej kuchni i z czym zamierza się zmierzyć w przyszłości? Przeczytajcie!
Co stało się impulsem do tego, że postanowiłaś założyć blog kulinarny?
Miałam akurat nieco wolnego czasu i mocno denerwowałam się już na małe karteluszki z zapisanymi na nich przepisami, które leżały wszędzie w domu rodziców i w mieszkaniu mojego mężczyzny. Te karteluszki miały to do siebie, że zawsze się gubiły gdy akurat jakiegoś przepisu potrzebowałam, albo też były w drugim mieszkaniu niż to, w którym akurat gotowałam.
Wymyśliłam, że w internecie po prostu w jednym i drugim domu będę miała wszystko pod ręką. Tak zaczęłam, a potem już blog pomógł mi się zdyscyplinować, gotować więcej i faktycznie spisywać dokładnie to co wymyśliłam. Przy okazji podszkoliłam się w zdjęciach i mam motywację, żeby cały czas coś wymyślać.
Masz wiele obowiązków. Jesteś mamą. Jak udaje Ci się wszystko pogodzić? Zdradź nam swój sekret na dobrą organizację?
No cóż, ja mam wciąż wrażenie że organizacja to moja najsłabsza strona. A tak na poważnie staram się planować np. co i kiedy ugotuję (czy mogę to zrobić wieczorem po zaśnięciu Lucy, czy musi być podane na świeżo). Rozdzielam zadania i wysyłam mężczyznę np. po zakupy, chociaż to niełatwe bo często ma wyjazdy służbowe. Czasem podrzucam dziecko na dłużej do dziadków. A co najważniejsze przyzwyczajam się do myśli, że nic nie można zaplanować. Jednym słowem staram się zapanować nad chaosem, dużo improwizuję i ćwiczę swój spokój oraz cierpliwość.
Twój ulubiony składnik kulinarny to... Dlaczego?
Mam problem, żeby wskazać jeden ulubiony składnik. Cała rodzina zakrzyknęła, że powinna być to czekolada, bo ją uwielbiam miłością ogromną. Ciasta czekoladowe, serniki, ciasteczka, koktajle, kremy do smarowania. Uwielbiam wszystko - byle było z czekoladą.
Wymieniłabym jeszcze cynamon. Jest to przyprawa, którą dodaję zarówno do słodkich wypieków, jak i do wytrawnych, np. mięs czy sosów pomidorowych. Mój mężczyzna za to twierdzi, że makaron to moje drugie imię i niedługo sama zamienię się w kluskę.
Co możesz uznać za swój największy sukces 2016 roku zarówno pod względem kulinarnym, jak i prywatnym?
Rok 2016, w odróżnieniu od poprzedniego, był na szczęście spokojny i obył się bez wywrotowych wydarzeń. W ciągu tego roku pracowałam nad swoimi umiejętnościami i planowałam co chcę zrobić ze sobą po zakończonym urlopie macierzyńskim. Do moich osobistych sukcesów zaliczę uwolnienie się ostatecznie od pracy w korporacji, coraz większe zadowolenie ze zdjęć kulinarnych i to... że zaraziłam moją Luśkę miłością do książek.
Twoja mocna strona to torty - są przecudne! Co sprawiło, że wyspecjalizowałaś się akurat w tej dziedzinie? Z jakiego swojego wypieku jesteś najbardziej dumna?
Leżałam kiedyś przez pół roku z nogą w gipsie. Obejrzałam wówczas wszystkie odcinki programu "Słodki Biznes" z Buddym Valastro i zapragnęłam robić podobne torty (tylko na mniejszą skalę ze względu na możliwości). To był początek.
Z biegiem czasu, krewni i znajomi zaczęli prosić mnie, bym z okazji wszelkich możliwych uroczystości wręczała im właśnie takie słodkie prezenty... A ponieważ rodzinę mam dużą, to miałam jak ćwiczyć. Poza tym okazało się, że ugniatanie masy cukrowej bardzo mnie relaksuje, więc po ciężkim dniu w pracy chętnie w ten sposób spędzałam czas. Teraz niestety tego wolnego czasu jest nieco mniej.
Jestem szczególnie dumna z dwóch tortów. Jeden był dwupiętrowy, w środku z różowymi biszkoptami, z wierzchu obsypany kwiatami. Miałam dużo stresu przy ich robieniu, bo zamawiała go florystka z zawodu, więc kwiaty musiały być jak najbardziej realistyczne. A do tego robiłam go w już mocno zaawansowanej ciąży i szczerze mówiąc duży brzuch nieco przeszkadzał w pracy.
Drugi - to tort pożegnalny mojej koleżanki z pracy. Chciała uhonorować wszystkich swoich znajomych i na torcie było 26 twarzy, każda musiała odpowiadać faktycznej osobie, czyli np. okulary, odstające uszy, długie blond włosy itp. Spędziłam nad tymi buźkami naprawdę dużo czasu, ale okazało się, że wszyscy zainteresowani byli w stanie się odnaleźć, czyli praca się udała.
Co daje Ci gotowanie? Dlaczego lubisz to robić?
Lubię gotować, bo po prostu ja bardzo lubię jeść. I lubię też karmić najbliższych. Satysfakcję sprawia mi, gdy wymyślę jakiś nowy przepis i widzę, że nagle w zawrotnym tempie opróżniany jest garnek z zupą, czy blaszka z ciastem. Czuję się mile połechtana gdy własna mama, albo nawet całkiem obcy ludzie proszą mnie o przepisy lub rady kulinarne.
Czy jest takie danie/wypiek, który od dawna chcesz zrobić, ale coś Cię przed tym powstrzymuje?
Beza, niestety ale to jest coś co mnie już kilkukrotnie pokonało. Różne przepisy, różne miski, trzepaczki, fazy księżyca i odczyniane czary. Nijak mi bezy nie chcą wyjść takie jak być powinny, dobrze wysuszone i chrupkie. Ale myślę, że w niedalekiej przyszłości wybiorę się na kurs do Bożeny Sikoń w Tortowni.
Skąd czerpiesz kulinarne inspiracje? Czy masz jakieś autorytety, za którymi podążasz?
Inspiracją kulinarną są dla mnie podróże i te dalsze i te całkiem bliskie, jak np. wyprawa do pobliskiej cukierni. Dodatkowo mam to szczęście, że prawie każdy członek mojej (naprawdę) wielkiej rodziny lubi jeść i gotować i zawsze chętnie dzieli się przepisami.
Wśród znanych kucharzy uwielbiam oglądać programy Tomka Jakubiaka, bo jest takim pozytywnym wariatem. Ilekroć go oglądam podczas gotowania, od razu robię się głodna. Rachel Khoo zachwyciła mnie swoją niesamowitą kobiecością i prostszymi wersjami skomplikowanych francuskich klasyków. Lubię też oglądać piękne zdjęcia kulinarne np. Katie Quinn Davies i na ich podstawie wymyślać własne przepisy.
Natomiast w kwestiach tortów i wszelkich dekoracji z masy cukrowej moją wyrocznią jest pan Tadeusz Branecki, który prowadzi kursy w Akademii Tortownia.
Na Twoim stole częściej pojawiają się przepisy na słodko czy na słono? Dlaczego?
Pół na pół. Osobiście jestem łasuchem i uważam dzień bez deseru za dzień stracony. Reszta naszej małej komórki społecznej chyba też tak uważa, bo piekarnik prawie cały czas jest w użyciu. Jednocześnie staram się przygotowywać zdrowe posiłki dla mężczyzny swojego życia i naszej córeczki. Na szczęście oboje są smakoszami i mogę szaleć w kuchni trochę bardziej niż przy tradycyjnym kotlecie z ziemniakami.
Jaki sprzęt lub gadżet kulinarny ułatwia Ci pracę w kuchni?
Pracę w kuchni zdecydowanie ułatwia mi blender taki z wymiennymi końcówkami. Mogę nim miksować, ubijać, mieszać kruche i drożdżowe ciasto, ścierać na tarce, ciąć w plasterki. To moja druga ręka w kuchni przy robieniu ciast, sałatek, koktajli czy innych past kanapkowych. Jednym słowem dbam o niego, chucham i dmucham, bo bez niego sobie nie poradzę w szybkim przygotowywaniu potraw.
Mój przepis popisowy to mus czekoladowy z malinami. Jest w nim moja ulubiona czekolada i jeszcze maliny (najlepiej z własnej działki). Pyszny, rozpływający się w ustach, zachwycający wszystkich, nawet wymagającą teściową. Do tego jest to tak prosty przepis, że nawet ktoś kto ma dwie lewe ręce w kuchni na pewno sobie z nim poradzi.
MUS CZEKOLADOWY Z MALINAMI
Składniki:
Ciasteczkowy spód:
- 150g herbatników
- 2 łyżeczki kakao
- 100g roztopionego masła
Mus czekoladowy:
- 250g serka mascarpone
- 300ml śmietanki 36%
- 200g gorzkiej czekolady
- chlust rumu
- szczypta soli
- kakao
- ok. 100-200g malin
Sposób przygotowania:
1. Herbatniki rozdrobnić na drobno w mikserze. Wymieszać je dokładnie z kakao i roztopionym masłem. Tak przygotowaną mieszanką wyłożyć spód przygotowanej blaszki (używałam tortownicy o średnicy 22cm). Ugnieść lekko herbatniki i wstawić całość do lodówki.
2. Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej.
3. Schłodzoną śmietankę ubić na sztywno. Dodawać do niej stopniowo serek mascarpone, a następnie przestudzoną czekoladę, sól i rum.
4. Na ciasteczkowym spodzie rozłożyć równomiernie maliny. Na owoce wyłożyć przygotowany mus czekoladowy i wygładzić wierzch szpatułką. Wierzch oprószyć kakao i wstawić mus do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc.
* W musie czekoladowym świetnie sprawdzą się też truskawki, jeżyny lub wiśnie
SMACZNEGO!
Autorką bloga jest Kasia Bolek, która wyjątkowymi smakami rozpieszcza najbliższych. Na żadnej imprezie nie pojawia się z pustymi rękami. Zawsze trzyma w nich przepiękny, przesmaczny, własnoręcznie wykonany tort. Co daje jej gotowanie? Jakiego składnika nigdy nie zabraknie w jej kuchni i z czym zamierza się zmierzyć w przyszłości? Przeczytajcie!
Co stało się impulsem do tego, że postanowiłaś założyć blog kulinarny?
Miałam akurat nieco wolnego czasu i mocno denerwowałam się już na małe karteluszki z zapisanymi na nich przepisami, które leżały wszędzie w domu rodziców i w mieszkaniu mojego mężczyzny. Te karteluszki miały to do siebie, że zawsze się gubiły gdy akurat jakiegoś przepisu potrzebowałam, albo też były w drugim mieszkaniu niż to, w którym akurat gotowałam.
Wymyśliłam, że w internecie po prostu w jednym i drugim domu będę miała wszystko pod ręką. Tak zaczęłam, a potem już blog pomógł mi się zdyscyplinować, gotować więcej i faktycznie spisywać dokładnie to co wymyśliłam. Przy okazji podszkoliłam się w zdjęciach i mam motywację, żeby cały czas coś wymyślać.
Masz wiele obowiązków. Jesteś mamą. Jak udaje Ci się wszystko pogodzić? Zdradź nam swój sekret na dobrą organizację?
No cóż, ja mam wciąż wrażenie że organizacja to moja najsłabsza strona. A tak na poważnie staram się planować np. co i kiedy ugotuję (czy mogę to zrobić wieczorem po zaśnięciu Lucy, czy musi być podane na świeżo). Rozdzielam zadania i wysyłam mężczyznę np. po zakupy, chociaż to niełatwe bo często ma wyjazdy służbowe. Czasem podrzucam dziecko na dłużej do dziadków. A co najważniejsze przyzwyczajam się do myśli, że nic nie można zaplanować. Jednym słowem staram się zapanować nad chaosem, dużo improwizuję i ćwiczę swój spokój oraz cierpliwość.
Twój ulubiony składnik kulinarny to... Dlaczego?
Mam problem, żeby wskazać jeden ulubiony składnik. Cała rodzina zakrzyknęła, że powinna być to czekolada, bo ją uwielbiam miłością ogromną. Ciasta czekoladowe, serniki, ciasteczka, koktajle, kremy do smarowania. Uwielbiam wszystko - byle było z czekoladą.
Wymieniłabym jeszcze cynamon. Jest to przyprawa, którą dodaję zarówno do słodkich wypieków, jak i do wytrawnych, np. mięs czy sosów pomidorowych. Mój mężczyzna za to twierdzi, że makaron to moje drugie imię i niedługo sama zamienię się w kluskę.
Co możesz uznać za swój największy sukces 2016 roku zarówno pod względem kulinarnym, jak i prywatnym?
Rok 2016, w odróżnieniu od poprzedniego, był na szczęście spokojny i obył się bez wywrotowych wydarzeń. W ciągu tego roku pracowałam nad swoimi umiejętnościami i planowałam co chcę zrobić ze sobą po zakończonym urlopie macierzyńskim. Do moich osobistych sukcesów zaliczę uwolnienie się ostatecznie od pracy w korporacji, coraz większe zadowolenie ze zdjęć kulinarnych i to... że zaraziłam moją Luśkę miłością do książek.
Twoja mocna strona to torty - są przecudne! Co sprawiło, że wyspecjalizowałaś się akurat w tej dziedzinie? Z jakiego swojego wypieku jesteś najbardziej dumna?
Leżałam kiedyś przez pół roku z nogą w gipsie. Obejrzałam wówczas wszystkie odcinki programu "Słodki Biznes" z Buddym Valastro i zapragnęłam robić podobne torty (tylko na mniejszą skalę ze względu na możliwości). To był początek.
Z biegiem czasu, krewni i znajomi zaczęli prosić mnie, bym z okazji wszelkich możliwych uroczystości wręczała im właśnie takie słodkie prezenty... A ponieważ rodzinę mam dużą, to miałam jak ćwiczyć. Poza tym okazało się, że ugniatanie masy cukrowej bardzo mnie relaksuje, więc po ciężkim dniu w pracy chętnie w ten sposób spędzałam czas. Teraz niestety tego wolnego czasu jest nieco mniej.
Jestem szczególnie dumna z dwóch tortów. Jeden był dwupiętrowy, w środku z różowymi biszkoptami, z wierzchu obsypany kwiatami. Miałam dużo stresu przy ich robieniu, bo zamawiała go florystka z zawodu, więc kwiaty musiały być jak najbardziej realistyczne. A do tego robiłam go w już mocno zaawansowanej ciąży i szczerze mówiąc duży brzuch nieco przeszkadzał w pracy.
Drugi - to tort pożegnalny mojej koleżanki z pracy. Chciała uhonorować wszystkich swoich znajomych i na torcie było 26 twarzy, każda musiała odpowiadać faktycznej osobie, czyli np. okulary, odstające uszy, długie blond włosy itp. Spędziłam nad tymi buźkami naprawdę dużo czasu, ale okazało się, że wszyscy zainteresowani byli w stanie się odnaleźć, czyli praca się udała.
Co daje Ci gotowanie? Dlaczego lubisz to robić?
Lubię gotować, bo po prostu ja bardzo lubię jeść. I lubię też karmić najbliższych. Satysfakcję sprawia mi, gdy wymyślę jakiś nowy przepis i widzę, że nagle w zawrotnym tempie opróżniany jest garnek z zupą, czy blaszka z ciastem. Czuję się mile połechtana gdy własna mama, albo nawet całkiem obcy ludzie proszą mnie o przepisy lub rady kulinarne.
Czy jest takie danie/wypiek, który od dawna chcesz zrobić, ale coś Cię przed tym powstrzymuje?
Beza, niestety ale to jest coś co mnie już kilkukrotnie pokonało. Różne przepisy, różne miski, trzepaczki, fazy księżyca i odczyniane czary. Nijak mi bezy nie chcą wyjść takie jak być powinny, dobrze wysuszone i chrupkie. Ale myślę, że w niedalekiej przyszłości wybiorę się na kurs do Bożeny Sikoń w Tortowni.
Skąd czerpiesz kulinarne inspiracje? Czy masz jakieś autorytety, za którymi podążasz?
Inspiracją kulinarną są dla mnie podróże i te dalsze i te całkiem bliskie, jak np. wyprawa do pobliskiej cukierni. Dodatkowo mam to szczęście, że prawie każdy członek mojej (naprawdę) wielkiej rodziny lubi jeść i gotować i zawsze chętnie dzieli się przepisami.
Wśród znanych kucharzy uwielbiam oglądać programy Tomka Jakubiaka, bo jest takim pozytywnym wariatem. Ilekroć go oglądam podczas gotowania, od razu robię się głodna. Rachel Khoo zachwyciła mnie swoją niesamowitą kobiecością i prostszymi wersjami skomplikowanych francuskich klasyków. Lubię też oglądać piękne zdjęcia kulinarne np. Katie Quinn Davies i na ich podstawie wymyślać własne przepisy.
Natomiast w kwestiach tortów i wszelkich dekoracji z masy cukrowej moją wyrocznią jest pan Tadeusz Branecki, który prowadzi kursy w Akademii Tortownia.
Na Twoim stole częściej pojawiają się przepisy na słodko czy na słono? Dlaczego?
Pół na pół. Osobiście jestem łasuchem i uważam dzień bez deseru za dzień stracony. Reszta naszej małej komórki społecznej chyba też tak uważa, bo piekarnik prawie cały czas jest w użyciu. Jednocześnie staram się przygotowywać zdrowe posiłki dla mężczyzny swojego życia i naszej córeczki. Na szczęście oboje są smakoszami i mogę szaleć w kuchni trochę bardziej niż przy tradycyjnym kotlecie z ziemniakami.
Jaki sprzęt lub gadżet kulinarny ułatwia Ci pracę w kuchni?
Pracę w kuchni zdecydowanie ułatwia mi blender taki z wymiennymi końcówkami. Mogę nim miksować, ubijać, mieszać kruche i drożdżowe ciasto, ścierać na tarce, ciąć w plasterki. To moja druga ręka w kuchni przy robieniu ciast, sałatek, koktajli czy innych past kanapkowych. Jednym słowem dbam o niego, chucham i dmucham, bo bez niego sobie nie poradzę w szybkim przygotowywaniu potraw.
Mój przepis popisowy to mus czekoladowy z malinami. Jest w nim moja ulubiona czekolada i jeszcze maliny (najlepiej z własnej działki). Pyszny, rozpływający się w ustach, zachwycający wszystkich, nawet wymagającą teściową. Do tego jest to tak prosty przepis, że nawet ktoś kto ma dwie lewe ręce w kuchni na pewno sobie z nim poradzi.
MUS CZEKOLADOWY Z MALINAMI
Składniki:
Ciasteczkowy spód:
- 150g herbatników
- 2 łyżeczki kakao
- 100g roztopionego masła
Mus czekoladowy:
- 250g serka mascarpone
- 300ml śmietanki 36%
- 200g gorzkiej czekolady
- chlust rumu
- szczypta soli
- kakao
- ok. 100-200g malin
Sposób przygotowania:
1. Herbatniki rozdrobnić na drobno w mikserze. Wymieszać je dokładnie z kakao i roztopionym masłem. Tak przygotowaną mieszanką wyłożyć spód przygotowanej blaszki (używałam tortownicy o średnicy 22cm). Ugnieść lekko herbatniki i wstawić całość do lodówki.
2. Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej.
3. Schłodzoną śmietankę ubić na sztywno. Dodawać do niej stopniowo serek mascarpone, a następnie przestudzoną czekoladę, sól i rum.
4. Na ciasteczkowym spodzie rozłożyć równomiernie maliny. Na owoce wyłożyć przygotowany mus czekoladowy i wygładzić wierzch szpatułką. Wierzch oprószyć kakao i wstawić mus do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc.
* W musie czekoladowym świetnie sprawdzą się też truskawki, jeżyny lub wiśnie
SMACZNEGO!