Z czytelnikami swojego bloga Opycha.pl chętnie wdaje się w dyskusję, bo jak sama twierdzi, może z tego wyjść jedynie coś dobrego, przede wszystkim zaś spory to pierwszy krok do tego, by odkryć nowe smaki.
Bez jakich gadżetów blogerka nie wyobraża sobie pracy w kuchni? Jakim pasjom oddaje się w wolnych chwilach i dlaczego nie kupuje książek kulinarnych wydawanych przez celebrytów? Tego wszystkiego dowiesz się z naszej rozmowy!
Twój blog to prawdziwa kopalnia wiedzy dla nowicjuszy, przepisy są proste i przystępnie opisane. Skąd pomysł na taką formę bloga?
Dawniej robiłam przepisy totalnie pod siebie. Wtedy jeszcze nagminnie korzystałam z książek kucharskich typu "kuchnie świata", "wykwintna kuchnia". Jednak zarówno w pracy jak i od znajomych słyszałam, że oni nie gotują, bo nie umieją, szkoda im na to czasu, albo nie wiedzą jak się za to zabrać. Ja nie miałam skąd się uczyć.
Gdy byłam nastolatką, nie umiałam nawet usmażyć jajecznicy, ale gdzieś podświadomie czułam, że chcę gotować. Nadal nie wiem jak to się stało, że nagle zaczęło mi to przychodzić bez problemu.
Chciałabym więc pokazać innym, że to nie jest fizyka kwantowa i można się tego nauczyć, tylko trzeba znaleźć w sobie minimum chęci i słuchać dobrych wskazówek. To, że większość potraw składa się z niewielkiej ilości składników przyszło samo.
Najbardziej cieszy mnie, gdy wiem, że przeze mnie zaczął gotować ktoś, kto nigdy tego nie robił i nie zamierzał zacząć. Właśnie teraz mam takiego jednego czytelnika, którego nawet znam prywatnie. Pękam z dumy i cieszę się, że komuś się mój blog przydaje ;)
Spośród różnych działów moją uwagę zwróciła zakładka "Coś dla teściowej"... Czy wszystkie przepisy, które się tam znajdują spotkały
się z aprobatą wyżej wymienionej?
Dział "coś dla teściowej" powstał spontanicznie i prawdę mówiąc rzadko coś do niego wrzucam, bo też moje przepisy są mało tradycyjne. Nie są to przepisy testowane na mojej teściowej, bo u mnie tego problemu nie ma. Teściowa jest aktywna, często podróżuje, więc nie wybrzydza i chętnie próbuje nowości.
Zaglądam czasem do grup kulinarnych na Facebooku, tam w pewnym momencie pojawiało się często pytanie od młodych kobiet:
"ratunku, mam w niedzielę teściową na obiedzie, co ugotować?". Dbam o to, aby do tego działu trafiały przepisy proste (aby uniknąć wpadki) i bardziej tradycyjne, bo nie każdy ma tyle szczęścia co ja ;) Dlatego też znalazł się tam np. pieczony kurczak.
Jakie są Twoje ulubione przyprawy?
Przyprawy to czasami temat rzeka... Często gotuję na węch i moja filozofia mówi, że dobre jedzenie dobrze pachnie. Tutaj własnie pomagają przyprawy, jednak niektóre z nich bywają niemal bezwonne. Ostatnio uczę się stosować płatki drożdżowe, które nadają wegańskim potrawom serowy smak, ale nie mają aż tak intensywnego zapachu. W mojej czołówce będzie wędzona papryka. Jest tak wyrazista, że podbije smak każdej potrawy!
Cenię sobie mielony liść laurowy, ponieważ nadaje ciekawy smak, a w przeciwieństwie do liści w całości nie przeszkadza w jedzeniu. Często
używam kminku, ponieważ jem mało mięsa, zatem gdy pojawiają się strączki, to automatycznie po niego sięgam (zapobiega późniejszym
"efektom" spożycia np. fasoli. Nie wiem, czy mogę podciągnąć to pod przyprawy, ale lubię dodawać do potraw miód. To efekt tego, że bardzo nie lubię smaku cukru. Mam to szczęście, że ograniczenie cukru nie sprawia mi problemu, bo zwyczajnie go nie lubię.
Zdarza Ci się wspominać, że wypieki (ciasta) nie są Twoją mocną stroną. A w której dziedzinie czujesz się w kuchni najlepiej?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Lubię czasem przygotowywać mięso i z tego, co wiem, robię to dobrze. Około dwa tygodnie temu robiłam mięso z dzika, kompletnie dla mnie nowy rodzaj mięsa i z reakcji i własnej opinii mogę wnioskować, że wyszło całkiem nieźle.
Mimo wszystko chyba jednak odpowiem bardziej przewrotnie, bo najlepiej czuję się w temacie "obcinania i upraszczania" składników. Gdy widzę, że potrawa ma skład długi jak moja lista zakupów na cały tydzień, to szukam co da się pominąć tak, aby danie nadal było dobre. Prostota - to jest dla mnie najważniejsze!
Czy korzystasz z dobrodziejstwa książek kucharskich, czy częściej zaglądasz do Internetu?
I tu mnie masz! Moja półka na regale dosłownie ugina się pod książkami kucharskimi. Uwielbiam je kupować. Potem do nich zaglądam raz lub dwa...
Kiedyś z nich korzystałam, teraz raczej się nimi posiłkuję, gdy robię coś pierwszy raz. Tak było np. w przypadku ozorów wołowych, nie wiedziałam jak to obrobić. Mam książkę "Encyklopedia sztuki kulinarnej", gdzie znalazłam przepis na ozory w szarym sosie. Przygotowałam mięso zgodnie z przepisem, sos zrobiłam swój.
Jeśli jednak ktoś dopiero zaczyna przygodę z kuchnią lub ma podstawowe umiejętności, ale kombinowanie na własną rękę kończy się fatalnie, to polecam korzystać z książek kucharskich, ale kupować je z głową. Ja unikam książek, które są firmowane przez celebrytów nie będących kucharzami. Niczego im nie ujmując - nie znam ich prywatnie, nie wiem jaki mają warsztat, więc możliwe, że gotowanie nie wychodzi im tak perfekcyjnie jak pozowanie na ściankach i występy w telewizji. Ponadto przestrzegam też - to, że kucharz jest znany i medialny nie oznacza, iż jest dobrym kucharzem i warto inwestować w jego książkę.
Do Internetu też oczywiście zaglądam, jeśli uda mi się znaleźć coś ciekawego i mi to smakuje, to chętnie udostępniam przepis n swojej stronie na Facebooku i polecam innym.
Blogerom kulinarnym "podobno" także zdarzają się wpadki. Czy pamiętasz swoją mniej lub bardziej spektakularną wpadkę?
Nie muszę daleko sięgać pamięcią... Kilka dni temu napisał do mnie Pan, którego znam prywatnie, ale nie jesteśmy bliskimi kolegami. Wytknął mi błąd w przepisie "chilli con carne po mojemu". Otóż ja zastosowałam w przepisie kminek i dostałam burę, bo do oryginału używa się kminu rzymskiego (kuminu), a to dwie różne przyprawy.
Przyjęłam uwagę ze spokojem, zmieniłam wstęp do wpisu, bo faktycznie napisałam, iż do chilli con carne używa się kminku. Uprzedziłam jednak, że sam tytuł przepisu już informuje, że to nie będzie przepis tradycyjny, tylko mój, więc absolutnie nie czuję obowiązku zmiany czegokolwiek. Wiem, iż przepis już był wykorzystywany przez czytelników i im smakowało, nie będę więc teraz go wywracać na drugą stronę. Trzeba pamiętać, że każdy bloger, nie tylko kulinarny, to jednak nadal też człowiek i zdarzają się pomyłki.
Ponadto każdy specjalista w swojej dziedzinie nie byłby w stanie posiąść tematyki swojego fachu w 100%. I to jest fantastyczne! Ja uwielbiam, jak ktoś się ze mną wdaje w dyskusję o przepisach - tak tworzy się nowe smaki.
Bez jakich gadżetów w kuchni nie potrafisz się obyć i dlaczego?
Blender! Bez niego nie byłoby sporej części moich przepisów. Błyskawiczne zupy krem, pesto ze wszystkiego, co się da... to nie jest takie proste bez blendera! Ważne jednak, aby nigdy nie zapomnieć, że najdroższe gadżety nie ułatwią nam tak pracy w kuchni jak ostry nóż.
Co lubisz robić w wolnym czasie?
W wolnym czasie lubię podróżować i poznawać ludzi. Ponadto mam w domu sztalugę, tylko natchnienia i czasu jakoś ostatnio brak... Lubię bywać w różnych miejscach. Do tego jeszcze aktywność fizyczna. Lubię zrobić trening z Ewą Chodakowską lub pobiegać, choć ostatnio z racji małych zawirowań wypadłam z rytmu. Uwielbiam też zdobywać nowe umiejętności.
Próbuję poduczyć się z fotografii (co łączy się też z prowadzeniem bloga). Wczoraj natomiast zakończyłam mały remont, podczas którego gipsowałam i malowałam ściany. Myślę jednak, że to wszystko łączy się z kulinariami. Jedzenie to życie i z każdym dniem mówi się głośniej o tym, że ma ono wpływ na nasze funkcjonowanie każdego dnia. Mnie to wszystko inspiruje i nie zamierzam ograniczać się tylko do siedzenia przy komputerze czy stania przy garach!
Ania podzieliła się z nami swoim przepisem na zapiekankę z ziemniaków, brokuła i boczku. Zachęcamy do wypróbowania!
Składniki:
- 3 średnie ziemniaki
- pół małego brokuła
- ok. 10 plastrów boczku (ilość orientacyjna)
- pół cebuli
- 2 ząbki czosnku
- jajko
- odrobina oleju lub oliwy
- sól
- pieprz
- opcjonalnie gałka muszkatołowa
Opis przygotowania:
Krok 1:
Obierz ziemniaki, pokrój i ugotuj w osolonej wodzie. Odcedź i odstaw.
Ugnieć ziemniaki. Dodaj sól, pieprz, szczyptę gałki muszkatołowej (jeśli używasz), podsmażony czosnek i cebulę, wbij jajko i zagnieć ponownie, aby składniki się dobrze wymieszały.
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni, a w międzyczasie wyłóż formę do tarty boczkiem. Przełóż do formy masę ziemniaczaną i powtykaj w nią różyczki brokuła. Włóż formę do piekarnika i piecz ok. 40 minut. Po upieczeniu wyjmij i daj jej chwilę odpocząć. Twoja zapiekanka a'la tarta z ziemniaków, brokuła i boczku jest już gotowa!