Być może moja teoria jest całkowicie abstrakcyjna, być może się mylę. Nie jestem bowiem w stanie dotrzeć do informacji na temat tego – kto wynalazł krajalnicę do jajek, do pieczywa czy obieraczkę do ziemniaków. Mogę tylko snuć przypuszczenia. Z natury swojej to raczej facet jest „Adamem Słodowym” to on jest wynalazcą. Pozwalam sobie więc snuć tezę, że to osobnik gatunku męskiego wynalazł obieraczkę do ziemniaków, krajalnicę do jajek i do pieczywa. Tylko musimy sobie postawić pytanie – po co to zrobił? Czy np. z lenistwa, z chęci pomocy swojej kobiecie w kuchni, sprytu, czy może z poczucia wstydu. Kiedy patrzę na siebie i innych mi podobnych, co by nie mówić – facetów dochodzę do pewnych wniosków, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że te wszystkie cuda techniki to robota facetów, a dlaczego? Właśnie. Znajdziemy tutaj chyba zarówno element wstydu, jak i lenistwa, raczej niestety chyba nie wchodzi tu w grę pomoc swojej kobiecie. Prędzej chęć udowodnienia jej czegoś w stylu – kto szybciej ukroi więcej chleba. Taka rywalizacja. Bardziej jednak przychylam się do opcji, która przemawia za wstydem (bo my faceci nie potrafimy pokroić ładnie chleba – tak, na pewno nie jeden z nas słyszał w swoim życiu – co ty za pajdy kroisz, jak to ugryźć, nie potrafimy pokroić jajka w drobną kostkę, zawsze nam się coś rozwali, albo pokroi nie tak jak powinno, bo z ziemniaków to my możemy zrobić kostkę do zupy, ale raczej nie ziemniaki, które chcielibyśmy położyć na talerzu). Odkąd pamiętam to unikałem obierania ziemniaków. Kiedy byłem na kolonii i za karę kazali mi i moim kolegom obierać ziemniaki zrozumiałem dlaczego .Ziemniaki, które obraliśmy, nie ze złości, ale z braku umiejętności wyglądały jak po ataku stonki mutanta. Z chlebem też miewamy problemy. Przypuszczam, że kiedyś jakiś leniwy mężczyzna, który usłyszał od swojej żony – Stefan obierz no ziemniaki wpadł na szatański pomysł i stworzył obieraczkę do ziemniaków, jak mogła wyglądać? Może jakiś brzeszczot wygięty pod odpowiednim kątem zaczepiony na patyku. Krajalnica to już sprawa bardziej skomplikowana, ale i tutaj jestem w stanie sobie wyobrazić faceta, który idzie do piwnicy pokroić chleb na swojej pile tarczowej, a chleb ma wkręcony w imadło. Krajalnica do jajek, być może to przypadek nieudanej pułapki na myszy, konstrukcja w sumie podobna. No dobrze,ale kto wynalazł maszynkę do robienia pierogów. Tu wydaje mi się sprawa dużo prostsza. Był sobie na pewno kiedyś jakiś Zygmunt, który postanowił napić się piwa, pewnie nie przed telewizorem, a po prostu siedząc w domu i patrząc przez okno na swoją zagrodę. Jakież było jego zdziwienie kiedy okazało się, że jego żona używa jego ulubionego kufla do wycinania pierogów. Musiało go wtedy mocno trafić i postanowił nie oddawać swojego najcenniejszego trofeum. Postanowił wybudować maszynkę do robienia pierogów, a że przy okazji można nią nie tylko wycinać ciasto na pierogi, ale je zalepiać to pewnie efekt myślenia na przyszłość, jakby kiedyś jego kobieta wpadła na taki świetny pomysł i poprosiła go o pomoc w lepieniu pierogów. Wychodzę z założenia, że 99% wynalazków kuchennych pochodzi od mężczyzn. Może to podejście szowinistyczne, ale drogie Panie, mówię – NIE! Chodzi po prostu o to, że Wasze dłonie są smukłe, delikatnei o wiele łatwiej radzą sobie z obieraniem ziemniaków, krojeniem chleba, wędliny. O wiele lepiej Wam to wychodzi. My jesteśmy silni i powinniśmy dostarczać Wam nie tylko nowinek technicznych aby ułatwić Wam pracę, ale także jedzenia. Przecież kiedyś to facet wracał z polowania a na plecach miał kilkudziesięciokilogramowego zwierza. Czemu teraz miałoby być inaczej. Podział powinien być prosty – facet wyrabia ciasto, no i je wałkuje, a kobieta robi pierogi. Faceci wnieśli jeszcze jedno do kuchni – niezapomniany smak potraw. Pewnie nie jedna z Pań się oburzy – jak to! Ja uważam, że faceci mają bardziej rozwinięty zmysł odpowiedzialny za smak i zapach potraw. Może wykształcił się nam on podczas polowań kilkaset lat temu. Zdradzę na koniec jedną z najbardziej skrywanych kuchennych tajemnic. Kiedy Wy gotujecie potrawy, Wasz facet kręci się po kuchni nie po to aby Wam przeszkadzać, ale żeby, gdy się na chwilę odwrócicie dosypać do potrawy szczyptę przypraw do smaku. Dlatego Wasze każde danie jest tak idealne :-). U mnie ta tradycja przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Dosypywał mój Dziadek, dosypywał mój Ojciec i dosypuję Ja ;-)