Czy dopalacze są bezpieczne?

  • 2

Temat tzw. dopalaczy ostatnio stał się modny. Czy środki tego typu powinny być zakazane, czy ich delegalizacja to przesada?

         
ocena: 5/5 głosów: 2
Czy dopalacze są bezpieczne?
O co tak naprawdę chodzi…
 
… bo nie chodzi o energy-drinki.
 

Mało kto wie, czym są prawdziwe dopalacze. Niektórzy, na pytanie, co o nich sądzą odpowiadają, że taki Plusssz Active czy puszka Red Bulla nikomu nie wyrządzą krzywdy… To właśnie pokazuje, jak mała jest nasza wiedza na ich temat. Dopalacze są czymś o wiele mocniejszym niż popularne napoje zawierające w swoim składzie kofeinę czy taurynę. Co więcej – ich działanie nie zostało jeszcze do końca zbadane, zatem nie wolno im ufać.

 

Są to środki o działaniu psychoaktywnym, silnie pobudzającym lub relaksującym – często ich składy są tak wymieszane, że łączone są składniki halucynogenne z pobudzającymi oraz stymulującymi, w wyniku czego organizm otrzymuje ogromną dawkę zwalczających się wzajemnie substancji. W organizmie zatem rozgrywa się ostra walka, w której zawsze przegranym jest człowiek.

 

Sama potoczna nazwa „dopalaczy” jest mało adekwatna do ich przeznaczenia. Często wcale nie „dają kopa” do nauki ani pobudzenia po nieprzespanej nocy, ale działają halucynogennie i enteogenicznie, czyli dają uczucie nadprzyrodzonej, boskiej siły. A siła ta jest jak wiadomo złudzeniem, często prowadzącym do zguby.

 
 
Skoro są legalne, to pewnie bezpieczne…
 

I tutaj czyha pułapka nr 1, ponieważ ludziom często wydaje się, że skoro coś zostało dopuszczone do sprzedaży, to na pewno nie szkodzi. Zwłaszcza, jeśli dystrybucja produktów doczekała się gamy sklepów z tak bogatym asortymentem. Prawda jednak jest taka, że środki mogące mieć taki silny wpływ na organizm człowieka, winny zostać poddane szeregom badań klinicznych i testów laboratoryjnych, a producenci „dopalaczy” nie zawracają sobie tym głowy.

 
„Naturalne mieszanki ziołowe jeszcze nikomu nie zaszkodziły”
 

I tutaj pułapka nr 2. Mit dotyczący bezpieczeństwa stosowania substancji naturalnych trzyma się całkiem nieźle. Wydaje się, że skoro coś naturalnie występuje w przyrodzie – nie niesie za sobą takiego niebezpieczeństwa jak chemiczne substancje. Pytanie zatem, kto nie słyszał o truciznach występujących w naturze? Z jakiegoś powodu w końcu szerokim łukiem omijamy muchomora sromotnikowego czy wilcze jagody…

 
 

Co, dla kogo, po co i jakie mogą być skutki?

 
 

Po substancje o działaniu psychoaktywnym najczęściej sięgają ludzi młodzi – uczniowie oraz studenci. Czasem potrzebują „powera” do nauki, kiedy do sprawdzianu lub egzaminu zostało tak mało czasu. Innym razem z ciekawości, dlatego, że „ktoś wcześniej podobno brał i miał ciekawe wizje”, dla pokonania nieśmiałości na imprezie, dla „dobrej zabawy”. Niestety taka zabawa może okazać się tragiczna. Nawet jeśli nie od razu – takie środki bowiem mogą działać „z opóźnionym zapłonem”.

 

Używki te mogą występować pod różnymi postaciami: jako tabletki, proszek, płyn czy suszone liście. Ich działanie może być natychmiastowe i krótkofalowe, lub przebiegać łagodniej, ale rozkładać się w czasie. Różne substancje różnie działają na zażywających. To, że u znajomego coś wywołało lekką euforię nie oznacza, że tak będzie w każdym przypadku. Mało tego – te same środki przyjęte w podobnej dawce ponownie, przy kolejnym zażyciu mogą u tej samej osoby wywołać odmienne skutki.

 

Środki psychoaktywne nie zostały przebadane – nie można więc nikogo zapewniać, że nie uzależniają. Dlatego trudno przewidzieć, jaki wpływ mogą mieć na organizm – szczególnie młodej osoby.

Do efektów zażycia dopalaczy zaliczyć można zwiększoną chęć do rozmowy, halucynacje wzrokowe i słuchowe, ataki szału, agresji, stany euforyczne, senność, silne napady padaczkowe, wizje oraz wiele wiele innych.

 
 
Prośba o apel

Poza środkami bardziej rozpowszechnionymi, jak BZP, Mefedron, Boska szałwia czy Wino duszy warto mieć świadomość, że wiele substancji o działaniu psychoaktywnym sprzedawanych jest nawet w aptekach. Nawet zażycie niektórych leków w większych ilościach może wywoływać silne halucynacje.

 

Dlatego warto uważnie obserwować swoje dzieci. Nie tylko wyjście na imprezę niesie ryzyko przyjęcia szkodliwych substancji. Czasem wystarczy spacer do apteki, sklepu czy po prostu komputer z dostępem do Internetu.