Demografowie obliczają, że w 2050 roku ludzka populacja na świecie będzie wynosiła 9 miliardów, o ponad 2 więcej niż dzisiaj. Wykarmienie tak dużej liczby ludzi będzie najbardziej palącym problemem. Już w zeszłym roku ponad miliard cierpiał z powodu chronicznego głodu, nietrudno więc wyobrazić sobie jak ten problem może wyglądać w przyszłości…
Jest jednak ratunek, musimy tylko zmienić trochę nasze nawyki żywieniowe i zasmakować w … owadach!
Pożywne jak kotlet!
Owady są czterokrotnie bardziej efektywne w przemianie pokarmu na energię – taka popularna krówka traci jej bardzo wiele na zapewnienie sobie ciepła. Trwa poszukiwanie alternatyw dla mięsa, niektórzy widzą w tej roli właśnie owady.
Co przesądza o ich wartości odżywczej? Na przykład to, że kilogram chrząszczy czy smażonych koników polnych zapewnia tyle samo energii co kilo schabu! Dodatkowo, jako że genetycznie nie jesteśmy z nimi zbytnio spokrewnieni – jedzenie owadów nie grozi nam groźnymi chorobami typu świńska grypa. Same plusy!
Minusy? Niektórzy na pewno podniosą kwestię brudu – owady gustują w brudzie i nieczystościach. Ale przecież tak samo grzyby, a zajadamy się nimi bez ustanku.
Może jesteśmy zbyt zapatrzeni we własne talerze?
Z punktu widzenia europejczyków nie zdajemy sobie sprawy, że aż 80 procent ludności świata je insekty z przyjemnością. Potrawy z chrząszczy, ważek i koników polnych torują sobie także drogę na stoły w najlepszych restauracjach i nie jest to żaden powód do wstydu – jeden z lepszych lokali w Los Angeles, Riviera, serwuje drink za 14 dolarów, w którego skład oprócz świetnej Tequili wchodzi także sól z nóżek pasikonika.
Niektórzy restauratorzy próbują już zmieniać nazwy podawanych potraw, żeby zachęcić klientów albo chociaż ich nie zniechęcać potrawami typu karaluchy w sosie własnych albo udka pasikonika w panierce. Nie są skazani na porażkę – przecież zamawiając kurczaka nie myślimy o jego głowie, oczach i dziobie, ale raczej o chrupiącej skórce i soczystej piersi. Może więc skusimy się na smaczny odwłoczek?
Jest jednak ratunek, musimy tylko zmienić trochę nasze nawyki żywieniowe i zasmakować w … owadach!
Pożywne jak kotlet!
Owady są czterokrotnie bardziej efektywne w przemianie pokarmu na energię – taka popularna krówka traci jej bardzo wiele na zapewnienie sobie ciepła. Trwa poszukiwanie alternatyw dla mięsa, niektórzy widzą w tej roli właśnie owady.
Co przesądza o ich wartości odżywczej? Na przykład to, że kilogram chrząszczy czy smażonych koników polnych zapewnia tyle samo energii co kilo schabu! Dodatkowo, jako że genetycznie nie jesteśmy z nimi zbytnio spokrewnieni – jedzenie owadów nie grozi nam groźnymi chorobami typu świńska grypa. Same plusy!
Minusy? Niektórzy na pewno podniosą kwestię brudu – owady gustują w brudzie i nieczystościach. Ale przecież tak samo grzyby, a zajadamy się nimi bez ustanku.
Może jesteśmy zbyt zapatrzeni we własne talerze?
Z punktu widzenia europejczyków nie zdajemy sobie sprawy, że aż 80 procent ludności świata je insekty z przyjemnością. Potrawy z chrząszczy, ważek i koników polnych torują sobie także drogę na stoły w najlepszych restauracjach i nie jest to żaden powód do wstydu – jeden z lepszych lokali w Los Angeles, Riviera, serwuje drink za 14 dolarów, w którego skład oprócz świetnej Tequili wchodzi także sól z nóżek pasikonika.
Niektórzy restauratorzy próbują już zmieniać nazwy podawanych potraw, żeby zachęcić klientów albo chociaż ich nie zniechęcać potrawami typu karaluchy w sosie własnych albo udka pasikonika w panierce. Nie są skazani na porażkę – przecież zamawiając kurczaka nie myślimy o jego głowie, oczach i dziobie, ale raczej o chrupiącej skórce i soczystej piersi. Może więc skusimy się na smaczny odwłoczek?
cherry
A ja jestem jak najbardziej za, może jakieś żuczki, albo mrówki w karmelu... czemu nie :)
agabi22
Sathi
kołczu