Najdziwniejsze przysmaki

Czy skusisz się na marynowaną kobrę, napój z węgorza albo lody o smaku mięsa? Zobacz inne nieprzeciętne przysmaki.

         
ocena: 4/5 głosów: 1
Najdziwniejsze przysmaki
Marynowana kobra


To wbrew pozorom wcale nie tak rzadki przysmak. W Azji w ostatnich latach liczebność populacji kobry bardzo zmalała - wszystko za sprawą polowań na nie. Choć marynowana kobra w całości w szklanym słoiku nie wygląda najapetyczniej, cieszy się sporym powodzeniem. Co więcej - nie każdy kucharz jest w stanie ją przygotować - wymaga to dużej wiedzy i umiejętności,  by dokładnie pozbawić ją trucizny.

Krew kobry uważana jest za bardzo silny afrodyzjak, toteż dodaje się ją do drinków, by wzmóc pożądanie u poczęstowanej takim napojem osoby.


Napój z węgorza


Ryby można jeść nie tylko pieczone, smażone czy gotowane. Można przygotować... napój z węgorza. W Japonii jest on produkowany przez jedną firmę. Czy cieszy się dużym zainteresowaniem? Trudno powiedzieć, chociaż węgorz jest uważany tam za wyjątkowy przysmak.


Lody brukselkowe


Zazwyczaj jeśli lody - to lody owocowe! Oprócz tego kombinacje ciastkopodobne, a więc mamy już lody szarlotkowe, tiramisu czy piernikowe. Czy słyszeliście o lodach o smaku warzyw? W Wielkiej Brytanii sprzedawane są lody o smaku karmelizowanej brukselki z sokiem zurawinowym.

W Japonii (jak na razie Japonia prowadzi w naszych kulinarnych ekscesach) można dostac lody o smaku mięsa, na przykład o smaku koniny.




Ortolan w armaniaku


Być może ta nazwa nie sugeruje nic złego - za chwilę jednak okaże się, że to zakazany przysmak, do dziś spożywany jeszcze po kryjomu. Francuzi jedzą żaby, i zapewne żaby wymienilibysmy mówiąc o nietypowych upodobaniach kulinarnych Francuzów. Jest jednak coś, co wysoko cenią, a co jest bardzo niehumanitarne - dzisiaj na szczęście zakazane.

Ortolan to mały ptaszek jedzony w całości (łącznie z dziobem) topiony w kieliszku armaniaku. To wstrząsające jaka śmierć go spotyka, praktyka ta jednak powoli zamiera.


Na przekąskę - tarantulka


Na świecie jada się szarańczę, wszelkie chrząszcze, muchy hiszpańskie (zdrowotnie) a także pająki. Chociaż pewnie trudno zmusić kogoś, kto dostaje arachnofobii na widok małego pajączka na suficie do tego, by zajadał się nim ze smakiem.

Są jednak tacy, którzy uważają tarantule za przysmak - gotowane w całości przed konsumpcja pozbawia się odnóży.
W Polsce raczej nie uda się spróbować tak niekonwencjonalnych dań, na tarantulkę można "wyskoczyć" do Kambodży.

W Argentynie spotkamy smakoszy białych dżdżownic, w Ekwadorze można dostać smażone żuki a w Meksyku - między innymi mrówcze jaja. W Chinach - karaluchy w cukrze.




Do Korei na ośmiornicę, na krewetki do Chin


Brzmi to całkiem zwyczajnie, w końcu owoce morza są juz niemal tak popularne jak ryby. Co jednak, jeśli wspomniane owoce morza przy podaniu są... żywe? Czy ktoś miałby odwagę je zjeść? Najprawdopodobniej tak, w Chinach przyrządza się sałatkę z żywych krewetek, a w Korei serwuje sie żywe ośmiorniczki.

W Tajlandii można za to spotkać półżywego homara w zupie. Podobno taki swieżo wrzucony do wrzątku smakuje najlepiej.


Móżdzek wieprzowy czy małpi?


W Chinach przysmakiem jest mózg małpy, w krajach afrykańskich wyjątkowo niehumanitarnie pozyskiwany. Jak - lepiej o tym nie piszmy.

Za to mózg wieprzowy choć niektórych nie przekonuje można nabyć w markecie na dziale mięsnym nie wyjeżdżając za granicę.


O dziwnych daniach zupełnie niepopularnych w Polsce, za to w różnych zakątkach świata wysoko cenionych można pisać jeszcze długo - czy jednak chętnie byśmy o tym czytali.

Najprawdopodobniej tylko z przymrużeniem oka nie do końca wierząc, że to w ogóle da się jeść, a co dopiero uważać za przysmak...