O co chodzi? We wrześniu 2014 roku wejdą w życie nowe wymogi dotyczące zawartości substancji smolistych w żywności. Właściciele zakładów, przede wszystkim mniejszych, produkujących tradycyjne i regionalne wędzone specjały w komorach opalanych drewnem, boją się, że nowe normy są dla nich zbyt restrykcyjne.
Przedsiębiorcy przekonują, że nikt nie konsultował z branżą, jakie minimalne poziomy może uzyskać w procesie tradycyjnego wędzenia. Producenci mają jeszcze nadzieję, że mają jeszcze czas, aby wywalczyć specjalne traktowanie dla produktów regionalnych i tradycyjnych.
Wydaje się jednak, że producenci przegapili rozporządzenie, które zostało opublikowane w 2011 r. Przed jego wydaniem, każdy kraj Unii prowadził monitoring substancji smolistych w wyrobach produkowanych na swoim terytorium. Celem tych kontroli było wspólne ustalenie norm, które sprawią, że poprawi się bezpieczeństwo produktów. Zdaniem ekspertów czas na zgłaszanie uwag i zmianę technologii minął.
Wielu przedsiębiorców boi się, że będzie musiała zmienić branżę lub zniknąć z rynku – razem ze swoim produktami. Niektórzy już dzisiaj straszą zejściem do wędliniarskiego podziemia...
Źródło: dziennik.pl
pacpaw