Tysiące ludzi - 125 ton pomidorów
La tomatina - wielka pomidorowa bitwa staczana na placu w miejscowości Buniol w Hiszpanii w ostatnią środę sierpnia co roku przyciąga tłumy - zarówno uczestników jak i ciekawych turystów. Ci drudzy nierzadko z przyglądania się z dystansem i kibicowania rezygnują na poczet wyśmienitej zabawy. Bo kogo nie rozbawiłby tłum dorosłych osób obrzucających się rozkwaszonymi pomidorami przez okrągłą godzinę? To musi być zaraźliwe!
W tym roku La Tomatina 2011 zgromadziła aż 45 tysięcy uczestników głośno wykrzykujących "tomate!" "tomate!" i rzucających miękkimi pomidorami we wszystko co się rusza.
Pomagało im 36 wolontariuszy dostarczających pomidory z ciężarówek, a także pracownicy służb ochroniarskich.
Fot. www.tomatina.es
Bilans zysków i strat
Zyski - w postaci przedniej zabawy i uśmiechniętych twarzy zmęczonych pomidorowych bojowników, straty - jedynie siniaki i stłuczenia. W tym roku z pomocy medycznej skorzystało kilka osób, które wymagały opatrzenia ran, jedna osoba wymagała skierowania do szpitala. Na szczęście nad bezpieczeństwem czuwały służby ratownicze - 11 karetek pogotowia z 13 lekarzami, a nawet patrolujący z powietrza helikopter!
Choć jeszcze jakiś czas temu zakazywano ulicznej fiesty, w tym roku burmistrz miasta był wyraźnie zadowolony tak dużym zainteresowaniem. Zwłaszcza, że do miasteczka zjechali turyści z innych krajów, głównie z Anglii, Japonii i Australii, którzy o święcie dowiedzieli się z mediów, a zwłaszcza z Internetu.
La Tomatina z bliska
Jak wygląda fiesta? Jak rozpoczyna się i jak kończy? Co roku tak samo i co roku zabawnie!
Tak naprawdę, impreza rozpoczyna się dużo wcześniej zanim poleci pierwszy pomidor. W pobliże placu zjeżdżają turyści z odległych miast a także... krajów, którzy zajmują najlepsze miejsca, czyli takie, z których będą mieć dobry dostęp do świeżej dostawy warzyw.
Sama fiesta rozpoczyna się o godzinie 11.00 kiedy to ochotnik wdrapuje się na namydlony słup by zdjąć zeń plaster szynki serrano. Rzadko udaje się to od razu - w tym czasie tłum kibicuje śmiałkowi, śpiewa i tańczy.
Gdy szynka zostanie "zdobyta" strzał armatni obwieszcza, że oto pora chwycić za pomidora!!
Bitwa trwa dokładnie godzinę, po czym kończy sie tak samo - wystrzałem z armaty. Wówczas rozpoczyna się wielkie mycie i sprzątanie - także mycie uczestników oblewanych z gumowych węży wodą.
Przed bitwą okoliczne budynki zostają zabezpieczone przed zabrudzeniami sztywnymi plandekami.
Po tegorocznej fieście już do godziny 13.30 ulice były czyste.
Kilka istotnych zasad i wskazówek
Wiadomo, że aby zabawa faktycznie była zabawna trzeba zadbać o to, by nikomu nie stała się krzywda. Dlatego też przed rzutem pomidorową amunicję trzeba dostosować - każdego pomidora wcześniej zgnieść w dłoni. Pozwoli to nie tylko na złagodzenie efektów strzału, lecz także na bardziej popisowy ślad.
Panuje zakaz zrywania ubrań innym uczestnikom, jednak trzeba liczyć się z tym, że rzadko który uczestnik go przestrzega. Dlatego też ważne, by z fiesty wyjść cało, choć niekoniecznie w kompletnym stroju.
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło - w końcu koszulka w popomidorowe plamy raczej na wiele się nie zda.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o historii i informacjach na temat pomidorowego święta zobacz:
Święto pomidora w Hiszpanii
La tomatina - wielka pomidorowa bitwa staczana na placu w miejscowości Buniol w Hiszpanii w ostatnią środę sierpnia co roku przyciąga tłumy - zarówno uczestników jak i ciekawych turystów. Ci drudzy nierzadko z przyglądania się z dystansem i kibicowania rezygnują na poczet wyśmienitej zabawy. Bo kogo nie rozbawiłby tłum dorosłych osób obrzucających się rozkwaszonymi pomidorami przez okrągłą godzinę? To musi być zaraźliwe!
W tym roku La Tomatina 2011 zgromadziła aż 45 tysięcy uczestników głośno wykrzykujących "tomate!" "tomate!" i rzucających miękkimi pomidorami we wszystko co się rusza.
Pomagało im 36 wolontariuszy dostarczających pomidory z ciężarówek, a także pracownicy służb ochroniarskich.
Fot. www.tomatina.es
Bilans zysków i strat
Zyski - w postaci przedniej zabawy i uśmiechniętych twarzy zmęczonych pomidorowych bojowników, straty - jedynie siniaki i stłuczenia. W tym roku z pomocy medycznej skorzystało kilka osób, które wymagały opatrzenia ran, jedna osoba wymagała skierowania do szpitala. Na szczęście nad bezpieczeństwem czuwały służby ratownicze - 11 karetek pogotowia z 13 lekarzami, a nawet patrolujący z powietrza helikopter!
Choć jeszcze jakiś czas temu zakazywano ulicznej fiesty, w tym roku burmistrz miasta był wyraźnie zadowolony tak dużym zainteresowaniem. Zwłaszcza, że do miasteczka zjechali turyści z innych krajów, głównie z Anglii, Japonii i Australii, którzy o święcie dowiedzieli się z mediów, a zwłaszcza z Internetu.
La Tomatina z bliska
Jak wygląda fiesta? Jak rozpoczyna się i jak kończy? Co roku tak samo i co roku zabawnie!
Tak naprawdę, impreza rozpoczyna się dużo wcześniej zanim poleci pierwszy pomidor. W pobliże placu zjeżdżają turyści z odległych miast a także... krajów, którzy zajmują najlepsze miejsca, czyli takie, z których będą mieć dobry dostęp do świeżej dostawy warzyw.
Sama fiesta rozpoczyna się o godzinie 11.00 kiedy to ochotnik wdrapuje się na namydlony słup by zdjąć zeń plaster szynki serrano. Rzadko udaje się to od razu - w tym czasie tłum kibicuje śmiałkowi, śpiewa i tańczy.
Gdy szynka zostanie "zdobyta" strzał armatni obwieszcza, że oto pora chwycić za pomidora!!
Bitwa trwa dokładnie godzinę, po czym kończy sie tak samo - wystrzałem z armaty. Wówczas rozpoczyna się wielkie mycie i sprzątanie - także mycie uczestników oblewanych z gumowych węży wodą.
Przed bitwą okoliczne budynki zostają zabezpieczone przed zabrudzeniami sztywnymi plandekami.
Po tegorocznej fieście już do godziny 13.30 ulice były czyste.
Kilka istotnych zasad i wskazówek
Wiadomo, że aby zabawa faktycznie była zabawna trzeba zadbać o to, by nikomu nie stała się krzywda. Dlatego też przed rzutem pomidorową amunicję trzeba dostosować - każdego pomidora wcześniej zgnieść w dłoni. Pozwoli to nie tylko na złagodzenie efektów strzału, lecz także na bardziej popisowy ślad.
Panuje zakaz zrywania ubrań innym uczestnikom, jednak trzeba liczyć się z tym, że rzadko który uczestnik go przestrzega. Dlatego też ważne, by z fiesty wyjść cało, choć niekoniecznie w kompletnym stroju.
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło - w końcu koszulka w popomidorowe plamy raczej na wiele się nie zda.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o historii i informacjach na temat pomidorowego święta zobacz:
Święto pomidora w Hiszpanii