Skazani na plastikowe butelki
W Polsce woda jest chlorowana i nie nadaje się, w przeciwieństwie do tej brytyjskiej, czy amerykańskiej, do picia wprost z kranu. Oprócz nielicznych źródełek wód uzdrowiskowych, mineralnych jesteśmy skazani na wody w plastikowym butelkach. Ale czy nic nie da się z tym zrobić?
Z grubsza rzecz biorąc woda mineralna w butelkach różni się od siebie jakością, którą mierzy nie inaczej niż ilością rozpuszczonych w niej minerałów. Warto przyjrzeć się zawartości anionów i kationów (składników rozpuszczonych w 1 litrze) oraz miejscu, skąd woda pochodzi. Im dalszą drogę przeszła od źródła na sklepową półkę, tym gorzej. A co z popularnymi wodami sprowadzanymi z różnych zakątków świata?
Przez picie zdrowych wód jestem spłukany!
W barach, hotelach, restauracjach furorę robią sprowadzane z różnych zakątków świata wody mineralne. Często producent dobrze ukrywa parametry chemiczne produktu, a największą zachętą do kupna jest wysoka cena i ładna etykieta. Dlaczego zatem spłukujemy się do cna zamawiając w restauracjach i hotelach luksusowe marki wód mineralnych? Na pewno, nie z uwagi na ich skład, dość zresztą przeciętny. Ilość minerałów zawartych w litrze wielu popularnych rodzimych wód jest nawet kilkukrotnie wyższa.
Woda, która nie leczy
Jeśli myślimy o naprawdę leczniczych wodach, zapomnijmy o sprowadzaniu ich z Francji czy Japonii. Dlaczego? Po pierwsze, wysoka temperatura, jaka panuje na sklepowych półkach, światło słoneczne, długi czas przechowywania sprawiają, że woda tak traci swoje właściwości. Nie rzadko, może się zdarzyć, że za wodę o parametrach tej kranowej płacimy krocie.
Otwarta butelka niegazowanej wody mineralnej zachowuje swój dobroczynny wpływ góra przez 24 godziny, gazowana niewiele dłużej.
Pij lokalnie!
Bardzo przemawia do mnie idea eat local, która polega spożywaniu pokarmów wyprodukowanych jedynie w naszym najbliższym otoczeniu. Oznacza to,że zamiast japońskiej wołowiny, chińskich truskawek i hiszpańskich ogórków wybieramy ich polskie, lokalne odpowiedniki, hodowane często za międzą. O ile, w przypadku jedzenia może być to pewien problem – trudno, wszak o plantacje kawy na podhalu – o tyle, w przypadku napojów jest to w moim odczuciu niemal konieczność.
Wybierajmy wodę z lokalnych ujęć. Jeśli, nawet w plastikowych butelkach, niech będzie ona produkowana w naszym powiecie lub województwie. Unikajmy sprowadzanych z drugiego końca świata ekskluzywnych wód mineralnych. Kupując wodę wybierajmy te, w której jest najmniej sodu, a jak najwięcej pozostałych składników. Unikajmy kupowania wód leczniczych poza miejscowościami uzdrowiskowymi. Woda taka jest nie trwała i najlepiej pić ją w miejscu wyprodukowania, a więc lokalnie.
W Polsce woda jest chlorowana i nie nadaje się, w przeciwieństwie do tej brytyjskiej, czy amerykańskiej, do picia wprost z kranu. Oprócz nielicznych źródełek wód uzdrowiskowych, mineralnych jesteśmy skazani na wody w plastikowym butelkach. Ale czy nic nie da się z tym zrobić?
Z grubsza rzecz biorąc woda mineralna w butelkach różni się od siebie jakością, którą mierzy nie inaczej niż ilością rozpuszczonych w niej minerałów. Warto przyjrzeć się zawartości anionów i kationów (składników rozpuszczonych w 1 litrze) oraz miejscu, skąd woda pochodzi. Im dalszą drogę przeszła od źródła na sklepową półkę, tym gorzej. A co z popularnymi wodami sprowadzanymi z różnych zakątków świata?
Przez picie zdrowych wód jestem spłukany!
W barach, hotelach, restauracjach furorę robią sprowadzane z różnych zakątków świata wody mineralne. Często producent dobrze ukrywa parametry chemiczne produktu, a największą zachętą do kupna jest wysoka cena i ładna etykieta. Dlaczego zatem spłukujemy się do cna zamawiając w restauracjach i hotelach luksusowe marki wód mineralnych? Na pewno, nie z uwagi na ich skład, dość zresztą przeciętny. Ilość minerałów zawartych w litrze wielu popularnych rodzimych wód jest nawet kilkukrotnie wyższa.
Woda, która nie leczy
Jeśli myślimy o naprawdę leczniczych wodach, zapomnijmy o sprowadzaniu ich z Francji czy Japonii. Dlaczego? Po pierwsze, wysoka temperatura, jaka panuje na sklepowych półkach, światło słoneczne, długi czas przechowywania sprawiają, że woda tak traci swoje właściwości. Nie rzadko, może się zdarzyć, że za wodę o parametrach tej kranowej płacimy krocie.
Otwarta butelka niegazowanej wody mineralnej zachowuje swój dobroczynny wpływ góra przez 24 godziny, gazowana niewiele dłużej.
Pij lokalnie!
Bardzo przemawia do mnie idea eat local, która polega spożywaniu pokarmów wyprodukowanych jedynie w naszym najbliższym otoczeniu. Oznacza to,że zamiast japońskiej wołowiny, chińskich truskawek i hiszpańskich ogórków wybieramy ich polskie, lokalne odpowiedniki, hodowane często za międzą. O ile, w przypadku jedzenia może być to pewien problem – trudno, wszak o plantacje kawy na podhalu – o tyle, w przypadku napojów jest to w moim odczuciu niemal konieczność.
Wybierajmy wodę z lokalnych ujęć. Jeśli, nawet w plastikowych butelkach, niech będzie ona produkowana w naszym powiecie lub województwie. Unikajmy sprowadzanych z drugiego końca świata ekskluzywnych wód mineralnych. Kupując wodę wybierajmy te, w której jest najmniej sodu, a jak najwięcej pozostałych składników. Unikajmy kupowania wód leczniczych poza miejscowościami uzdrowiskowymi. Woda taka jest nie trwała i najlepiej pić ją w miejscu wyprodukowania, a więc lokalnie.