Kuchnię polskiej edycji MasterChef odwiedził Marco Pierre White - znakomity szef kuchni i chyba pierwszy kucharz celebryta. Znany jest ze swojego ciętego języka, ale i doskonałych umiejętności - był najmłodszym brytyjskim szefem kuchni, który osiągnął 3 gwiazdki Michelina (które zresztą po jakimś czasie odrzucił). Pod jego skrzydłami uczył się sam Gordon Ramsay (legenda głosi, że Marco doprowadził go pewnego dnia w kuchni do łez), Curtis Stone czy Heston Blumenthal.
Coś z niczego
Wczoraj Marco sam wybrał uczestnikom polskiej edycji produkty do tajemniczego pudełka - kuchenne odpadki jak obierki z ziemniaków, łupiny cebuli, skórkę parmezanu, nadgniłego pomidora, głowę i szkielet dorady czy tłuszcz i skórę z kurczaka. Z tych resztek, na co dzień nie wykorzystywanych w naszych kuchniach, w ciągu godziny mieli ugotować jak najlepsze danie.
Konkurencję wygrał Charles, który wyrasta na faworyta programu. Obok niego na balkonie stanęły Beata i Maria. Reszta uczestników zmierzyła się w drugiej konkurencji – z tuńczykiem.
Warsztaty u mistrza i grillowany tuńczyk
Najpierw Marco sam przygotował potrawę – grillowanego tuńczyka z cytryną i kaparami. Charyzma, pewność ruchów, pewna teatralność w gestach (solenie...) zrobiły duże wrażenie na uczestnikach show. Nawet Ania, która odpadła z programu z powodu zbyt wysmażonego tuńczyka musiała docenić charyzmę i klasę mistrza, od którego otrzymała kilka cennych uwag.
Co więcej – w całym odcinku rzucało się w oczy, jak w cieniu Marco Pierre White'a znalazło się polskie jury. Ciężko ocenić czy to tak wielki cień rzucił Marco, czy też to specjalny zabieg realizatorów i producentów programu. Trudno jednak przejść obojętnie obok faktu, że najciekawsze odcinki dwóch sezonów polskiego MasterChef opierały się na dwóch wielkich osobowościach – Joe Bastianicha w pierwszym sezonie i Marco Pierre White'a w drugim.
Jak myślicie - kiedyś doczekamy się takich osobowości w polskich programach TV?
Coś z niczego
Wczoraj Marco sam wybrał uczestnikom polskiej edycji produkty do tajemniczego pudełka - kuchenne odpadki jak obierki z ziemniaków, łupiny cebuli, skórkę parmezanu, nadgniłego pomidora, głowę i szkielet dorady czy tłuszcz i skórę z kurczaka. Z tych resztek, na co dzień nie wykorzystywanych w naszych kuchniach, w ciągu godziny mieli ugotować jak najlepsze danie.
Konkurencję wygrał Charles, który wyrasta na faworyta programu. Obok niego na balkonie stanęły Beata i Maria. Reszta uczestników zmierzyła się w drugiej konkurencji – z tuńczykiem.
Warsztaty u mistrza i grillowany tuńczyk
Najpierw Marco sam przygotował potrawę – grillowanego tuńczyka z cytryną i kaparami. Charyzma, pewność ruchów, pewna teatralność w gestach (solenie...) zrobiły duże wrażenie na uczestnikach show. Nawet Ania, która odpadła z programu z powodu zbyt wysmażonego tuńczyka musiała docenić charyzmę i klasę mistrza, od którego otrzymała kilka cennych uwag.
Co więcej – w całym odcinku rzucało się w oczy, jak w cieniu Marco Pierre White'a znalazło się polskie jury. Ciężko ocenić czy to tak wielki cień rzucił Marco, czy też to specjalny zabieg realizatorów i producentów programu. Trudno jednak przejść obojętnie obok faktu, że najciekawsze odcinki dwóch sezonów polskiego MasterChef opierały się na dwóch wielkich osobowościach – Joe Bastianicha w pierwszym sezonie i Marco Pierre White'a w drugim.
Jak myślicie - kiedyś doczekamy się takich osobowości w polskich programach TV?
kołczu
haniakson