To one stanowią czasami drogę do serca mężczyzny, czasami alegorię, dzięki której przekonujemy się, że w małżeństwie tak jak w kuchni: liczy się nie tylko dobry przepis, ale też umiejętność dobrania odpowiednich składników... i że smakować może nawet ciasto z zakalcem.
Dobiegając czterdziestki Tressa, Amerykanka o irlandzkich korzeniach, zdaje sobie sprawę, że najwyższa pora wyjść za mąż. Tak też robi: wychodzi za pierwszego chętnego. I już po kilku tygodniach zaczyna sobie uzmysławiać, że być może popełniła błąd. Szukając odpowiedzi na nurtujące ją pytania, sięga do zapisków swej irlandzkiej babki. Składają się głównie z przepisów kulinarnych, ale zawierają także bardzo osobiste notatki. Wyłania się z nich prawdziwy obraz nie zawsze sielskiego życia małżeńskiego.
Najczęściej związki zaczynają się tak samo - od chemii, która sprawia, że albo jest to coś, albo tego czegoś nie ma. Potem przychodzi czas na kompromis. Zaczynamy zdawać sobie sprawę, że nie można mieć wszystkiego. Potem kolej na poświęcenie. Zaczynamy rozumieć, że poświęcając dla drugiego człowieka swoje przekonania, możemy zyskać jego miłość. Teraz czas na wspaniałomyślność, związaną z tym, że kochać można na wiele sposobów. Potem następuje trud, bo coraz gorzej nam idzie dawanie. Wreszcie przychodzi szacunek i akceptacja, która stanowi podstawę prawdziwej miłości. Na koniec pozostaje lojalność, zaufanie, zobowiązanie (które nie gwarantuje pomyślności związku, lecz bardziej niż cokolwiek innego przyczynia się do jego powodzenia) i mądrość.
"Przepis na małżeństwo doskonałe" Morag Punty to książka pełna uniwersalnych mądrości, przekazywanych niegdyś z pokolenia na pokolenie, a obecnie zapomnianych i niedocenianych. Wśród nich najważniejsza jest ta, że małżeństwo to nierozerwalny związek. I że nie ma małżeństw doskonałych...
Wydawnictwo KSIĄŻNICA
Dobiegając czterdziestki Tressa, Amerykanka o irlandzkich korzeniach, zdaje sobie sprawę, że najwyższa pora wyjść za mąż. Tak też robi: wychodzi za pierwszego chętnego. I już po kilku tygodniach zaczyna sobie uzmysławiać, że być może popełniła błąd. Szukając odpowiedzi na nurtujące ją pytania, sięga do zapisków swej irlandzkiej babki. Składają się głównie z przepisów kulinarnych, ale zawierają także bardzo osobiste notatki. Wyłania się z nich prawdziwy obraz nie zawsze sielskiego życia małżeńskiego.
Najczęściej związki zaczynają się tak samo - od chemii, która sprawia, że albo jest to coś, albo tego czegoś nie ma. Potem przychodzi czas na kompromis. Zaczynamy zdawać sobie sprawę, że nie można mieć wszystkiego. Potem kolej na poświęcenie. Zaczynamy rozumieć, że poświęcając dla drugiego człowieka swoje przekonania, możemy zyskać jego miłość. Teraz czas na wspaniałomyślność, związaną z tym, że kochać można na wiele sposobów. Potem następuje trud, bo coraz gorzej nam idzie dawanie. Wreszcie przychodzi szacunek i akceptacja, która stanowi podstawę prawdziwej miłości. Na koniec pozostaje lojalność, zaufanie, zobowiązanie (które nie gwarantuje pomyślności związku, lecz bardziej niż cokolwiek innego przyczynia się do jego powodzenia) i mądrość.
"Przepis na małżeństwo doskonałe" Morag Punty to książka pełna uniwersalnych mądrości, przekazywanych niegdyś z pokolenia na pokolenie, a obecnie zapomnianych i niedocenianych. Wśród nich najważniejsza jest ta, że małżeństwo to nierozerwalny związek. I że nie ma małżeństw doskonałych...
Wydawnictwo KSIĄŻNICA
Gość