Wojciech Cejrowski pilotował Galeon przez 5 kontynentów, na których pozyskuje się składniki do produkcji olei Oleofarm. Rejs rozpoczął się w Meksyku, by przez kolorową Brazylię, Indie, Egipt, Hiszpanię dotrzeć do szarej Gdyni. Posiłkując się stosowną prezentacją wizualną kapitan Cejrowski w każdym porcie celebrował stosowne oleje. A to z pestek dyni, kukurydzy, słoneczników, a to z orzechów brazylijskich czy arachidowy, a to lniany czy konopny, a to krokoszowy lub sezamowy, czy wreszcie z awokado, winogron, maku, dzikiej róży, a na rzepakowym kończąc.
W trakcie całej długiej, ale nie dłużącej się, podróży kapitan Cejrowski snuł barwne opowieści o obyczajach mniej lub bardziej dzikich ludów i delikatesach z robaków przez nie spożywanych, których to rozkoszy podniebienia sam doświadczał. W tym czasie kelnerzy z gracją serwowali przekąski z pięciu kontynentów zakrapiane olejami Oleofarmu (tortille z guacamole, kotleciki brazylijskie, pierożki z ciasta jogurtowego, humus z ciecierzycy).
Słuchając o wrażeniach smakowych bosonogiego obieżyświata, co bardziej wrażliwe panie miały niejaki kłopot z przełknięciem przekąsek. Z szelmowskim uśmiechem Wojciech Cejrowski zapewniał, że potrawy na galeonie nie są nawet w najmniejszym stopniu zbliżone do diety z amazońskiej dżungli. Goscie przegryzali, a tancerki wirowały po parkiecie wykonując tańce: latino, bollywood, desperado, flamenco i bogini Izis. Dodajmy: każdy taniec wykonywany był w stosownym do jego przesłania barwnym stroju. Prezentację olejów zakończył pokaz tańca capoeiry, do którego ochoczo przystąpili rozbawieni uczestnicy rejsu.
Uczestnicy spotkania losowali książki Wojciecha Cejrowskiego nasączone olejem doskonale imitującym zapach dżungli oraz ręcznie wykonane, meksykańskie ozdoby, każdą w innym kolorze.
W sąsiadującej z pokładem głównym kajucie kapitańskiej oglądano pokaz slajdów wykonanych przez Wojciecha Cejrowskiego w Ameryce Południowej, raczono się rumem z tonikiem, zajadano świetne wizualnie i smakowo potrawy z galeonowej kuchni. Po zejściu na ląd kapitan Cejrowski przechadzał się wśród uczestników rejsu i popijał ze specjalnego kubka yerba mate.
W trakcie całej długiej, ale nie dłużącej się, podróży kapitan Cejrowski snuł barwne opowieści o obyczajach mniej lub bardziej dzikich ludów i delikatesach z robaków przez nie spożywanych, których to rozkoszy podniebienia sam doświadczał. W tym czasie kelnerzy z gracją serwowali przekąski z pięciu kontynentów zakrapiane olejami Oleofarmu (tortille z guacamole, kotleciki brazylijskie, pierożki z ciasta jogurtowego, humus z ciecierzycy).
Słuchając o wrażeniach smakowych bosonogiego obieżyświata, co bardziej wrażliwe panie miały niejaki kłopot z przełknięciem przekąsek. Z szelmowskim uśmiechem Wojciech Cejrowski zapewniał, że potrawy na galeonie nie są nawet w najmniejszym stopniu zbliżone do diety z amazońskiej dżungli. Goscie przegryzali, a tancerki wirowały po parkiecie wykonując tańce: latino, bollywood, desperado, flamenco i bogini Izis. Dodajmy: każdy taniec wykonywany był w stosownym do jego przesłania barwnym stroju. Prezentację olejów zakończył pokaz tańca capoeiry, do którego ochoczo przystąpili rozbawieni uczestnicy rejsu.
Uczestnicy spotkania losowali książki Wojciecha Cejrowskiego nasączone olejem doskonale imitującym zapach dżungli oraz ręcznie wykonane, meksykańskie ozdoby, każdą w innym kolorze.
W sąsiadującej z pokładem głównym kajucie kapitańskiej oglądano pokaz slajdów wykonanych przez Wojciecha Cejrowskiego w Ameryce Południowej, raczono się rumem z tonikiem, zajadano świetne wizualnie i smakowo potrawy z galeonowej kuchni. Po zejściu na ląd kapitan Cejrowski przechadzał się wśród uczestników rejsu i popijał ze specjalnego kubka yerba mate.