To miejsce idealnie poprawia nastrój, zwłaszcza w taką pochmurną i deszczową pogodę jak dziś. Kraina słodkości, pełna pomysłów i inspiracji dla wszystkich, którzy kochają eksperymentować lub - póki co - jedynie jeść to, co słodkie! Być może propozycje, które znajdziecie w Decorate a Cake zachęcą Was do własnoręcznego wypiekania ciast lub babeczek?
Podoba mi się to, że notki zamieszczane są regularnie, choć w pewnych odstępach czasu. Dzięki temu wraz z pojawieniem się nowego wpisu można na bieżąco "testować" propozycje, którymi dzieli się Iwona. Współczuję jednak tym, którzy postanowią prześledzić jej bloga od początku jego istnienia (a jest co śledzić, gdyż swoją przygodę z blogowaniem Iwona rozpoczęła pod innym adresem).
Współczuję TYLKO dlatego, że każda słodka propozycja prezentuje się tak smakowicie, że nie sposób przejść obok nich obojętnie! Wszystkie są warte wypróbowania, a zwłaszcza autorskie przepisy - jeden z nich znajdziecie na końcu wywiadu. Iwona o samej sobie pisze, że "nie potrafi ustać w miejscu, ciągle ma nowe pomysły" co znajduje odzwierciedlenie w jej recepturach. Polecam gorąco!
Na Twoim blogu można znaleźć informację, że chętnie podejmiesz się recenzji książek. Jakbyś zachowała się w przypadku, gdyby książka, którą zobowiązałaś się zrecenzować okazała się - w Twoim odczuciu - hmm… taka, że w żadnym wypadku nie poleciłabyś jej znajomym?
Szczerze? Nie wiem, myślę, że spróbowałabym wyciągnąć jakieś plusy, jeżeli to książka kulinarna to na pewno jakieś posiada i nimi zachęciłabym do przeczytania książki.
Czy zawodowo również zajmujesz się kulinariami?
Niestety nie. Oczywiście marzy mi się praca w cukierni, gdzie mogłabym realizować swoje pomysły na wypieki i desery. Na razie dzielę się przepisami z moimi czytelnikami na blogu oraz współtworzę magazyn śląskich blogerów „Maszkety”, oraz działam w fundacji Maszkety, ale kto wie co przyniesie przyszłość?
Nie pytam o zamiłowanie do słodkości, chyba zdecydowana większość lubi się nimi zajadać, powiedz - skąd w Tobie tyle pasji do ich wytwarzania? Tradycja rodzinna, a może coś innego miało na to wpływ?
W moim domu zawsze stawiano na domowe wypieki oraz naturalne składniki. Prawie w każdą niedzielę mama piekła jakieś ciasto. Oczywiście ja byłam jej prawą ręką. Na początku podjadałam surowe ciasto, podawałam mąkę, jajka. Z czasem oddzielałam białko od żółtka, ubijałam białka, mieszałam i tak aż do mojej pierwszej babki czy biszkoptu. Myślę, że tradycja rodzinna powoli stała się moją pasją, którą ciągle rozwijam.
Twoje „najsłodsze” kulinarne wspomnienie? Smak, którego nigdy nie zapomnisz…?
Trudno wybrać takie wspomnienie, często łączą się u mnie z wyjazdami ale jest jeden smak, który mnie zaskoczył i który zapamiętam. Byłam ze znajomymi we Władysławowie, w małej kawiarni którą codziennie odwiedzaliśmy. Były tam własnoręcznie robione lody, smaki różne… Od sorbetów owocowych, po kokosowe czy czekoladowe, beż żadnej chemii czy specjalnych dodatków. Jeden smak przykuł naszą uwagę, niezwykłe jabłko z żubrówką, uwierzcie - CUDO! Bardzo ciekawe połączenie, na początku czuć idealnie jabłka, następnie delikatny smak żubrówki, można się rozpłynąć. Mam nadzieję, że wrócę jeszcze do tej kawiarni i będę mogła poprosić właśnie o te lody.
Czy zdarzył Ci się taki wypiek (lub inna słodkość), który po wielokroć Ci nie wychodził? Jeśli tak - co to było?
Ooo tak! Była to najzwyklejsza babka, którą robiłam od lat. Przepis ten sam, składniki te same, wszystko to samo, ale...? Jak nic wychodził zakalec. Przez pewien czas, zawsze gdy próbowałam ją zrobić wychodził zakalec i to nie taki mały, że tylko na spodzie ciasto - babki były same w sobie zakalcem. Przez pół roku dałam sobie spokój z babkami. Na szczęście gdy znowu spróbowałam, wyszła cudownie puszysta, więc pozbyłam się - jak na razie - klątwy.
Czy lubisz eksperymentować w kuchni, przemycając do dań wytrawnych odrobinę słodyczy?
Uwielbiam eksperymentować, ale niekoniecznie dodając czekolady do kaczki czy kurczaka. Lubię poeksperymentować ze słodkościami, zmienić coś w przepisie, dodać czegoś innego, co zaskoczy osoby próbujące.
Gdy słyszysz słowo „ciasto”, pierwsze jakie przychodzi Ci na myśl, to…?
Czekoladowe ciasto z polewą czekoladową. Jest dobre na każdy dzień, o każdej porze dnia i nocy. Jedno z tych ciast, które zawitało u mnie w domu na stałe poprzez blogowanie.
Według Ciebie nie ma „prawdziwego” ciasta bez…?
Serca. Wiem, że trochę przereklamowane, ale w dzisiejszych czasach ciasto można zrobić ze wszystkiego: fasoli, ciecierzycy, bez jajek. Moim zdaniem jeżeli nie włożymy do jego zrobienia choć odrobiny serca, będzie mogło mieć wszystkie składniki świata, ale nie będzie prawdziwym ciastem.
Powiedz - jak często „prywatnie”, nie angażując w to blogowania, jadasz i pieczesz ciasta? Dla siebie samej, dla rodziny, przyjaciół?
Dość często. Lubię obdarowywać znajomych ciastem, często obdarowuję ich z okazji urodzin - nie muszę się wtedy martwić czy spodoba im się prezent; słodkości lubi każdy. Uwielbiam też odwiedzać kawiarnie czy znajomych, rodzinę aby skosztować czegoś nowego znajdując inspiracje na nowe wypieki.
Czy duża liczba przepisów, którymi dzielisz się z Czytelnikami powstała z myślą o "ciekawym przepisie" na bloga?
Nie, dzięki blogowaniu odkrywam ciągle nowe smaki, przepisy, „chwyty” dzięki którym słodkości są lepsze. Wydaje mi się, że to chęć odkrycia czegoś nowego skłania mnie do wypróbowania / stworzenia przepisu. Korzysta na tym moja rodzina jak i czytelnicy bloga. Rodzina może cieszyć się smakiem, chociaż czasami mi coś nie wyjdzie, przyzwyczaili się, że najpierw muszę zrobić zdjęcia, a potem mogą skosztować. Natomiast z czytelnikami dzielę się przepisem, który mogą wypróbować oraz swoimi uwagami.
BABECZKI MARCHEWKOWE Z KREMEM CYNAMONOWYM
Wybrałam ten przepis bo to jeden z tych, przy których dosyć eksperymentowałam i bałam się jak wyjdzie. Mimo moich obaw wyszły naprawdę dobre. Babeczki nie są zbyt słodkie, robi się je szybko i do tego ten krem który rozpływa się w ustach – naprawdę warte wypróbowania!
Składniki:
Muffiny
40 g startej na małych oczkach marchwi
1 małe jabłko (naprawdę małe), starte na tarce
2 jajka
50 ml oleju
2 łyżki miodu
1 szklanka mąki żytniej
1/2 szklanki płatków owsianych
3/4 szklanki jogurtu naturalnego
garść orzechów - u mnie Pekan
garść suszonej żurawiny
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Krem
200 g serka twarogowego (a'la Philadelphia )
miód do smaku
cynamon
Marchew, jabłko, jajka, miód, olej i jogurt mieszamy. Wszystkie suche składniki dodajemy do masy marchewkowej, wszystko dobrze łączymy. Na sam koniec dodajemy orzechy i żurawinę. Masę przekładamy do foremek, najlepiej silikonowych - jeżeli takich nie macie nie używajcie papilotek, trudno odchodzą od babeczek. Lepiej jeżeli wysmarujecie metalową formę masłem i wysypiecie bułką tartą.
Foremki napełnić do 3/4 ich wysokości. Formę włożyć do nagrzanego na 180ºC piekarnika. Piec przez 20-30 minut. Wyciągnąć babeczki i pozostawić do wystudzenia.
Ser miksujemy razem z miodem i cynamonem (około łyżki miodu i pół łyżeczki cynamonu). Możecie dodać według waszego uznania, w zależności jak bardzo słodki i cynamonowy chcecie krem. Krem przekładamy do rękawa cukierniczego z końcówką w kształcie gwiazdy i dekorujemy muffiny.
Smacznego!
Podoba mi się to, że notki zamieszczane są regularnie, choć w pewnych odstępach czasu. Dzięki temu wraz z pojawieniem się nowego wpisu można na bieżąco "testować" propozycje, którymi dzieli się Iwona. Współczuję jednak tym, którzy postanowią prześledzić jej bloga od początku jego istnienia (a jest co śledzić, gdyż swoją przygodę z blogowaniem Iwona rozpoczęła pod innym adresem).
Współczuję TYLKO dlatego, że każda słodka propozycja prezentuje się tak smakowicie, że nie sposób przejść obok nich obojętnie! Wszystkie są warte wypróbowania, a zwłaszcza autorskie przepisy - jeden z nich znajdziecie na końcu wywiadu. Iwona o samej sobie pisze, że "nie potrafi ustać w miejscu, ciągle ma nowe pomysły" co znajduje odzwierciedlenie w jej recepturach. Polecam gorąco!
Na Twoim blogu można znaleźć informację, że chętnie podejmiesz się recenzji książek. Jakbyś zachowała się w przypadku, gdyby książka, którą zobowiązałaś się zrecenzować okazała się - w Twoim odczuciu - hmm… taka, że w żadnym wypadku nie poleciłabyś jej znajomym?
Szczerze? Nie wiem, myślę, że spróbowałabym wyciągnąć jakieś plusy, jeżeli to książka kulinarna to na pewno jakieś posiada i nimi zachęciłabym do przeczytania książki.
Czy zawodowo również zajmujesz się kulinariami?
Niestety nie. Oczywiście marzy mi się praca w cukierni, gdzie mogłabym realizować swoje pomysły na wypieki i desery. Na razie dzielę się przepisami z moimi czytelnikami na blogu oraz współtworzę magazyn śląskich blogerów „Maszkety”, oraz działam w fundacji Maszkety, ale kto wie co przyniesie przyszłość?
Nie pytam o zamiłowanie do słodkości, chyba zdecydowana większość lubi się nimi zajadać, powiedz - skąd w Tobie tyle pasji do ich wytwarzania? Tradycja rodzinna, a może coś innego miało na to wpływ?
W moim domu zawsze stawiano na domowe wypieki oraz naturalne składniki. Prawie w każdą niedzielę mama piekła jakieś ciasto. Oczywiście ja byłam jej prawą ręką. Na początku podjadałam surowe ciasto, podawałam mąkę, jajka. Z czasem oddzielałam białko od żółtka, ubijałam białka, mieszałam i tak aż do mojej pierwszej babki czy biszkoptu. Myślę, że tradycja rodzinna powoli stała się moją pasją, którą ciągle rozwijam.
Twoje „najsłodsze” kulinarne wspomnienie? Smak, którego nigdy nie zapomnisz…?
Trudno wybrać takie wspomnienie, często łączą się u mnie z wyjazdami ale jest jeden smak, który mnie zaskoczył i który zapamiętam. Byłam ze znajomymi we Władysławowie, w małej kawiarni którą codziennie odwiedzaliśmy. Były tam własnoręcznie robione lody, smaki różne… Od sorbetów owocowych, po kokosowe czy czekoladowe, beż żadnej chemii czy specjalnych dodatków. Jeden smak przykuł naszą uwagę, niezwykłe jabłko z żubrówką, uwierzcie - CUDO! Bardzo ciekawe połączenie, na początku czuć idealnie jabłka, następnie delikatny smak żubrówki, można się rozpłynąć. Mam nadzieję, że wrócę jeszcze do tej kawiarni i będę mogła poprosić właśnie o te lody.
Czy zdarzył Ci się taki wypiek (lub inna słodkość), który po wielokroć Ci nie wychodził? Jeśli tak - co to było?
Ooo tak! Była to najzwyklejsza babka, którą robiłam od lat. Przepis ten sam, składniki te same, wszystko to samo, ale...? Jak nic wychodził zakalec. Przez pewien czas, zawsze gdy próbowałam ją zrobić wychodził zakalec i to nie taki mały, że tylko na spodzie ciasto - babki były same w sobie zakalcem. Przez pół roku dałam sobie spokój z babkami. Na szczęście gdy znowu spróbowałam, wyszła cudownie puszysta, więc pozbyłam się - jak na razie - klątwy.
Czy lubisz eksperymentować w kuchni, przemycając do dań wytrawnych odrobinę słodyczy?
Uwielbiam eksperymentować, ale niekoniecznie dodając czekolady do kaczki czy kurczaka. Lubię poeksperymentować ze słodkościami, zmienić coś w przepisie, dodać czegoś innego, co zaskoczy osoby próbujące.
Gdy słyszysz słowo „ciasto”, pierwsze jakie przychodzi Ci na myśl, to…?
Czekoladowe ciasto z polewą czekoladową. Jest dobre na każdy dzień, o każdej porze dnia i nocy. Jedno z tych ciast, które zawitało u mnie w domu na stałe poprzez blogowanie.
Według Ciebie nie ma „prawdziwego” ciasta bez…?
Serca. Wiem, że trochę przereklamowane, ale w dzisiejszych czasach ciasto można zrobić ze wszystkiego: fasoli, ciecierzycy, bez jajek. Moim zdaniem jeżeli nie włożymy do jego zrobienia choć odrobiny serca, będzie mogło mieć wszystkie składniki świata, ale nie będzie prawdziwym ciastem.
Powiedz - jak często „prywatnie”, nie angażując w to blogowania, jadasz i pieczesz ciasta? Dla siebie samej, dla rodziny, przyjaciół?
Dość często. Lubię obdarowywać znajomych ciastem, często obdarowuję ich z okazji urodzin - nie muszę się wtedy martwić czy spodoba im się prezent; słodkości lubi każdy. Uwielbiam też odwiedzać kawiarnie czy znajomych, rodzinę aby skosztować czegoś nowego znajdując inspiracje na nowe wypieki.
Czy duża liczba przepisów, którymi dzielisz się z Czytelnikami powstała z myślą o "ciekawym przepisie" na bloga?
Nie, dzięki blogowaniu odkrywam ciągle nowe smaki, przepisy, „chwyty” dzięki którym słodkości są lepsze. Wydaje mi się, że to chęć odkrycia czegoś nowego skłania mnie do wypróbowania / stworzenia przepisu. Korzysta na tym moja rodzina jak i czytelnicy bloga. Rodzina może cieszyć się smakiem, chociaż czasami mi coś nie wyjdzie, przyzwyczaili się, że najpierw muszę zrobić zdjęcia, a potem mogą skosztować. Natomiast z czytelnikami dzielę się przepisem, który mogą wypróbować oraz swoimi uwagami.
BABECZKI MARCHEWKOWE Z KREMEM CYNAMONOWYM
Wybrałam ten przepis bo to jeden z tych, przy których dosyć eksperymentowałam i bałam się jak wyjdzie. Mimo moich obaw wyszły naprawdę dobre. Babeczki nie są zbyt słodkie, robi się je szybko i do tego ten krem który rozpływa się w ustach – naprawdę warte wypróbowania!
Składniki:
Muffiny
40 g startej na małych oczkach marchwi
1 małe jabłko (naprawdę małe), starte na tarce
2 jajka
50 ml oleju
2 łyżki miodu
1 szklanka mąki żytniej
1/2 szklanki płatków owsianych
3/4 szklanki jogurtu naturalnego
garść orzechów - u mnie Pekan
garść suszonej żurawiny
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Krem
200 g serka twarogowego (a'la Philadelphia )
miód do smaku
cynamon
Marchew, jabłko, jajka, miód, olej i jogurt mieszamy. Wszystkie suche składniki dodajemy do masy marchewkowej, wszystko dobrze łączymy. Na sam koniec dodajemy orzechy i żurawinę. Masę przekładamy do foremek, najlepiej silikonowych - jeżeli takich nie macie nie używajcie papilotek, trudno odchodzą od babeczek. Lepiej jeżeli wysmarujecie metalową formę masłem i wysypiecie bułką tartą.
Foremki napełnić do 3/4 ich wysokości. Formę włożyć do nagrzanego na 180ºC piekarnika. Piec przez 20-30 minut. Wyciągnąć babeczki i pozostawić do wystudzenia.
Ser miksujemy razem z miodem i cynamonem (około łyżki miodu i pół łyżeczki cynamonu). Możecie dodać według waszego uznania, w zależności jak bardzo słodki i cynamonowy chcecie krem. Krem przekładamy do rękawa cukierniczego z końcówką w kształcie gwiazdy i dekorujemy muffiny.
Smacznego!
Magdalena88