Taka mama to skarb! Wcale nie dziwię się, że dzieci Breni namówiły ją do prowadzenia bloga i sukcesywnie jej w tym wyzwaniu pomagają.
Nie dość, że robią coś dla siebie (oczywiście mam na myśli te wszystkie pyszności), to ma to znacznie głębszy wymiar! Kreatywnie spędzają razem czas, co w dzisiejszych czasach, przy "wiecznie zapracowanych" rodzicach staje się - niestety - rzadkością.
Brenia, prowadząc bloga z córką Anią tworzą team, w którym każda spełnia swoje zadania, choć i podział obowiązków wydaje się mieć dość elastyczne granice! Przeczytajcie wywiad, obejrzyjcie zdjęcia, wreszcie - zajrzyjcie do Kuchni Breni - i powiedzcie sami, czy nie chcielibyście skosztować tych pyszności?
Osobiście myślę sobie, że gdybym to ja była córką Breni, musiałoby minąć kilka ładnych lat doświadczeń kulinarnych, nim mogłabym powiedzieć, że ugotowałam coś "jak u mamy"... takiej Mamy! Zajrzyjcie koniecznie!
Jak długo prowadzisz bloga? Czy zanim go założyłaś, spisywałaś swoje pomysły, np. w notatnikach, zeszytach, na kartkach? Mówiąc inaczej: co było „przed blogiem”?
Bloga prowadzę od 3 lat. Do prowadzenia bloga namówiły mnie dzieci, po to abym mogła spisywać i dzielić się swoimi pomysłami kulinarnymi z innymi ludźmi. Wcześniej, zazwyczaj po imprezach, gdzie przygotowywałam różne potrawy, wysyłałam przepisy - znajomym, rodzinie - mailowo, pisałam na kartkach lub podawałam telefonicznie. Sama spisywałam przepisy - na kartkach lub w zeszycie. Gromadziłam je w segregatorach i pudełkach.
Na blogu można przeczytać, że odkąd pamiętasz lubiłaś gotować. Czy masz kulinarne wspomnienie z dzieciństwa, które szczególnie utkwiło Ci w pamięci? Czy wracasz do jakichś konkretnych smaków z dzieciństwa?
Tak, zawsze lubiłam gotować. Kiedy słyszę pytanie „jak można lubić gotować?” to odpowiadam, że to tak jak z każdą pasją, jak lubisz malować to malujesz, jak lubisz biegać to biegasz itd. Mam to chyba przekazane w genach, bo wszystkie moje kobiety w rodzinie lubiły gotować i robiły to dobrze.
Z dzieciństwa mam wiele smacznych, kulinarnych wspomnień. Np. moja babcia piekła pyszny chleb i robiła do tego domowe masło z prawdziwego mleka od krowy. Mnie też udało się z pomocą babci zrobić w takim drewnianym urządzeniu masło. Pamiętam do dzisiaj ten zapach pieczonego chleba, w prawdziwym piecu węglowym.
Natomiast moja mama robiła najlepsze na świecie pierogi ruskie. Gdy był ‘pierogowy dzień’ w naszym domu pachniało smażoną cebulką, gotowanymi ziemniakami, topionym masłem, a mama robiła ich wtedy setki. Sąsiedzi, rodzina i różni znajomi dostawali pierogi mamy. Moje dzieci zawsze mi powtarzały, że choć ja robię je równie smaczne, to babci są najlepsze na świecie – i cóż, nie starałam się z nimi konkurować.
Lubisz kuchnię śródziemnomorską - a czy któraś z kuchni świata szczególnie Ci… nie przypadła do gustu? Która i dlaczego?
Nie przepadam za kuchnią indyjską, jej przyprawami i smakami. Oczywiście jakieś pojedyncze potrawy lubię, ale generalnie nie jestem jej miłośniczką. Kiedyś koleżanka zaprosiła mnie do restauracji indyjskiej w Krakowie i muszę powiedzieć, że te smaki nie przypadły mi do gustu. Od tamtej pory nie wróciłam do tych potraw, ale może kiedyś trafię na dobre indyjskie jedzenie i wtedy zmienię zdanie?
Czy Twoja córka - Ania - przed założeniem bloga zajmowała się fotografią? Czy to był Wasz wspólny pomysł, by połączyć w jedno - Twoje gotowanie ze zdjęciami, które wykonywać będzie Ania?
Od początku prowadzenia bloga byłyśmy umówione z Anią, że robimy to razem. Ja zresztą zgodziłam się na prowadzenie bloga pod warunkiem, że Córka mi pomoże. Dużo pracuję zawodowo więc wiedziałam, że mogę temu nie podołać. Tak naprawdę to Ania zaczęła robić zdjęcia jak założyłyśmy bloga. Ja gotuję i piszę przepisy, a Ania robi zdjęcia i zajmuje się oprawą bloga. Ja też czasami robię zdjęcia, ale to głównie Ania jest autorką tych apetycznych zdjęć na blogu. Zresztą dostaje za to liczne pochwały od naszych czytelników.
Często gotujesz potrawy, które wymyślasz sama, od podstaw? Co jest w stanie dać Ci impuls do działania? Nowy produkt zobaczony w sklepie, program w telewizji a może zdjęcie…?
Pomysły na potrawy przychodzą do mnie w różnych sytuacjach i momentach. Czasami jest to inspiracja jakąś potrawą zobaczoną w Internecie, w książce kucharskiej, programie kulinarnym. Czasami jest tak, że gdy jestem w sklepie (szczególnie z warzywami lub na targu) i widzę warzywa, owoce to przychodzą mi do głowy różne nowe pomysły na ich wykorzystanie. Przez 2 lata nie jadłam mięsa, więc lubię i chętnie wymyślam potrawy z warzywami.
Ponadto, lubię eksperymentować - gdy zostają mi różne produkty z ugotowanych już dań – np. ziemniaki, kasza, grillowane warzywa, ryba itd. to wtedy moja wyobraźnia kulinarna szybko podpowiada mi, jak je wykorzystać – kotlety z kaszy i warzyw, pasty do chleba. Oglądam programy kulinarne i czytam sporo książek kulinarnych. To też daje mi sporo inspiracji do wymyślania nowych dań. Często jest też tak, że Ania rzuca jakiś pomysł, najczęściej na deser, a ja przeliczam to na potrzebne składniki i biorę się do roboty by go zrealizować.
Czy córka, oprócz fotografowania, współuczestniczy w tworzeniu bloga? Przygotowuje z Tobą potrawy, podrzuca pomysły, doradza?
Słodkie potrawy powstają często z pomysłu Ani. Jak nie mam pomysłu co zrobić na deser to Ania jest w tym najlepsza. Wymyśla coś na co miałaby ochotę, a ja staram się to zrobić . Na blogu jest sporo takich smacznych, słodkich ciast i deserów wymyślonych przez Anię.
Muszę powiedzieć, że wspólne prowadzenie bloga przyniosło efekty, bo Ania zaczęła sama robić sporo fajnych dań i widzę, że też to polubiła.
Piszesz, że jesteś wielką miłośniczką kawy - zdradź w takim razie, jaką kawę lubisz pić najbardziej? A może kawa wypita gdzieś, kiedyś, w jakimś miejscu szczególnie utkwiła Ci w pamięci?
Tak, jestem wielką miłośniczką kawy. Uwielbiam zapach świeżo parzonej kawy, mogłabym prowadzić kawiarnię. Najbardziej lubię mocne, małe espresso ze szklaneczką wody.
Moje miłe wspomnienia związane z kawą to czas studiów w Krakowie. To tam, tak naprawdę pokochałam kawę za jej smak i aromat. Tam też polubiłam espresso. Mój Przyjaciel ze studiów jest znawcą i również miłośnikiem kawy. To On pokazał mi dobrą kawę i jak ona smakuje.
Gdybyś mogła pojechać na dowolne warsztaty kulinarne, by pogłębić swoją wiedzę w danej dziedzinie - na jakie najchętniej byś się wybrała i dlaczego?
Jak już mówiłam lubię kuchnię śródziemnomorską, szczególnie włoską. Gdybym dostała propozycję wyjazdu np. do Toskanii, do jakiegoś miasteczka, do szefa kuchni, który robi domowe makarony, pierożki, dobre mięsa, pasty. Do miejsca, gdzie produkuje się sery, szynkę, oliwę i wina byłabym gotowa wyjechać w każdej chwili.
Najdziwniejsza potrawa / deser jaką jadłaś, to?
Ślimaki, które jadłam w Brukseli. Być może teraz nie jest to nic wyjątkowego, ale jedzone 15 lat temu były czymś dziwnym i zapamiętałam je szczególnie. Dodatkowo nie wiedziałam jak je jeść, jak sobie z nimi poradzić – trochę jak Julia Roberts w Pretty Woman. Byłam w bardzo dobrej, można powiedzieć ekskluzywnej restauracji, podano na przystawkę miskę ślimaków, talerzyk i tu kłopot…. jak się za nie zabrać? Na szczęście, z pomocą przyszedł miły kelner, który pokazał czym i jak je jeść.
Czy istnieje taki produkt (a może cała grupa składników), których nigdy nie używasz w swojej kuchni? Dlaczego?
Nie używam w swojej kuchni gotowych przypraw typu Kucharek, Vegeta i gotowych dań w słoikach typu flaczki, pulpety, gołąbki. Jak kupuję jakieś produkty w sklepie to czytam etykiety i zwracam uwagę na skład. A flaczki, gołąbki czy pulpety robię sama. Nigdy nie kupiłam gotowej potrawy ze słoiczka. Jeśli chodzi o przyprawy to sama uprawiam zioła, więc w swojej kuchni mam świeże i suszone zioła, które dodaję do swoich dań.
Na koniec podaj proszę 3 zasady dotyczące gotowania, które zapamiętałaś z porad Babci i Mamy, których trzymasz się po dziś dzień?
1. Ciasto będzie kruche, jeśli dodamy trochę smalcu
2. Do ciasta na pierogi trzeba dodać trochę oleju
3. Jajecznica, omlety i inne dania z jajek muszą być przygotowywane z jajek od kur prawdziwie wiejskich, nawet jak trzeba je przywieźć z drugiego końca Polski
Pierogi z farszem z dyni zapiekane z sosem serowym
Przepis, którym chciałabym się podzielić to przepis na pierogi z farszem z dyni, zapiekane z sosem serowym. Jest to mój autorski pomysł na jesienny farsz do jednego z naszych ulubionych dań jakim są pierogi. Posmakował wielu osobom więc mam nadzieję, że kolejnym także się spodoba.
Składniki na ciasto:
600 g mąki,
1 szklanka ciepłej wody,
1 żółtko,
2 łyżki oleju,
½ łyżeczki soli
Składniki na farsz:
Spory kawałek dyni, około 1 kg
1 cebula
sól i pieprz do smaku,
200 g twarogu,
½ kostki masła
Sos serowy :
25 dag sera typu Dor blu,
2 szklanki mleka,
250 g śmietany kwaśnej 12 %,
Wykonanie:
Wcześniej przygotowujemy farsz. Dynię obieramy, myjemy i ścieramy na tarce o grubych oczkach. Na patelni podsmażamy na maśle pokrojoną w kostkę cebulę. Następnie dodajemy startą dynię i dusimy na średnim ogniu około 10 minut – mieszając od czasu do czasu. Gotową dynię studzimy. Do wystudzonej dyni dodajemy twaróg, mieszamy, doprawiamy solą, pieprzem – powinno być dobrze przyprawione.
Na stolnicy wysypujemy mąkę, dodajemy żółtko, wodę, sól, olej i wyrabiamy ciasto. Ciasto nie może być twarde; musi się lekko rozwałkować i lekko lepić, więc w razie potrzeby uzupełniamy wodą/mąką. Ciasto rozwałkowujemy (średnio cienko) i szklanką wykrawamy kółka. W każde kółko wkładamy farsz i lepimy pierogi. Do większego garnka wlewamy wodę, zagotowujemy, wrzucamy pierogi i gotujemy około minuty od momentu jak wypłyną na wierzch.
Przygotowujemy sos serowy. Na patelni rozdrabniamy ser, podgrzewamy na małym ogniu aż się roztopi, cały czas mieszając. Tak roztopiony ser podlewamy sukcesywnie mlekiem (w małych porcjach). Jak już wlejemy całe mleko i zagotujemy to dodajemy na koniec śmietanę t i znowu zagotowujemy. Do naczynia, w którym będziemy piec pierogi wlewamy sos serowy i układamy pierogi.
Gotowe pieczemy (bez przykrywania) w piekarniku nagrzanym do 180 stopni około 30 minut. Na koniec posypujemy skrojonym drobno koperkiem.
Nie dość, że robią coś dla siebie (oczywiście mam na myśli te wszystkie pyszności), to ma to znacznie głębszy wymiar! Kreatywnie spędzają razem czas, co w dzisiejszych czasach, przy "wiecznie zapracowanych" rodzicach staje się - niestety - rzadkością.
Brenia, prowadząc bloga z córką Anią tworzą team, w którym każda spełnia swoje zadania, choć i podział obowiązków wydaje się mieć dość elastyczne granice! Przeczytajcie wywiad, obejrzyjcie zdjęcia, wreszcie - zajrzyjcie do Kuchni Breni - i powiedzcie sami, czy nie chcielibyście skosztować tych pyszności?
Osobiście myślę sobie, że gdybym to ja była córką Breni, musiałoby minąć kilka ładnych lat doświadczeń kulinarnych, nim mogłabym powiedzieć, że ugotowałam coś "jak u mamy"... takiej Mamy! Zajrzyjcie koniecznie!
Jak długo prowadzisz bloga? Czy zanim go założyłaś, spisywałaś swoje pomysły, np. w notatnikach, zeszytach, na kartkach? Mówiąc inaczej: co było „przed blogiem”?
Bloga prowadzę od 3 lat. Do prowadzenia bloga namówiły mnie dzieci, po to abym mogła spisywać i dzielić się swoimi pomysłami kulinarnymi z innymi ludźmi. Wcześniej, zazwyczaj po imprezach, gdzie przygotowywałam różne potrawy, wysyłałam przepisy - znajomym, rodzinie - mailowo, pisałam na kartkach lub podawałam telefonicznie. Sama spisywałam przepisy - na kartkach lub w zeszycie. Gromadziłam je w segregatorach i pudełkach.
Na blogu można przeczytać, że odkąd pamiętasz lubiłaś gotować. Czy masz kulinarne wspomnienie z dzieciństwa, które szczególnie utkwiło Ci w pamięci? Czy wracasz do jakichś konkretnych smaków z dzieciństwa?
Tak, zawsze lubiłam gotować. Kiedy słyszę pytanie „jak można lubić gotować?” to odpowiadam, że to tak jak z każdą pasją, jak lubisz malować to malujesz, jak lubisz biegać to biegasz itd. Mam to chyba przekazane w genach, bo wszystkie moje kobiety w rodzinie lubiły gotować i robiły to dobrze.
Z dzieciństwa mam wiele smacznych, kulinarnych wspomnień. Np. moja babcia piekła pyszny chleb i robiła do tego domowe masło z prawdziwego mleka od krowy. Mnie też udało się z pomocą babci zrobić w takim drewnianym urządzeniu masło. Pamiętam do dzisiaj ten zapach pieczonego chleba, w prawdziwym piecu węglowym.
Natomiast moja mama robiła najlepsze na świecie pierogi ruskie. Gdy był ‘pierogowy dzień’ w naszym domu pachniało smażoną cebulką, gotowanymi ziemniakami, topionym masłem, a mama robiła ich wtedy setki. Sąsiedzi, rodzina i różni znajomi dostawali pierogi mamy. Moje dzieci zawsze mi powtarzały, że choć ja robię je równie smaczne, to babci są najlepsze na świecie – i cóż, nie starałam się z nimi konkurować.
Lubisz kuchnię śródziemnomorską - a czy któraś z kuchni świata szczególnie Ci… nie przypadła do gustu? Która i dlaczego?
Nie przepadam za kuchnią indyjską, jej przyprawami i smakami. Oczywiście jakieś pojedyncze potrawy lubię, ale generalnie nie jestem jej miłośniczką. Kiedyś koleżanka zaprosiła mnie do restauracji indyjskiej w Krakowie i muszę powiedzieć, że te smaki nie przypadły mi do gustu. Od tamtej pory nie wróciłam do tych potraw, ale może kiedyś trafię na dobre indyjskie jedzenie i wtedy zmienię zdanie?
Czy Twoja córka - Ania - przed założeniem bloga zajmowała się fotografią? Czy to był Wasz wspólny pomysł, by połączyć w jedno - Twoje gotowanie ze zdjęciami, które wykonywać będzie Ania?
Od początku prowadzenia bloga byłyśmy umówione z Anią, że robimy to razem. Ja zresztą zgodziłam się na prowadzenie bloga pod warunkiem, że Córka mi pomoże. Dużo pracuję zawodowo więc wiedziałam, że mogę temu nie podołać. Tak naprawdę to Ania zaczęła robić zdjęcia jak założyłyśmy bloga. Ja gotuję i piszę przepisy, a Ania robi zdjęcia i zajmuje się oprawą bloga. Ja też czasami robię zdjęcia, ale to głównie Ania jest autorką tych apetycznych zdjęć na blogu. Zresztą dostaje za to liczne pochwały od naszych czytelników.
Często gotujesz potrawy, które wymyślasz sama, od podstaw? Co jest w stanie dać Ci impuls do działania? Nowy produkt zobaczony w sklepie, program w telewizji a może zdjęcie…?
Pomysły na potrawy przychodzą do mnie w różnych sytuacjach i momentach. Czasami jest to inspiracja jakąś potrawą zobaczoną w Internecie, w książce kucharskiej, programie kulinarnym. Czasami jest tak, że gdy jestem w sklepie (szczególnie z warzywami lub na targu) i widzę warzywa, owoce to przychodzą mi do głowy różne nowe pomysły na ich wykorzystanie. Przez 2 lata nie jadłam mięsa, więc lubię i chętnie wymyślam potrawy z warzywami.
Ponadto, lubię eksperymentować - gdy zostają mi różne produkty z ugotowanych już dań – np. ziemniaki, kasza, grillowane warzywa, ryba itd. to wtedy moja wyobraźnia kulinarna szybko podpowiada mi, jak je wykorzystać – kotlety z kaszy i warzyw, pasty do chleba. Oglądam programy kulinarne i czytam sporo książek kulinarnych. To też daje mi sporo inspiracji do wymyślania nowych dań. Często jest też tak, że Ania rzuca jakiś pomysł, najczęściej na deser, a ja przeliczam to na potrzebne składniki i biorę się do roboty by go zrealizować.
Czy córka, oprócz fotografowania, współuczestniczy w tworzeniu bloga? Przygotowuje z Tobą potrawy, podrzuca pomysły, doradza?
Słodkie potrawy powstają często z pomysłu Ani. Jak nie mam pomysłu co zrobić na deser to Ania jest w tym najlepsza. Wymyśla coś na co miałaby ochotę, a ja staram się to zrobić . Na blogu jest sporo takich smacznych, słodkich ciast i deserów wymyślonych przez Anię.
Muszę powiedzieć, że wspólne prowadzenie bloga przyniosło efekty, bo Ania zaczęła sama robić sporo fajnych dań i widzę, że też to polubiła.
Piszesz, że jesteś wielką miłośniczką kawy - zdradź w takim razie, jaką kawę lubisz pić najbardziej? A może kawa wypita gdzieś, kiedyś, w jakimś miejscu szczególnie utkwiła Ci w pamięci?
Tak, jestem wielką miłośniczką kawy. Uwielbiam zapach świeżo parzonej kawy, mogłabym prowadzić kawiarnię. Najbardziej lubię mocne, małe espresso ze szklaneczką wody.
Moje miłe wspomnienia związane z kawą to czas studiów w Krakowie. To tam, tak naprawdę pokochałam kawę za jej smak i aromat. Tam też polubiłam espresso. Mój Przyjaciel ze studiów jest znawcą i również miłośnikiem kawy. To On pokazał mi dobrą kawę i jak ona smakuje.
Gdybyś mogła pojechać na dowolne warsztaty kulinarne, by pogłębić swoją wiedzę w danej dziedzinie - na jakie najchętniej byś się wybrała i dlaczego?
Jak już mówiłam lubię kuchnię śródziemnomorską, szczególnie włoską. Gdybym dostała propozycję wyjazdu np. do Toskanii, do jakiegoś miasteczka, do szefa kuchni, który robi domowe makarony, pierożki, dobre mięsa, pasty. Do miejsca, gdzie produkuje się sery, szynkę, oliwę i wina byłabym gotowa wyjechać w każdej chwili.
Najdziwniejsza potrawa / deser jaką jadłaś, to?
Ślimaki, które jadłam w Brukseli. Być może teraz nie jest to nic wyjątkowego, ale jedzone 15 lat temu były czymś dziwnym i zapamiętałam je szczególnie. Dodatkowo nie wiedziałam jak je jeść, jak sobie z nimi poradzić – trochę jak Julia Roberts w Pretty Woman. Byłam w bardzo dobrej, można powiedzieć ekskluzywnej restauracji, podano na przystawkę miskę ślimaków, talerzyk i tu kłopot…. jak się za nie zabrać? Na szczęście, z pomocą przyszedł miły kelner, który pokazał czym i jak je jeść.
Czy istnieje taki produkt (a może cała grupa składników), których nigdy nie używasz w swojej kuchni? Dlaczego?
Nie używam w swojej kuchni gotowych przypraw typu Kucharek, Vegeta i gotowych dań w słoikach typu flaczki, pulpety, gołąbki. Jak kupuję jakieś produkty w sklepie to czytam etykiety i zwracam uwagę na skład. A flaczki, gołąbki czy pulpety robię sama. Nigdy nie kupiłam gotowej potrawy ze słoiczka. Jeśli chodzi o przyprawy to sama uprawiam zioła, więc w swojej kuchni mam świeże i suszone zioła, które dodaję do swoich dań.
Na koniec podaj proszę 3 zasady dotyczące gotowania, które zapamiętałaś z porad Babci i Mamy, których trzymasz się po dziś dzień?
1. Ciasto będzie kruche, jeśli dodamy trochę smalcu
2. Do ciasta na pierogi trzeba dodać trochę oleju
3. Jajecznica, omlety i inne dania z jajek muszą być przygotowywane z jajek od kur prawdziwie wiejskich, nawet jak trzeba je przywieźć z drugiego końca Polski
Pierogi z farszem z dyni zapiekane z sosem serowym
Przepis, którym chciałabym się podzielić to przepis na pierogi z farszem z dyni, zapiekane z sosem serowym. Jest to mój autorski pomysł na jesienny farsz do jednego z naszych ulubionych dań jakim są pierogi. Posmakował wielu osobom więc mam nadzieję, że kolejnym także się spodoba.
Składniki na ciasto:
600 g mąki,
1 szklanka ciepłej wody,
1 żółtko,
2 łyżki oleju,
½ łyżeczki soli
Składniki na farsz:
Spory kawałek dyni, około 1 kg
1 cebula
sól i pieprz do smaku,
200 g twarogu,
½ kostki masła
Sos serowy :
25 dag sera typu Dor blu,
2 szklanki mleka,
250 g śmietany kwaśnej 12 %,
Wykonanie:
Wcześniej przygotowujemy farsz. Dynię obieramy, myjemy i ścieramy na tarce o grubych oczkach. Na patelni podsmażamy na maśle pokrojoną w kostkę cebulę. Następnie dodajemy startą dynię i dusimy na średnim ogniu około 10 minut – mieszając od czasu do czasu. Gotową dynię studzimy. Do wystudzonej dyni dodajemy twaróg, mieszamy, doprawiamy solą, pieprzem – powinno być dobrze przyprawione.
Na stolnicy wysypujemy mąkę, dodajemy żółtko, wodę, sól, olej i wyrabiamy ciasto. Ciasto nie może być twarde; musi się lekko rozwałkować i lekko lepić, więc w razie potrzeby uzupełniamy wodą/mąką. Ciasto rozwałkowujemy (średnio cienko) i szklanką wykrawamy kółka. W każde kółko wkładamy farsz i lepimy pierogi. Do większego garnka wlewamy wodę, zagotowujemy, wrzucamy pierogi i gotujemy około minuty od momentu jak wypłyną na wierzch.
Przygotowujemy sos serowy. Na patelni rozdrabniamy ser, podgrzewamy na małym ogniu aż się roztopi, cały czas mieszając. Tak roztopiony ser podlewamy sukcesywnie mlekiem (w małych porcjach). Jak już wlejemy całe mleko i zagotujemy to dodajemy na koniec śmietanę t i znowu zagotowujemy. Do naczynia, w którym będziemy piec pierogi wlewamy sos serowy i układamy pierogi.
Gotowe pieczemy (bez przykrywania) w piekarniku nagrzanym do 180 stopni około 30 minut. Na koniec posypujemy skrojonym drobno koperkiem.
niezły kąsek
LauraLaura