W cyklu Bloger Tygodnia przepytujemy kulinarnychblogerów - bardziej i mniej znanych, obecnych na gotujmy lub nie.Jeżeli chcielibyście znaleźć się w rubryce piszcie na redakcyjnąskrzynkę - redakcja.ludzie.gotujmy.pl
Czekamy też na sugestie kogo chcielibyście zobaczyć wśród Gwiazd wKuchni. Co więcej - każda blogerka (lub bloger) wyróżniona kiedykolwiek wtej rubryce dostanie też 500 wirtuali nagrody!
Dzisiaj na nasze pytania odpowiada Edyta Hass, czyli znana na gotujmy edytaha, autorka bloga kulinarnego "Kuchenne zapiski Edyty".
Gotuję i bloguję bo...
Gotuję, bo lubię. Kiedy byłam dzieckiem uwielbiałam kręcić się po kuchni i nie tylko podglądać babcię, ale jej również „pomagać”. Fascynowało mnie to, jak praktycznie z niczego wyczarowuje wspaniałe potrawy, których oczywiście jako największy niejadek w rodzinie i tak nie jadłam. Zakwaszanie czerwonej kapusty czy wyrastanie ciasta w piekarniku, to były dla mnie prawdziwe czary.
Bloga założyłam dlatego, że chciałam w jednym miejscu zebrać swoje przepisy i umożliwić łatwe korzystanie z nich mojej usamodzielniającej się córce. Nawet nie przypuszczałam, że blog będzie odwiedzać tak dużo osób. A już największą radość sprawia mi fakt, że odwiedzający korzystają z moich przepisów pomimo tego, że są proste i niedrogie.
Najbardziej niedoceniony kuchenny gadżet
Moja kuchnia jest po sufit zagracona przeróżnymi gadżetami i każdy z nich wydaje mi się niezastąpiony, ale ostatnio jestem w fazie nadużywania wagi kuchennej. Odmierzanie składników szklanką i łyżką okazało się zawodne, szczególnie przy przepisach na chleb i ciasto, więc z radością ważę sobie wszystko co się da. Mam nadzieję, że dzięki temu nauczę się wzrokowo oceniać orientacyjną wagę produktów i będzie to pomocne, kiedy wreszcie uda mi się przejść na dietę!
Skąd czerpiesz kulinarne pomysły?
Zewsząd. Z czasopism, szczególnie tych wiekowych, książek, z ulubionych blogów, a przede wszystkim z zawartości mojej lodówki i szafek kuchennych. Najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy podczas podróży powrotnej z pracy do domu. Tłok w autobusie uniemożliwia czytanie książki, więc mam czas myśleć nad tym co mogę w najbliższym czasie ugotować.
Określ w jednym zdaniu swój styl gotowania
Szybko, w miarę zdrowo, a przynajmniej tak mi się wydaje i podobno smacznie, po domowemu.
Wymień swoje największe kulinarne sukcesy i porażki
Może zacznę od porażki. Jako bardzo młoda mężatka uparłam się na upieczenie kruchego ciasta ze śliwkami. Wprawdzie wiedziałam jakie składniki wchodzą w skład ciasta, ale nie miałam pojęcia o ich ilości, więc telefonicznie skonsultowałam się z mamą, która mi powiedziała: wgnieć ile wejdzie. No i sobie wgniatałam… Po upieczeniu musiałam połamać placek o kant blatu szafki kuchennej, nie było szansy pokroić go nożem, ani co gorsza ugryźć. Ale śliwki smakowały znakomicie!
Sukcesem jest zadowolenie na twarzach mojej rodziny i gości, jakie widzę podczas zajadania potraw, które dla nich przygotuję. A prośba o dokładkę lub podanie przepisu to już w ogóle sukces do kwadratu!
Kulinarny idol
Właściwie to chyba takiego nie mam. Kiedyś z pasją oglądałam program „Bosonoga Contessa”, ale przyznam, że nawet nie pamiętam jak nazywała się osoba prowadząca… Teraz nie posiadam kablówki, więc mam dostęp do niewielu programów kulinarnych. Bardziej przykuwają moją uwagę konkretne przepisy, niż ich wykonawcy. Może dlatego, że pomimo bycia wzrokowcem, nie mam pamięci do twarzy i nazwisk?
Czego nigdy nie weźmiesz do ust?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Miałam nie jeść ślimaków – jadłam, podobnie jak żabie udka i kilka innych dziwnych rzeczy. Jako dziecko byłam strasznym niejadkiem, z upływem czasu zaczęłam z przyjemnością zajadać różne potrawy: kurze łapki, flaczki, cynaderki... Nie zarzekam się, bo lubię poznawać nowe smaki, i nie wiem do czego zmusi mnie życie.
Gdybym była potrawą byłabym...
Chyba nóżkami w galarecie - z pozoru solidne, ale miękną pod wpływem ciepła, no i najmniejszy wstrząs wprawia je w drżenie.
Co lubisz robić, jak już nie gotujesz?
Uwielbiam czytać, słuchać Bocelliego i wyszywać obrazy, których mam już ponad sześćdziesiąt – oczywiście starannie ukrytych na dnie szafy. Ogólnie uwielbiam wszelkiego rodzaju rękodzieło.
Kiedyś pisałam wiersze i rysowałam/malowałam, teraz, w dobie Internetu jakoś czas wolny mi się skurczył i wszystko odkładam na „kiedy będę na emeryturze”. Lubię spacerować z mężem i razem z nim pływać – świetnie się pływa na plecach trzymając się za ręce :)
Który z przepisów ze swojego bloga chciałabyś szczególnie polecić czytającym?
Chciałabym polecić przepis na schab nadziewany śliwkami i morelami. Jestem z niego szczególnie dumna, ponieważ okazał się jednym z laureatów organizowanego przez gotujmy.pl konkursu Mięsa na Boże Narodzenie!
Dzięki skomponowanej przeze mnie marynacie mięsko po upieczeniu było soczyste i jednocześnie kruche, a jej smak doskonale skomponował się z suszonymi owocami.
Schab nadziewany śliwkami i morelami
Składniki:
- 1,3 kg schabu środkowego bez warkocza
- suszone morele bez pestek – u mnie 6 dag
- suszone śliwki kalifornijskie bez pestek – u mnie 8 dag
Marynata:
- płaska łyżeczka białej gorczycy
- 0,5 łyżeczki mielonego imbiru
- szczypta świeżo otartej gałki muszkatołowej
- szczypta mielonego cynamonu
- łyżeczka słodkiej mielonej papryki
- 0,5 łyżeczki chili
- 1,5 łyżeczki soli
- łyżka oleju rzepakowego
- łyżka miodu lipowego
- łyżka octu spirytusowego
- duży ząbek czosnku
Wykonanie:
Mięso opłukałam, osuszyłam ręcznikiem papierowym.
Suche składniki marynaty dokładnie roztarłam w porcelanowym moździerzu, przesypałam do miseczki, dolałam olej, miód i ocet, dodałam przeciśnięty przez praskę czosnek i wszystko wymieszałam. Mięso dokładnie natarłam marynatą, umieściłam w stalowej misce (plastikowe naczynie może zafarbować i wchłonąć zapach przypraw), zakleiłam folią spożywczą i umieściłam w lodówce na 12 godzin.
W schabie długim ostrym nożem zrobiłam otwór i pomagając sobie długim trzonkiem drewnianej łyżki, wkładałam do niego na przemian raz śliwkę, raz morelę. Nafaszerowane mięso umieściłam w rękawie do pieczenia, jego końce dokładnie związałam, a od góry zrobiłam wykałaczką kilka otworków. Rękaw umieściłam w żaroodpornej formie i wstawiłam do nagrzanego piekarnika. Piekłam 1,5 godziny w temperaturze 190 stopni z termo obiegiem.
Ostrożnie, uważając, żeby nie poparzyć się parą, wyjęłam mięso z rękawa i odstawiłam do wystudzenia. Sos zlałam do rondelka – po zagęszczeniu podałam go do podgrzanej pieczeni.
Więcej przepisów Edyty znajdziecie na jej blogu i na jej profilu na gotujmy >>>
Czekamy też na sugestie kogo chcielibyście zobaczyć wśród Gwiazd wKuchni. Co więcej - każda blogerka (lub bloger) wyróżniona kiedykolwiek wtej rubryce dostanie też 500 wirtuali nagrody!
Dzisiaj na nasze pytania odpowiada Edyta Hass, czyli znana na gotujmy edytaha, autorka bloga kulinarnego "Kuchenne zapiski Edyty".
Gotuję i bloguję bo...
Gotuję, bo lubię. Kiedy byłam dzieckiem uwielbiałam kręcić się po kuchni i nie tylko podglądać babcię, ale jej również „pomagać”. Fascynowało mnie to, jak praktycznie z niczego wyczarowuje wspaniałe potrawy, których oczywiście jako największy niejadek w rodzinie i tak nie jadłam. Zakwaszanie czerwonej kapusty czy wyrastanie ciasta w piekarniku, to były dla mnie prawdziwe czary.
Bloga założyłam dlatego, że chciałam w jednym miejscu zebrać swoje przepisy i umożliwić łatwe korzystanie z nich mojej usamodzielniającej się córce. Nawet nie przypuszczałam, że blog będzie odwiedzać tak dużo osób. A już największą radość sprawia mi fakt, że odwiedzający korzystają z moich przepisów pomimo tego, że są proste i niedrogie.
Najbardziej niedoceniony kuchenny gadżet
Moja kuchnia jest po sufit zagracona przeróżnymi gadżetami i każdy z nich wydaje mi się niezastąpiony, ale ostatnio jestem w fazie nadużywania wagi kuchennej. Odmierzanie składników szklanką i łyżką okazało się zawodne, szczególnie przy przepisach na chleb i ciasto, więc z radością ważę sobie wszystko co się da. Mam nadzieję, że dzięki temu nauczę się wzrokowo oceniać orientacyjną wagę produktów i będzie to pomocne, kiedy wreszcie uda mi się przejść na dietę!
Skąd czerpiesz kulinarne pomysły?
Zewsząd. Z czasopism, szczególnie tych wiekowych, książek, z ulubionych blogów, a przede wszystkim z zawartości mojej lodówki i szafek kuchennych. Najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy podczas podróży powrotnej z pracy do domu. Tłok w autobusie uniemożliwia czytanie książki, więc mam czas myśleć nad tym co mogę w najbliższym czasie ugotować.
Określ w jednym zdaniu swój styl gotowania
Szybko, w miarę zdrowo, a przynajmniej tak mi się wydaje i podobno smacznie, po domowemu.
Wymień swoje największe kulinarne sukcesy i porażki
Może zacznę od porażki. Jako bardzo młoda mężatka uparłam się na upieczenie kruchego ciasta ze śliwkami. Wprawdzie wiedziałam jakie składniki wchodzą w skład ciasta, ale nie miałam pojęcia o ich ilości, więc telefonicznie skonsultowałam się z mamą, która mi powiedziała: wgnieć ile wejdzie. No i sobie wgniatałam… Po upieczeniu musiałam połamać placek o kant blatu szafki kuchennej, nie było szansy pokroić go nożem, ani co gorsza ugryźć. Ale śliwki smakowały znakomicie!
Sukcesem jest zadowolenie na twarzach mojej rodziny i gości, jakie widzę podczas zajadania potraw, które dla nich przygotuję. A prośba o dokładkę lub podanie przepisu to już w ogóle sukces do kwadratu!
Kulinarny idol
Właściwie to chyba takiego nie mam. Kiedyś z pasją oglądałam program „Bosonoga Contessa”, ale przyznam, że nawet nie pamiętam jak nazywała się osoba prowadząca… Teraz nie posiadam kablówki, więc mam dostęp do niewielu programów kulinarnych. Bardziej przykuwają moją uwagę konkretne przepisy, niż ich wykonawcy. Może dlatego, że pomimo bycia wzrokowcem, nie mam pamięci do twarzy i nazwisk?
Czego nigdy nie weźmiesz do ust?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Miałam nie jeść ślimaków – jadłam, podobnie jak żabie udka i kilka innych dziwnych rzeczy. Jako dziecko byłam strasznym niejadkiem, z upływem czasu zaczęłam z przyjemnością zajadać różne potrawy: kurze łapki, flaczki, cynaderki... Nie zarzekam się, bo lubię poznawać nowe smaki, i nie wiem do czego zmusi mnie życie.
Gdybym była potrawą byłabym...
Chyba nóżkami w galarecie - z pozoru solidne, ale miękną pod wpływem ciepła, no i najmniejszy wstrząs wprawia je w drżenie.
Co lubisz robić, jak już nie gotujesz?
Uwielbiam czytać, słuchać Bocelliego i wyszywać obrazy, których mam już ponad sześćdziesiąt – oczywiście starannie ukrytych na dnie szafy. Ogólnie uwielbiam wszelkiego rodzaju rękodzieło.
Kiedyś pisałam wiersze i rysowałam/malowałam, teraz, w dobie Internetu jakoś czas wolny mi się skurczył i wszystko odkładam na „kiedy będę na emeryturze”. Lubię spacerować z mężem i razem z nim pływać – świetnie się pływa na plecach trzymając się za ręce :)
Który z przepisów ze swojego bloga chciałabyś szczególnie polecić czytającym?
Chciałabym polecić przepis na schab nadziewany śliwkami i morelami. Jestem z niego szczególnie dumna, ponieważ okazał się jednym z laureatów organizowanego przez gotujmy.pl konkursu Mięsa na Boże Narodzenie!
Dzięki skomponowanej przeze mnie marynacie mięsko po upieczeniu było soczyste i jednocześnie kruche, a jej smak doskonale skomponował się z suszonymi owocami.
Schab nadziewany śliwkami i morelami
Składniki:
- 1,3 kg schabu środkowego bez warkocza
- suszone morele bez pestek – u mnie 6 dag
- suszone śliwki kalifornijskie bez pestek – u mnie 8 dag
Marynata:
- płaska łyżeczka białej gorczycy
- 0,5 łyżeczki mielonego imbiru
- szczypta świeżo otartej gałki muszkatołowej
- szczypta mielonego cynamonu
- łyżeczka słodkiej mielonej papryki
- 0,5 łyżeczki chili
- 1,5 łyżeczki soli
- łyżka oleju rzepakowego
- łyżka miodu lipowego
- łyżka octu spirytusowego
- duży ząbek czosnku
Wykonanie:
Mięso opłukałam, osuszyłam ręcznikiem papierowym.
Suche składniki marynaty dokładnie roztarłam w porcelanowym moździerzu, przesypałam do miseczki, dolałam olej, miód i ocet, dodałam przeciśnięty przez praskę czosnek i wszystko wymieszałam. Mięso dokładnie natarłam marynatą, umieściłam w stalowej misce (plastikowe naczynie może zafarbować i wchłonąć zapach przypraw), zakleiłam folią spożywczą i umieściłam w lodówce na 12 godzin.
W schabie długim ostrym nożem zrobiłam otwór i pomagając sobie długim trzonkiem drewnianej łyżki, wkładałam do niego na przemian raz śliwkę, raz morelę. Nafaszerowane mięso umieściłam w rękawie do pieczenia, jego końce dokładnie związałam, a od góry zrobiłam wykałaczką kilka otworków. Rękaw umieściłam w żaroodpornej formie i wstawiłam do nagrzanego piekarnika. Piekłam 1,5 godziny w temperaturze 190 stopni z termo obiegiem.
Ostrożnie, uważając, żeby nie poparzyć się parą, wyjęłam mięso z rękawa i odstawiłam do wystudzenia. Sos zlałam do rondelka – po zagęszczeniu podałam go do podgrzanej pieczeni.
Więcej przepisów Edyty znajdziecie na jej blogu i na jej profilu na gotujmy >>>
darmiona
dża
Mam tak samo:) A wyznanie, że pływasz trzymając się z mężem za ręce jest maga fajne i sprawia, że lubię cie jeszcze bardziej!
2milutka
Cukiereczek13
Netka
zbysiowa
evita0007
zewa
A tak jak pisały poprzedniczki, pływanie z mężusiem trzymając się za ręce to jest coś fajnego. Ja niestety pływać nie umiem i nie będę umiała, bo mam z dzieciństwa uraz po przykrej przygodzie.
gosia56
Dla mnie jestes Super Super miłą babką .Pozdrawiam i zyczę dalszych suksesów.;)
mysza75
Aagataa
pozdrawiam
katarzynka455
Babciagramolka
monikaT83
Polpal
http://www.google.com/images?q=olympia+dukakis&client=safari&rls=en&oe=UTF-8&gs_l=heirloom-serp.1.0.0l10.1593948.1594441.0.1598325.2.2.0.0.0.0.916.916.6-1.1.0...0.0...1ac.1.BQF_aXMARGI&hl=en&sa=X&oi=image_result_group&ei=5uBmUYXeDuHj4AOA6IHwDg&ved=0CC4QsAQ - tu na niektórych zdjęciach wyglądasz mniej a na innych bardziej podobna do niej.
Natomiast jeśli chodzi o "A już największą radość sprawia mi fakt, że odwiedzający korzystają z moich przepisów pomimo tego, że są proste i niedrogie." to powiedziałbym, że odwiedzający korzystają z Twoich przepisów właśnie dlatego, że są proste i niedrogie.
edytaha
Dziękuję Zbysiowej i Zewie za cenne rady, dzięki którym udało mi się wprowadzić na blogu kilka ulepszeń :)
Dża, Milutko, Evitko, Zewo - długo bałam się wody, ale oswoiłam się z nią właśnie dzięki mężowi. I warto było :)
Netko, dieta jest konieczna, ta fotka była robiona już kilka miesięcy temu, a wtedy byłam jeszcze kilka kilo młodsza :)
Cukiereczku i Myszo, z przyjemnością spotkałabym się z Wami nad talerzem zupki i porcją schabiku :)
Myszo i Moniko, obiecuję, że któregoś dnia po odświeżeniu moich obrazów pstryknę im fotkę i pochwalę się nimi na forum :)
Buniu, zapraszam na wspólne słuchanie Bocelliego, mam wszystkie jego płyty oprócz ostatniej. Nie wiem, co takiego jest w jego głosie, ale dzięki jego muzyce łatwiej było mi przetrwać długą chorobę :)
Polpal, bardzo schlebiło mi porównanie do Olympii Dukakis, i masz rację, powinnam napisać np. "niewyszukane". Ale trudno, poszło i już :)
Jeszcze raz serdecznie dziękuję wszystkim i przepraszam, jeśli kogoś nie wymieniłam.
To dzięki Wam lubię tą stronę i czuję się na niej jak na spotkaniu z serdecznymi przyjaciółmi. Koffam WAS!!! :)))
Bernadetta
edytaha
Dziękuję Bernadetko, hihihi nawet nie przypuszczałam, że jestem taka energetyczna :) Koniecznie trzeba się zorganizować i urządzić spotkanie, jakie zapamięta całą okolica :)
iziona
Muszę tutaj jeszcze dodać, że mimo faktu, że znamy się tylko wirtualnie ja darzę Ciebie ogromną sympatią i strasznie żałuje, że tylko taki rodzaj znajomości nam zostaję bo bardzo fajna z Ciebie kobietka :) i miło by było czasami napić sie kawy.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo sukcesów i uśmiechu.
edytaha
Dziękuję Iwonko, jest mi bardzo miło "usłyszeć" od Ciebie takie słowa :)
Na razie możemy napić się kawy wirtualnie, przy Twoich cudownych wypiekach, ale kto wie, może kiedyś zmobilizujemy się i spotkamy w szerszym gronie na zjeździe, tak jak to proponowała Milutka :)
iziona
Może kiedyś się uda :)
2milutka
bardzo fajnie by było naprawdę ,na pewno by było o czym rozmawiać ,żyję nadzieją ze może kiedyć się uda taki "zlot"
edytaha
Agatko, żeby się udało, trzeba zacząć działać :) Może jak otrząśniemy się z zimowych chłodów, to naprawdę pomyślimy o spotkaniu?
MagdaMM
edytaha
Dziękuję Madziu, cudownie jest czytać o sobie tak ciepłe słowa :) Również pozdrawiam i przesyłam buziaka :)
jaNina
W komentarzach właściwie wszystko już powiedziano,
więc tylko dodam - Tak trzymaj dalej! Super!
edytaha
Dziękuję Ninko, staram się jak mogę :D