Matylda Kraszewska swój wirtualny zeszyt z przepisami prowadzi od kilku lat, ale jak dotąd nie odważyła się na nim pokazać swojej twarzy, dlatego na wizytówce zobaczysz zadziornie skrzyżowane sztućce, które trzyma w dłoniach. Autorka tak apetycznej strony nie może jednak nie wzbudzać respektu!
Przeczytaj mój wywiad z Matyldą i koniecznie przyłącz się do krucjaty ku odtajnieniu Jej zdjęcia!
Prowadzisz bloga o przewrotnej nazwie. Skąd ten pomysł?
„Na wspak”, czyli odwrotnie niż normalnie, trochę na opak. Cała ja – zawsze po swojemu. Jestem tym typem kucharki (bo żaden ze mnie szef kuchni), która zawsze kombinuje i zmienia. Niby klasycznie, ale zawsze inaczej. Uwielbiam łamać tradycyjne przepisy. Przerabiać karpia na mielone, białą kiełbasę serwować w klopsikach, a nie w zupie, z makaronu robić kotlety itd.
Gotowanie to Twój sposób na wyrażanie emocji. Czego możemy spodziewać się na talerzu, kiedy masz gorszy dzień? :)
To zależy, czy jestem wkurzona, czy po prostu mam smutasa. Na podniesione ciśnienie najlepiej robi mi kuchnia z nutką meksykańską albo coś hinduskiego. Nie chcę mówić, że garnek wtedy płonie, ale na pewno jest w nim czerwono i intensywnie. W takie dni często improwizuję, i co zabawne, prawie zawsze z tej improwizacji wychodzą jakieś pyszności.
Zapłakane dni zdarzają mi się bardzo, bardzo, bardzo rzadko i wtedy w ogóle nie zabieram się za gotowanie, bo albo przesolę albo przepieprzę. Tosty przerabiam na węgiel, a makaron na puree ;)
Jak - z Twojej perspektywy - wygląda blogowanie? Masz duży kontakt ze swoimi czytelnikami?
Staram się trzymać stały kontakt z czytelnikami, bo to dzięki nim ten blog ma w ogóle sens i jest czymś więcej niż moim elektronicznym zeszytem z przepisami. Zaczepiam, zagaduję i odpowiadam. Myślę sobie, że właśnie o to w tym chodzi.
Mam wielką radochę, kiedy widzę, że jakiś przepis wyjątkowo się spodobał, wywołuje pozytywne reakcje albo uruchamia falę komentarzy. A smakowi czytelnicy są naprawdę świetną publiką. Życzliwą, wyrozumiałą i gotową na moje najróżniejsze pomysły.
Czy kuchnia jest ważnym miejscem w Twoim domu? Czego nie może w niej zabraknąć?
Pewnie powinnam powiedzieć, że tak...? Ale w sumie to prawda. Lubię spędzać tam czas. Moja kuchnia wygląda trochę jak laboratorium brodatego alchemika. Wszędzie jest pełno słoików i słoiczków z różnościami. Co prawda zamiast sproszkowanej żaby mam kminek, ale ilość tego wszystkiego robi wrażenie. Znajomi wiedzą, że w czasie gotowania odpoczywam, więc stale dostarczają mi najdziwniejsze przyprawy i inne różności.
Jakiś czas temu załapałam się nawet na czekoladę z szynką. Bywa egzotycznie. Jeśli chodzi o moje kuchenne must have, to zdziwisz się – po prostu sól. To mam zawsze. I pomidory w każdej postaci.
Jak wygląda typowa zawartość Twojej lodówki?
Moja lodówka to lodówka rozmaitości. Ze stałych elementów, zawsze znajdziesz w niej jajka, ser, musztardę i trzy tony różnych warzyw. A poza tym, On zawsze potajemnie przemyca jakieś mięso.
Czy domowe menu planujesz z dużym wyprzedzeniem? Kto w Twoim domu robi zakupy?
Domowego nie. Działam raczej z dnia na dzień, trochę na zasadzie „wpadania w oko”. Zauważę fasolkę, dostanę lekkiego ślinotoku i już wiem, co będzie na obiad.
Planuję menu na spotkania z przyjaciółmi. Uwielbiam to. Zawsze mam listę potraw, przystawek i innych dobroci. Z pietyzmem zbieram zamówienia, a potem rozpisuję. To wygląda jak przygotowania do operacji wojskowej. A do zakupów na takie okazje potrzebny jest człowiek do zadań specjalnych. Z pełnym poświęceniem i listą w dłoni po sklepie wędruje mój Mąż.
Z jakimi smakami kojarzy Ci się dzieciństwo?
Trudne pytanie! Pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy to pierogi ruskie mojej Babci. W dużych ilościach. Kolejna to szarlotka. Raczej proste smaki, ale ciężko się zdecydować, tyle było tych pyszności. Z czułością wspominam też jeżyki z płatków owsianych, masła i kakao. Pamiętasz je? Ależ to było dobre!
Matylda podzieliła się z nami swoim przepisem na karkówkę. Wypróbuj koniecznie!
Karkówka a'la porchetta
Składniki:
- 1-1,2 kg karkówki
- 3 gałązki świeżego rozmarynu
- 5-6 listków laurowych
- 1,5 łyżeczki nasion kopru włoskiego
- 1,5 łyżeczki suszonego rozmarynu
- 1,5 łyżeczki majeranku
- mielony pieprz
- sól
- 3 duże ząbki czosnku
- 3 łyżki oleju.
1. Karkówkę umyj i rozkrój, zostawiając po 2 cm z każdego brzegu. Rozłóż w jeden duży płat i delikatnie rozbij mięso tłuczkiem.
2. Czosnek przeciśnij przez praskę, wymieszaj z solą i z olejem. Dokładnie natrzyj każdą stronę mięsa.
3. Nasiona kopru włoskiego, suszony rozmaryn i majeranek zmiel i dokładnie wymieszaj. Dodaj pieprz i dokładnie natrzyj mięso ziołami. Odstaw na co najmniej 30 minut, następnie zwiń w roladę. Na wierzchu ułóż gałązkę rozmarynu i liski laurowe. Zwiąż sznurkiem. W naczyniu żaroodpornym ułóż 2 gałązki rozmarynu i ułóż na nich karkówkę.
Dobrą metodą na sprawdzenie, czy karkówka jest już upieczona jest jej nakłucie. Jeżeli sok, który wypłynie z mięsa będzie różowy, to znaczy, że karkówka nie jest jeszcze dostatecznie dopieczona. Jeżeli sok jest przezroczysty - karkówka a’la porchetta jest już gotowa.
cherry