Bloger Tygodnia - Wszędobylskie

  • 2

Dziś w cyklu Bloger Tygodnia gościmy Katarzynę Kusior i Urszulę Osadzińską, czyli tytułowe panie Wszędobylskie. Swoimi przepisami udowadniają, że "domowe" wcale nie oznacza nudne i przewidywalne. Przeczytajcie!

         
ocena: 5/5 głosów: 3
Bloger Tygodnia - Wszędobylskie
Okazuje się, że z rodziną nie tylko dobrze wychodzi się na zdjęciach, ale także... w kuchni! A te dwie kobiety są tego najlepszym przykładem! Kasia i Ula, autorki bloga Wszędobylskie - pani pedagog i pani prawnik, które prowadząc bloga znakomicie się uzupełniają.

Zobaczcie, jak mimo różnych przeciwności można razem twórczo pracować, rozwijać się, spełniać, realizować a do tego uszczęśliwiać mnóstwo innych osób! Bardzo podoba mi się to, co dziewczyny wypracowały - czyli połączenie tego, co przyjemne - z pożytecznym!

Na próżno szukać u Wszędobylskich przerostu formy nad treścią! Przepisy podane są w jasny, konkretny sposób, a każdy z nich opatrzony jest krótkim, przyjemnym wstępem. Jeśli wpadnie Wam w oko jakiś przepis i zaczniecie zastanawiać się, czy wykorzystać go w swojej kuchni - zwróćcie uwagę na fotografie towarzyszące wpisom - od razu będziecie chcieli spróbować tych pyszności!

Uprzedzę również wszystkich, którzy zauważą datę ostatniego wpisu - już niebawem dziewczyny wznowią pracę, dzieląc się mnóstwem nowych, smakowitych przepisów! Bądźcie więc czujni, a jeśli dotychczas nie mieliście okazji do nich zajrzeć - gorąco Was zachęcamy do odwiedzin tego apetycznego miejsca!

Papryka faszerowana bez mięsa  Letnie tiramisu

Na waszym blogu, przy opisie Kasi widnieje informacja, która wskazuje na przeprowadzkę do Zakopanego. Podoba Ci się życie w górach? Czy zmiana miejsca zamieszkania miała jakikolwiek wpływ na to, co (i jak) gotujesz? Czerpiesz inspiracje z lokalnych tradycji? Urszulo, czy Ty również mieszkasz w Zakopanem?

W Zakopanem mieszkałam przez ponad rok, było to jedno z kilku miast, w których mieszkałam i niewątpliwie wpłynęło na moją kuchnię. Poznałam wiele ciekawych osób i od nich czerpałam swoją wiedzę. Z podhalańskich dań regionalnych najlepiej wychodzą mi moskole.

„Wspólny blog to pretekst do spotkań”. Opowiedzcie, jak długo trwa wasza znajomość? Pamiętacie, w jakich okolicznościach zrodził się pomysł, by go założyć?

Kasia: Znamy się od około 10 lat. Ula od 8 lat jest żoną mojego kuzyna i mamą jego dwójki cudownych dzieci: siedmioletniego Wojtka i niespełna dwuletniej Kingi. Spotykałyśmy się (i spotykamy) często na uroczystościach rodzinnych, na które przygotowywałam dania, które smakowały biesiadnikom. Kiedy postanowiłam podzielić się swoimi przepisami i pomysłami na blogu, poprosiłam Ulę o pomoc.

Ula: Już wtedy interesowałam się fotografią i uczestniczyłam w warsztatach fotograficznych. Propozycję współprowadzenia bloga podjęłam z entuzjazmem.

Dżem dyniowo-pomarańczowy  Egzotyczny deser

Z informacji, które znalazłam wynika, że z grubsza podział ról jest taki, że Kasia gotuje a Ula fotografuje. Czy zdarzyło wam się zamienić „rolami”? (Wiem, że Ula również „chwyta w ręce garnki”)

Ula potrafi także świetnie gotować i czasem jej przepisy pojawiają się na blogu, jednak kuchnia jest głównie moją domeną. Kilka moich zdjęć także pojawiło się na blogu, w czasie kiedy Ula urodziła Kingę - jednak muszę szczerze przyznać, że odbiegają one znacznie jakością od tych robionych przez moją współblogerkę.

Przepisy na blogu nie pojawiają się regularnie, a nawet czasem z dłuższymi przerwami (sierpień a potem listopad). Czemu każecie czytelnikom tak długo czekać na siebie?

Ostatnie miesiące przyniosły w naszym życiu wiele zmian. Niestety spowodowały one, że coraz częściej brakowało nam czasu na wspólne spotkania i przygotowania materiału na bloga. Jednak zgodnie z naszym postanowieniem noworocznym już wkrótce posty zaczną pojawiać się bardzo regularnie. Jesteśmy na końcowym etapie przygotowania materiału na kilkanaście kolejnych postów. Poza tym mamy dla naszych czytelników niespodziankę, ale o tym będzie można przeczytać na wszędobylskich już wkrótce. Jesteśmy bardzo szczęśliwe, że mimo ostatniej
naszej bezczynności mamy nadal wiernych czytelników, którzy poszukują u nas pomysłów na różne dania, o czym świadczą statystki bloga.

Łosoś zapiekany z brokułami i serem feta  Kruche babeczki z kremem

Czy zdarzają wam się dyskusje na temat koncepcji zdjęcia, które każda z was widziałaby na blogu inaczej? Kiedy jedna próbuje przekonać do swojego zdania tę drugą?

Zazwyczaj zgadzamy się co do koncepcji zdjęcia, drobne różnice dań nie powodują konfliktów. Zaznaczyć jednak trzeba, że większość naszych potraw przygotowywanych jest z potrzeby chwili np. w związku z jakimś przyjęciem rodzinnym i zdjęcia robimy na gorąco, co wymusza też czasem konkretną stylizację zdjęcia.

Jakie danie i deser najczęściej pojawia się na stole u każdej z Was? Co ma największe „wzięcie”?

Ula: W ciągu ostatnich miesięcy, z całą rodziną przeszliśmy na bardzo zdrową dietę. Wynika to z zaleceń lekarza, jak i z troski o przyszłe zdrowie naszych dzieci. Niesamowitym wyzwaniem stało się przygotowywanie zdrowych przekąsek i słodyczy. Polubiliśmy bardzo pełnoziarniste muffinki i ciasteczka owsiane. Poza tym ich dodatkowym plusem jest możliwość pomocy dzieci w ich przygotowywaniu.

Kasia: Mimo, że sama nie jadam mięsa, to przygotowuję różnorakie potrawy. I te mięsne cieszą się dużym powodzeniem, ale muszę przyznać, ze zawsze efektowne wypieki robią największe wrażenie na gościach. Jednym z ulubionych jest tort z musem czekoladowym, na który przepis znajdziecie na końcu wywiadu. Polecam!
http://wszedobylskie.blogspot.com/2015/04/powrot-skruszonych-tort-urodzinowy.html

Zdrowe wegańskie batony  Zapiekanka z kurczaka

Zdradźcie, do czego prywatnie macie słabość? Czy jest taki produkt lub gotowe danie albo deser, którego nie potraficie sobie odmówić?

Niestety obie powinnyśmy unikać słodyczy, ale silna wola czasem zawodzi.

Jakiego połączenia smaków, produktów nie wyobrażacie sobie w kuchni?

Nie ma takich połączeń. Oczywiście każda z nas ma swoje preferencje smakowe, ale gotowanie to właśnie sztuka łączenia. Alchemia, która sprawia, że dwa produkty, których smak znamy, po połączeniu tworzą coś niesamowitego. Otwartość na nowości i fantazja pozwalają tworzyć coraz lepsze dania. Jednym z pierwszym przepisów na blogu był pomysł na sałatkę z kalafiora, truskawek, gałki muszkatołowej i majonezu, co świadczy o tym, że nie boimy się odważnych połączeń.

Tort z musem czekoladowym

TORT Z MUSEM CZEKOLADOWYM

Składniki:

1. BISZKOPT
- 4 jajka,
- 2 łyżki mąki pszennej,
- 2 łyżki kakao dobrej jakości,
- 4 łyżki cukru

2. ŻELKA TRUSKAWKOWA
- 1 kg mrożonych truskawek,
- 3 opakowania galaretki truskawkowej,
- około szklanki wody

3. MUS CZEKOLADOWY
- 300 g czekolady gorzkiej i 100 gram czekolady deserowej,
- 200 ml śmietany kremówki 30 lub 36 %,
- 6 jajek,
- 2 łyżki nalewki lub likieru truskawkowego (użyłam rumptopfu)
- 4 łyżki soku truskawkowego lub pomarańczowego,
- 100 g cukru,
- 60 g masła

4. DEKORACJA
- kilka truskawek,
- 50 g czekolady deserowej,
- kilka łyżek kakao,
- czipsy czekoladowe


Przygotowanie:
 
Zaczynamy od upieczenia biszkoptu. Białka ubijamy na sztywną pianę, dodając stopniowo cukier, a potem żółtka. Delikatnie mieszamy z przesianą mąką i kakao. Wlewamy do tortownicy o średnicy 27 cm, której spód wykładamy papierem i wstawiamy do nagrzanego piekarnika do 180 stopni na około 25 minut. Pieczemy do tzw. suchego patyczka. Biszkopt studzimy.
 
Do rondla wrzucamy truskawki, dolewamy wodę i podgrzewamy, aż do momentu zagotowania się całości. Zestawiamy z ognia, dodajemy galaretki i intensywnie mieszamy przez kilka minut. Zostawiamy do wystudzenia i lekkiego zgęstnienia.  Następnie warstwami wlewamy na biszkopt i chłodzimy, aż do uzyskania sztywnej warstwy żelki.
 
Zabieramy się za przygotowanie musu. Czekoladę, sok, likier i masło rozpuszczamy w kąpieli wodnej, a po zestawieniu z ognia wrzucamy do masy żółtka i intensywnie mieszamy. W  jednej misce ubijamy białka na sztywną pianę, stopniowo dodając cukier, a w drugiej śmietanę. Z wystudzoną masą czekoladową łączymy delikatnie najpierw białka, a następnie śmietanę.

Gotowy mus wykładamy na żelkę truskawkową i odstawiamy do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc. Przed podaniem posypujemy kakao i dekorujemy truskawkami zamoczonymi w rozpuszczonej czekoladzie i czipsami czekoladowymi. Smacznego.