Córka pomaga mi piec ciasta

Dorota Chotecka-Pazura w wywiadzie o szczęściu, życiu prywatnym, gotowaniu oraz pieczeniu ciasta.

         
ocena: 5/5 głosów: 3
Córka pomaga mi piec ciasta
Tragiczny wypadek, któremu przed kilku laty uległ jej mąż sprawił, że inaczej spojrzała na życie. Dziś cieszy się każdym dniem, jest szczęśliwą żoną i mamą.

Pani Domu: Jak to jest, czuć się szczęśliwą?
Dorota chotecka-Pazura: Zwyczajnie. Ja się po prostu ze wszystkiego cieszę. Z tego, że wkrótce spotkam się z mężem, który wraca z Poznania, gdzie grał w teatrze. Z tego, że odbiorę moją córeczką z przedszkola
i ona zacznie mi opowiadać różne historie, które dzisiaj się wydarzyły. A potem spędzimy ze sobą miło czas w domu, pójdziemy na tańce...

Kto tańczy, pani czy córka?
Klarcia! Chodzę z nią na lekcje baletu do Mazowsza . Ja też jako dziecko tańczyłam, lecz baletnicą nie zostałam, bo byłam za wysoka. Ale teraz wszystko mi się przypomina. Uwielbiam patrzeć, jak Klara tańczy. Chodzimy też razem na lekcje angielskiego, na basen.

Bardzo dużo rzeczy robimy wspólnie. Na przykład pieczemy ciasta. Córka pani pomaga? Oczywiście! Zakłada fartuszek i zagniata ciasto. Ja tylko odmierzam składniki. Wychodzi jej całkiem niezłe kruche ciasto, które potem kroimy na kawałeczki i przekładamy dżemem. Moja mama tak samo mnie uczyła, pewnie dlatego tak lubię piec ciasta. I gotować.

Co pani gotuje?
Bardzo lubię kuchnię śródziemnomorską. Dobrze wychodzą mi pasty, np. carbonara, pesto oraz pizza. Nauczyłam się gotować we Włoszech, gdzie mam rodzinę, do której kiedyś często jeździłam.

Korzysta pani z przepisów z gazet, internetu?
Nie, zbieram je od znajomych. Gdy coś mi u nich posmakuje, proszę o przepis. Mam zeszyt, w którym je zapisuję. Jest tam np. receptura mojego brata na pizzę a la Maciek. Mam też przepis na paschę, który przechodzi w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie.

Dziś jest pani szczęśliwą mamą, ale przez długi czas nie czuła pani potrzeby posiadania dziecka...

Tak. Wszystko zmieniło się kilka lat temu po wypadku męża. Kiedy jego życie wisiało na włosku, zrozumiałam, co tak naprawdę jest ważne w życiu. I kiedy, dzięki Bogu, wrócił do zdrowia, wzięliśmy ślub. To był piękny moment, pojechaliśmy pobrać się do Włoch, zabraliśmy najbliższą rodzinę. Najwspanialsze było jednak to, że księża kapucyni, jako ślubny prezent zorganizowali nam audiencję u Jana Pawła II. Byliśmy z mężem u papieża w strojach ślubnych, a on nas pobłogosławił. Z czasem urodziła się Klarcia. Od chwili narodzin córki rozpoczął się zupełnie inny etap w naszym życiu. Wszystko zaczęło się układać.

Wcześniej się nie układało?
To była jakaś szarpanina, niezrozumiała pogoń za nie wiadomo czym.

A teraz? Nie pędzi już pani?
Nie narzekam na brak zajęć, ostatnio mam gorący zawodowo okres – gram w serialu „Ranczo”, prowadzę też program „Fabryka urody” w Polsat Cafe. Ale tak organizuję sobie pracę, by mieć czas dla dziecka. Oznacza to, że czasem muszę
z czegoś zrezygnować, ale dla mnie to żaden problem. Może dlatego, że jestem starszą mamą i wiem, czego mi w życiu trzeba, co chciałabym osiągnąć w pracy zawodowej, a co w życiu prywatnym.

Co chciałaby pani osiągnąć?

Zawodowo nie powiedziałam ostatniego słowa. Uważam, że dla aktora dopiero w moim wieku zaczyna się dobry czas i może w pełni siebie wyrazić. A dzieciństwo mojego dziecka ucieka i nie chciałabym
niczego przegapić. Dlatego staram się spędzać z córką jak najwięcej czasu. To jest dobre nie tylko dla niej, ale i dla mnie, bo dużo od niej czerpię: radość, pogodę ducha, pozytywne nastawienie do świata. Nie oddam tego dla żadnej kariery.

Nie odda pani swojego szczęścia?
Można tak powiedzieć. Oczywiście, tak samo jak wszyscy, mam troski i kłopoty. Przyszliśmy na świat z pewnym rodzajem cierpienia i nikt nas nie uchroni od chorób, wypadków, niepowodzeń. Ale najważniejsze jest, aby umieć sobie z tym poradzić. Na razie mi się to udaje, dlatego jestem szczęśliwa. Czasem nawet czuję się tak, jakbym fruwała nad ziemią. Życzę wszystkim, żeby dane było im odczuwać takie szczęście!

Źródło "Pani domu" wywiad przeprowadziła: Monika Wilczyńska