W piatym odcinku drugiej edycji polskiego MasterChefa uczestnicy stanęli przed dwoma zadaniami: po pierwsze musieli przygotować dania na przyjęcie urodzinowe dla 150 dzieci, a po drugie - zidentyfikować egzotyczne produkty z różnych stron świata.
Pierwsze zadanie wydało się całkiem proste, bo o ile nie trafi się na niejadków to łatwo trafić w gust większości dzieci. Na pewno wybiorą pizzę przed warzywną sałatką.
Każdy z małych urodzinowych gości próbował obu zestawów, aby później za pomocą drewnianego szpikulca przebić balon w kolorze tej drużyny, której dania były mniej smaczne. Większość dzieciaków wybrała pizzę i czekoladowe ciasto - uśmiech murzynka.
Więcej problemów uczestnikom sprawiła druga runda. Kucharze, którzy znaleźli się w przegranej drużynie musieli rozpoznać egzotyczne produkty z całego świata.
Na stole przygotowano dla nich ponad 30 warzyw, owoców i przypraw, z których na pierwszy rzut oka dało się zidentyfikować przynajmniej połowę - było tam mango, był granat, znane przyprawy, zioła, egzotyczne owoce jak papaja czy smoczy owoc. O dziwo jeden z uczestników – Adam – nie potrafił trafnie nazwać żadnego produktu, a drugi – Leszek – podobnie jak kolega poległ na pasternaku, którego obydwaj wzięli za pietruszkę... Czy taki błąd przystoi kandydatom na przyszłego najlepszego amatorskiego kucharza w kraju?
Pasternak czy pietruszka?
Pierwsze zadanie wydało się całkiem proste, bo o ile nie trafi się na niejadków to łatwo trafić w gust większości dzieci. Na pewno wybiorą pizzę przed warzywną sałatką.
Każdy z małych urodzinowych gości próbował obu zestawów, aby później za pomocą drewnianego szpikulca przebić balon w kolorze tej drużyny, której dania były mniej smaczne. Większość dzieciaków wybrała pizzę i czekoladowe ciasto - uśmiech murzynka.
Więcej problemów uczestnikom sprawiła druga runda. Kucharze, którzy znaleźli się w przegranej drużynie musieli rozpoznać egzotyczne produkty z całego świata.
Na stole przygotowano dla nich ponad 30 warzyw, owoców i przypraw, z których na pierwszy rzut oka dało się zidentyfikować przynajmniej połowę - było tam mango, był granat, znane przyprawy, zioła, egzotyczne owoce jak papaja czy smoczy owoc. O dziwo jeden z uczestników – Adam – nie potrafił trafnie nazwać żadnego produktu, a drugi – Leszek – podobnie jak kolega poległ na pasternaku, którego obydwaj wzięli za pietruszkę... Czy taki błąd przystoi kandydatom na przyszłego najlepszego amatorskiego kucharza w kraju?
Pasternak czy pietruszka?
Rossie
Nie przystoi. Świadczy to tylko o nich, że nie wiedzą, co kupują, ponieważ pasternak jest wpychany do gotowych paczuszek z włoszczyzną bądź w ogóle sprzedawany pod szyldem "pietruszka". Taki tańszy i wydajniejszy niby-zamiennik, jednak to przede wszystkim wygląd, a nie smak powinien rozjaśnić, z czym mamy do czynienia. Nawet na zdjęciu powyżej, gdzie zupełnie wycięto nać, widzimy że pasternak ma w tym miejscu "dołek" z ciemną otoczką, poza tym przecież sama wielkość korzenia...ech. Wstyd, żeby pchać się do Master Chefa, a nie wiedzieć takich banałów.
rozmarzona.marzena
k.tyczynski
misia5
Zgadzam się z Tobą w 100%
Rossie
tak. owszem. tylko, że prawdziwy mistrz kuchni gotuje dania z calego swiata, a nie tylko polskie z produktów kupionych na bazarku, więc dobrze by było znać się na rzeczy chociaż pobieżnie, jeśli nie z doświadczenia, to z książek kucharskich...chyba, że się chce być takim sobie, polskim "miszczem" - ale wtedy nie pcha się do telewizji, bo kulinarni pasjonaci lubią takie programy i są skazani na badziew. Też żałuję, że nasz MCh nie jest wzorowany na wersji australijskiej.
kołczu